REKLAMA
  1. Home -
  2. Firma -
  3. Panie Premierze Morawiecki, czas zdjąć różowe okulary i spojrzeć prawdzie w oczy
Panie Premierze Morawiecki, czas zdjąć różowe okulary i spojrzeć prawdzie w oczy

Rok czasu to niby tylko jedna czwarta kadencji rządu, ale zarazem to dość czasu, by się dać ministrom wykazać. Minister Mateusz Morawiecki, przez wielu oczekiwany z nadzieją na zdrowy rozsądek wyniesiony prosto z banku BZ WBK, rozczarowuje. I rozczarowuje coraz bardziej. Czy to kwestia różowych okularów, przez które nie widać problemów polskiej gospodarki?

Marek Krześnicki16.11.2016 22:01
Firma

Wicepremier Morawiecki na pierwszy rzut oka wydawał się idealnym kandydatem na ministra finansów. Choć z wykształcenia jest historykiem, to wieloletnia kariera w bankowości, uwieńczona posadą szefa banku BZ WBK, robiła wrażenie. A przede wszystkim - robiła nadzieję na trzymanie finansów publicznych w jako takich ryzach.

Wszak obietnice wyborcze miały kosztować budżet dziesiątki miliardów złotych. Program 500 plus, obniżenie wieku emerytalnego, wyższa kwota wolna od podatku, i wiele wiele innych pomysłów, które - jakby nie patrzeć - zapewniły PiS zwycięstwo w wyborach prezydenckich i parlamentarnych.

REKLAMA

Pierwsze miesiące urzędowania ministra Morawieckiego dawały nadzieję na rzeczywistą "dobrą zmianę" w gospodarce. O tych nadziejach zresztą niejednokrotnie pisaliśmy na Bezprawniku:

PowerPoint, obietnice i niezrealizowane plany

Osławiony "plan Morawieckiego" niestety wciąż pozostaje głównie w sferze planów, marzeń i... slajdów w PowerPoincie:

REKLAMA

Podobno życie zawodowe pracowników korporacji to tak naprawdę przeskakiwanie między otwartymi okienkami Excela i PowerPointa. Istnieje prawdopodobieństwo, że prawdziwe realia „pracy w korpo” są inne, ale dotychczasowa działalność ministra Morawieckiego (byłego prezesa banku BZ WBK) zdaje się tę teorię potwierdzać. Zaprezentowany program #100zmianDlaFirm to, póki co, zbiór postulatów.

Co ciekawe, z większością punktów planu nie sposób się nie zgodzić. Przyjazna administracja? W to mi graj! Ochrona przed zmianą interpretacji przepisów? Jestem za! Łatwe dziedziczenie firm jednoosobowych? Dobra zmiana!

No właśnie, pomysły ministra finansów w większości wypadków są - w swojej ogólnej koncepcji - na tyle słuszne, że zgadzać się z nimi powinien każdy, w miarę rozgarnięty obywatel, w tym - przedsiębiorca.

Gorzej niestety te postulaty wyglądają w momencie, gdy przychodzi do ich przekucia na nudny język ustaw i rozporządzeń. Wspomniane wyżej notarialne nakazy zapłaty, które miały ułatwić dochodzenie roszczeń przedsiębiorcom, pozostaną niezrealizowanym wspomnieniem (z tego pomysłu już się wycofano, m.in. z uwagi na wątpliwość co do konstytucyjności takiego rozwiązania). Przyjaznej administracji - powiedzmy sobie szczerze - nie da się wdrożyć za pomocą najlepszej nawet ustawy.

REKLAMA

"Ochrona przed zmianą interpretacji przepisów" to już w ogóle kuriozum. W trakcie trwających w chwili pisania tego tekstu prac legislacyjnych nad ustawą nad nowelizacją ustaw o podatkach PIT i CIT wprowadzono poprawką, która umożliwia urzędnikom kontroli skarbowej zakwestionowanie działań dokonywanych przez przedsiębiorcę na podstawie wydanej wcześniej tzw. interpretacji indywidualnej. Innymi słowy: możliwe byłoby

nałożenie kary na firmę, która działała zgodnie z wytycznymi

organów podatkowych, ale w trakcie kontroli uznano, że było to działanie mające na celu uniknięcie opodatkowania. Urzędnik podważa opinię jednego urzędnika, a cierpi na tym Bogu ducha winny przedsiębiorca - to chyba nie jest "dobra zmiana", prawda?

REKLAMA

Można by uznać, że to co najwyżej drobny problem, który może zresztą być naprawiony przed uchwaleniem ustawy. Wszak, jeśli spojrzymy na realizację budżetu w 2016 roku, to minister Morawiecki ma się czym pochwalić. Chociażby wzrostem ściągalności podatku VAT i walką z wyłudzeniami tego podatku.

Dzięki wyższym niż zakładano wpływom z podatków (głównie VAT oraz akcyzy) i niższym wydatków udało się przez pierwsze 10 miesięcy zrealizować zaledwie 45% zakładanego na cały rok deficytu:

Należy jednak zauważyć, że ten stosunkowo niski poziom deficytu w okresie styczeń - październik nie jest niczym nadzwyczajnym. Dla przykładu, w 2015 roku deficyt wyniósł 34 mld zł (75% wykonania planu do X.2015), a w analogicznym okresie 2014 r. - 27 mld zł, a zatem nieco tylko więcej niż w tym roku (mimo znacząco niższych wpływów do budżetu).

Ale dopiero budżet na 2017 rok będzie sprawdzianem - tak dla rządu, jak i

różowych okularów ministra Morawieckiego

Nie jest bowiem żadną tajemnicą, że stan finansów publicznych państwa jest uzależniony od ogólnej sytuacji ekonomicznej kraju. Prawidłowo szacowanie dochodów i wydatków jest możliwe, jeśli przyjęte prognozy makroekonomiczne - choć te dotyczące wzrostu gospodarczego - sprawdzą się w starciu z rzeczywistością. A z tym nie jest najlepiej. Niedawno pisałem, że

w ustawie budżetowej przyjęto, że tempo wzrostu gospodarki wyniesie 3,6%. Tymczasem, w drugim kwartale 2016 r. wynosi on, wg danych Głównego Urzędu Statystycznego, 3,1%.

Okazuje się, że 3,1% to był świetny wynik - przynajmniej w porównaniu do trzeciego kwartału. Otóż, wyniósł on

dramatyczne 2,5%

Jeszcze rok temu minister Morawiecki zakładał tempo wzrostu zbliżone do 4%. Jeszcze w styczniu - gdy wzrost był niższy od planowanego - deklarował przyspieszenie pod koniec roku i wzrost na poziomie 3,5%. To wszystko stawia pod dużym znakiem zapytania zakładany na przyszły rok wzrost PKB o 3,6%. NBP w listopadowym raporcie o inflacji wskazał przyczyny niższego niż oczekiwano wzrostu gospodarczego:

Dołącz do dyskusji
Najnowsze
Warte Uwagi