Od początku roku w Stanach Zjednoczonych miało miejsce już 250 strzelanin. Zginęło w nich ponad 1000 osób. Nie zazdroszczę Amerykanom statystyk. Okazuje się, że strzelaniny mają tam miejsce każdego dnia, a dodatkowo każdego dnia w ich wyniku ginie co najmniej jedna osoba. Dlaczego zatem my wciąż dyskutujemy o zliberalizowaniu dostępu do broni?
Stany Zjednoczone od lat są stawiane jako wzór do naśladowania, jeżeli chodzi o regulowanie dostępu do broni. Kwestie prawne są równie często chwalone, tak samo, jak szeroko pojęta kultura broni, która jest mocno zakorzeniona w amerykańskiej kulturze. Nie da się ukryć, że jedno z drugim jest mocno powiązane i ciężko te dwie sprawy rozpatrywać osobno. Jednak temat powraca jak bumerang za każdym razem, kiedy gdzieś w Stanach Zjednoczonych ma miejsce tragiczna strzelanina. Tych jest niemało. W samym tylko 2019 roku miało ich miejsce ponad 250, a zginęło w nich ponad 1000 osób.
https://twitter.com/JohnnyTowriss2/status/1157938871952379904?s=20
Strzelaniny w USA to codzienność
W ciągu ostatniej doby miały miejsce dwa takie wydarzenia. W El Paso w Teksasie zginęło 20 osób, a kolejnych 26 zostało rannych. Z kolei w Dayton w Ohio w strzelaninie zginęło 10 osób, a około 16 rannych. Zarówno w Teksasie, jak i w Ohio posiadanie broni jest co do zasady legalne. Oczywiście w obu przypadkach strzelaniny były dziełem szaleńców. Złapanemu sprawcy masakry w El Paso dodatkowo grozi kara śmierci. Niemniej jednak nie zazdroszczę Amerykanom statystyk. Wychodzi na to, że średnia dzienna ilość strzelanin to 1,2, a każdego dnia ktoś umiera na skutek postrzału.
Tymczasem w Polsce kwestię zliberalizowania dostępu do broni traktuje się jako ostateczny dowód na wolność jednostki. Często pojawiają się hasła, że to ludzie zabijają, a nie broń. Oczywiście nie sposób nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że zabić można dowolnym narzędziem, na przykład kuchennym nożem. Niemniej jednak podstawową funkcją noża nie jest zabijanie ludzi, tak samo, jak śrubokręty nie powstały do dźgania nimi przypadkowych ludzi. Tymczasem pistolety powstały wyłącznie w jednym celu. Wystarczy tylko przyjrzeć się poziomowi dyskusji publicznej, czy ilości agresji słownej w naszym codziennym otoczeniu. Nie uważam, że ułatwienie dostępu do broni sprawi, że zaczniemy do siebie masowo strzelać. Nie uważam jednak, żeby był to krok w kierunku złagodzenia obyczajów.