Jednym z priorytetów obecnego rządu jest – przynajmniej oficjalnie – wzrost ściągalności VAT. Dzisiaj Ministerstwo Finansów pochwaliło się, że przez pierwsze trzy kwartały tego roku zastopowano zwroty podatku na łączną kwotę ponad 1,5 mld zł. To efekt walki z patologiami, czy walka o wpływy do budżetu – niezbędne, by sfinansować rosnące wydatki?
Wiceminister finansów Wiesław Jasiński w oficjalnym komunikacie stwierdził:
Postawiliśmy przed naszymi służbami jasne zadanie, aby działały tam, gdzie w sposób zuchwały próbuje się oszukiwać nasze Państwo, gdzie funkcjonują zorganizowane grupy przestępcze, które wcześniej nie czuły oddechu służb skarbowych na plecach. To zdecydowanie się zmieniło (…) Ważne jest to, co dzięki działaniom służb uda się odzyskać do naszego wspólnego budżetu. A dzięki zaangażowaniu pracowników Kontroli Skarbowej i Wywiadu Skarbowego udaje się coraz więcej.
A trzeba przyznać, że liczby zaprezentowane przez ministerstwo robią wrażenie: nastąpił
wzrost ściągalności VAT o 1,5 mld zł
na skutek działań urzędników kontroli skarbowej. Na wynik ten składają się zarówno wpłaty dokonane na skutek wydanych decyzji pokontrolnych, jak i wstrzymane, nienależne wypłaty.
Największe wrażenie robi właśnie ta ostatnia informacja. W ciągu 9 miesięcy tego roku wstrzymano wypłaty z budżetu nienależnego zwrotu podatku VAT na kwotę ok. 550 mln zł, podczas gdy w analogicznym okresie 2015 roku kwota ta wyniosła raptem 130 mln zł. Wzrost o ponad 300% z jednej strony świetnie wygląda w tabelkach (a, jak wiemy, wicepremier Morawiecki jest fanem PowerPointa), ale pamiętajmy, że to raptem niewielka część szacowanej wielkości wyłudzeń tego podatku. Na Bezprawniku informowaliśmy jakiś czas temu:
wyłudzenia podatku to znaczący problem dla budżetu. Wg szacunków, rocznie wyłudzenia dotyczą ok. 15 miliardów złotych (dane dla roku 2013). Przyjmują one wiele form, które możemy sprowadzić do dwóch kategorii: 1) sztuczne zwiększanie podatku naliczonego 2) uniknie zapłaty należnego podatku. Nieuczciwi przedsiębiorcy wystawiają tzw. puste faktury, czyli takie, które nie odzwierciedlają stanu faktycznego, a ich celem jest zwiększenie podatku naliczonego – a w konsekwencji zmniejszenie kwoty, jaka powinna trafić do fiskusa. Drugą kategorią jest unikanie zapłaty podatku, co zazwyczaj przyjmuje postać generowania szeregu transakcji między różnymi podmiotami, często z różnych krajów, przy czym jeden z pośredników nie uiszcza podatku
Nie wiemy natomiast, jaką część decyzji fiskusa uda się obronić w sądach – bo nie można wątpić, że tam trafi spory odsetek sporów między przedsiębiorcami a skarbówką. Co prawda MF wskazuje, że liczna odwołań od decyzji zmalała, ale wzrosła kwota, na jaką opiewają zaskarżona decyzje. A to oznacza jedno:
urzędnicy częściej blokują duże zwroty podatku
Co z kolei nie powinno nikogo dziwić. Mocniejszy nacisk na kontrolowanie większych podmiotów gospodarczych (a przynajmniej – większych płatników podatku VAT) łatwo wytłumaczyć koniecznością zapewnia większych wpływów do budżetu. Program 500 plus swoje kosztuje, a nie udało się zapewnić innych wpływów z dodatkowych źródeł – takich jak podatek bankowy czy handlowy, które okazały się spektakularną, a zarazem bolesną, porażką sejmowej większości.
Żeby nie było wątpliwości: walka z wyłudzeniami podatku VAT jest jak najbardziej pożądanym zjawiskiem. W końcu – teoretycznie – wyższa ściągalność podatków już istniejących to mniejsza pokusa na nakładanie nowych (względnie: wzrost istniejących). Czy właśnie takie są intencje Ministerstwa Finansów?
Fot. tytułowa do art. blokada zwrotu vat – Pexels