Poprawa wizerunku zawodu, wystawa o historii pielęgniarstwa, a nawet spot promocyjny. To wszystko ma zachęcić do wyboru pielęgniarskiej ścieżki. Jedyne, czego rząd nie planuje, to podwyżek, które w końcu zapewniłyby ciężko pracującym kobietom byt na przyzwoitym poziomie.
Polska pielęgniarka zarabia średnio ponad 5300 zł (według GUS). Tyle że brutto. I średnio, co oznacza, że wiele pielęgniarek otrzymuje mniej. Nie brakuje osób zarabiających poniżej trzech tys. zł na rękę. Nie ma się więc co dziwić statystykom. Ponad 257 tys. pielęgniarek i położnych było aktywnych zawodowo w 2019 r. Z tego wraz z nastaniem 2021 r. na emeryturę może przejść 44 proc. z nich. Krótko mówiąc, dane demograficzne nie sprzyjają. Jeśli trend się utrzyma, za kilka lat może brakować pielęgniarek nawet w dużych szpitalach.
Rządzący zdają sobie z tego sprawę. Tyle że wybrali dość oryginalny pomysł na odwrócenie trendu. Postanowiono bowiem zorganizować kampanię medialną „Stawiam na przyszłość”. Jest już spot telewizyjny. Od 15 do 30 września 2020 r. przy Kościele św. Anny w Warszawie można oglądać wystawę o historii pielęgniarstwa i położnictwa. Wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko zachęca zaś młode kobiety tym, że „pielęgniarstwo i położnictwo to zawód przyszłości, który gwarantuje pewność zatrudnienia”. Wiceminister przekonuje, że każda pielęgniarka kończąca uczelnię ma gwarancję pracy. Może wybrać, w jakim kierunku się chce rozwijać: czy chce pełnić wysokie funkcje kierownicze, czy może wybrać karierę naukową. Pielęgniarki – jak usłyszeliśmy – są dyrektorami szpitali. Są profesorami. A po ukończeniu studiów mogą specjalizować się w 17 kierunkach i zostać pielęgniarką np. diabetologiczną, anestezjologiczną czy chirurgiczną.
– Możemy pracować w szpitalach, w domach pomocy społecznej, w ośrodkach POZ, w poradniach ambulatoryjnych, specjalistycznych i rozwijać się w różnym zakresie – zachwalała pracę Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Zresztą – jak usłyszeliśmy – nie trzeba wiele zachwalać, bo młode kobiety wręcz garną się do zawodu. W ciągu ostatnich lat wzrosła liczba szkół kształcących pielęgniarki na poziomie pierwszego stopnia z 74 uczelni w 2014 r. do 106 w 2020 r.
– Obawialiśmy się, że epidemia może zniechęcić młodych ludzi do studiowania tych pięknych zawodów jak pielęgniarstwo i położnictwo, jednak po zebraniu informacji z całej Polski jesteśmy ogromnie podbudowani aktywnością młodych ludzi, którzy podjęli decyzje studiowania na wydziale pielęgniarstwa i na wydziale położnictwa – powiedziała Mariola Łodzińska, wiceprezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych. Jest po kilku chętnych na jedno miejsce.
To truizm, ale najlepszą kampanią reklamową byłaby świadomość godnych zarobków
Zastanawiam się więc: po co wydawać pieniądze na kampanię promocyjną czegoś, czego promować wcale nie trzeba? A może jednak – i ta odpowiedź wydaje mi się prawdziwa – promować jednak trzeba, bo statystyki nie są wcale tak różowe. Wiele osób po ukończeniu studiów bowiem albo wyjeżdża z Polski, albo wybiera pracę w innym, lepiej płatnym zawodzie. Państwo polskie nic nie zyskuje na wykształceniu takiej pielęgniarki czy położnej.
To truizm, ale najlepszą kampanią reklamową byłaby świadomość godnych zarobków. Politycy prześcigają się w podkreślaniu, jak istotna jest rola pracowników sektora ochrony zdrowia. Jednak słowa, a nawet wystawy pod kościołem, to za mało. Żaden spot nie zwiększy prestiżu zawodu tak jak podniesienie płac do poziomu, na którym pielęgniarka przestanie przynosić do domu mniej pieniędzy niż jej koleżanka pracująca na asystenckim stanowisku w niedużej firmie.