Choć oko.press szuka politycznej sensacji, połączenie adwokatów z radcami prawnymi to oczywista i słuszna decyzja

Prawo Dołącz do dyskusji (315)
Choć oko.press szuka politycznej sensacji, połączenie adwokatów z radcami prawnymi to oczywista i słuszna decyzja

Czym się różni adwokat od radcy prawnego? Dla przeciętnego obywatela – niczym. Dla rządu właściwie też, dlatego zamierza połączyć dwa samorządy prawnicze w jeden.

Jak informuje oko.press, rząd szykuje rewolucją w świecie polskich prawników. Planowane jest połączenie dwóch odrębnych samorządów zawodowych – zrzeszających radców prawnych i adwokatów – w jeden. Według portalu może to być zagrożenie dla wolności obywatelskich. Planowana fuzja (bądź powstanie zupełnie nowego) prawniczych samorządów ma bowiem negatywnie wpłynąć na pozycję adwokatów. Są oni mniej liczni niż radcowie prawni. Ma to mieć znaczenie przy podejmowaniu decyzji wewnątrz samorządu, np. wybór władz. W konsekwencji adwokaci są podobno na straconej pozycji. A to przecież oni najbardziej angażują się np. w obronę represjonowanych przez władzę sędziów czy prokuratorów:

Resort miałby w tym interes polityczny. Bo połączenie korporacji osłabi adwokatów. Jako mniej liczna korporacja rozpłyną się wśród liczniejszych radców prawnych. Będą mieli mniejszy wpływ na podejmowane decyzje. A ma to znaczenie dla wyboru nowych władz nowej korporacji, a potem do ucierania stanowisk. Są też obawy, że pomysł połączenia obu korporacji, które dziś dobrze współpracują ma skłócić i podzielić środowisko prawnicze.

Ma to sens, prawda? Otóż: nie.

Dwa samorządy prawnicze połączą się ze sobą. Czy to zagrożenie dla wolności obywatelskich?

Lektura cytowanego artykułu była ciekawym doświadczenie. Nie wiedziałem bowiem, że moje brwi potrafią unieść się tak wysoko. Obawy związane z ewentualną fuzją są oczywiście częściowo zrozumiałe. Nowy samorząd, niezależnie od tego, jaką formą „fuzji” wybierze ustawodawca, z pewnością będzie areną zmagań przy wyborze nowo powstałych organów: rad, sądów dyscyplinarnych, komisji rewizyjnych etc. Można też zrozumieć obawy adwokatów, że jako grupa reprezentowana zdecydowanie mniej licznie, będą przegrywać głosowania tak, jak opozycja w Sejmie obecnej kadencji.

Nie trafia jednak do mnie argumentacja, że adwokaci mają stracić swoje przywileje, bo walczą z rządem o prawa obywateli. Częstszy widok obrońcy-adwokata wynika po prostu z faktu, że do niedawna tylko adwokaci mogli być obrońcami w sprawach karnych. W oczywisty sposób przesądza to o tym, że to z reguły adwokaci specjalizują się w prawie karnym. Z biegiem lat ta przewaga będzie jednak z pewnością malała.

Zielony czy niebieski żabot?

Dla przeciętnego obywatela różnica między adwokatem a radcą prawnym sprowadza się do tego, że toga prawnicza jednego ma żabot zielony, a drugiego niebieski. Ten pierwszy częściej jest obrońcą w sądzie, ten drugi częściej zajmuje się umowami gospodarczymi. Ale bezlitosna walka o klientów na wolnym rynku powoduje stopniowe zacieranie się tych różnic. Może zatem czas spojrzeć prawdzie w oczy, uznać, że ten podział jest coraz bardziej sztuczny i można z nim skończyć?

Największy problem upatrywałbym w tym, jak nazwać nowy zawód. Radca adwokacki? Adwokat prawny? A może zdecydować się na jedną z obecnych nazw? W takiej sytuacji najprawdopodobniej radcy prawni zostaliby adwokatami, co mogłoby dla tych drugich faktycznie być pewnym dysonansem poznawczym (aplikacja adwokacka służy bowiem nie tylko praktycznej nauce zawodu, ale i wpajaniu przekonania o wyższości adwokatów od reszty prawniczej braci).

Połączone samorządy prawnicze to zatem bardziej kwestia semantyki. Już na początku poprzedniej kadencji Sejmu wieszczono, że adwokaci staną się urzędnikami, co przecież ostatecznie nie miało miejsca (i chyba nigdy nie było na serio rozważane przez nikogo). Strach ma wielkie oczy, ale w tym wypadku naprawdę nie ma się czego bać. Co najwyżej walne zgromadzenia nowego samorządu mogą być na tyle liczne, że adwokaci/radcowie będą się gromadzić na stadionach.