Każde państwo by działać potrzebuje pieniędzy. Głównym źródłem funduszy są oczywiście podatki i inne pokrewne daniny. Ich ściąganie może się odbywać na różne sposoby. Niekiedy są bardziej dolegliwe dla podatników, niekiedy mniej. Jak system podatkowy w Polsce prezentuje się na tle innych państw? Zdaniem Forum Obywatelskiego Rozwoju, nie jest dobrze.
Przed wyborami parlamentarnymi warto zastanowić się, jak przez ostatnie cztery lata zmieniał się system podatkowy w Polsce
Zbliżające się wielkimi krokami wybory parlamentarne 2019 to świetny moment na podsumowania minionej kończącej się kadencji parlamentu. Ostatnie cztery lata niewątpliwie zmieniły nasz kraj. Dotyczy to także kwestii wpływów i wydatków budżetowych naszego państwa. W tym przypadku można wręcz mówić o rewolucji. Rządy Prawa i Sprawiedliwości przyniosły niespotykaną od upadku PRL rozbudowę rozmaitych programów socjalnych. Rodzina 500 Plus stanowi jej symbol, jednak zarazem jedynie początek budowy tzw. „polskiego państwa dobrobytu”. Z czasem władza postanowiła rozszerzyć go na pierwsze dziecko, dać emerytom trzynastą emeryturę, obniżyć podatki dochodowe – zarówno CIT jak i PIT. Wydawać by się mogło, że polski system podatkowy stał się bardziej przyjazny dla obywatela. Nic bardziej mylnego.
Arytmetyka wskazuje, że nie da się dać wyborcom więcej, niż się ma. Oczywiście, świat polityki nigdy się tym prawidłem za specjalnie nie przejmował. Istnieją jednak pewne nieprzekraczalne granice. Rządzący musieli więc skądś wziąć pieniądze na pokrycie coraz to bardziej ambitnych planów. Przy czym jednocześnie nie mogli tak po prostu podnieść wszystkim podatków. Byłoby to posunięcie, na które elektorat PiS najpewniej nie spojrzałby przychylnie.
Nie da się w nieskończoność zwiększać ściągalności podatków
Alternatywą było zwiększenie niektórych obciążeń podatkowych, takich nie rzucających się zbytnio w oczy, bądź dotykające grup względnie niewielkich. Do tego takich, których wyborcy nie będą żałować. Stąd danina solidarnościowa – w praktyce kolejna stawka podatku PIT, stąd dążenie do opodatkowanie sklepów wielkopowierzchniowych. Można by tu także wskazać planowaną na 2020 r. podwyżkę akcyzy na alkohol i tytoń. Najważniejszym według rządzących i najbardziej wpływającym na cały system podatkowy w Polsce czynnikiem jest jednak jego uszczelnianie.
PiS lubi się chwalić drastycznym zwiększeniem ściągalności podatku od towarów i usług – oraz zarzucać politykom poprzedniej ekipy, że ci tolerowali działalność tzw. mafii VATowskiej. Niekiedy nawet sugerując kryminalny charakter zaniedbań z ich strony. Co więcej, deklaruje że dalszą budowę „polskiego państwa dobrobytu” da się sfinansować właśnie w ten sposób. Nie sposób zresztą odmówić rządzącym sukcesów co do zapełniania luki w przypadku podatku VAT. Problem w tym, że nie da się w nieskończoność zwiększać ściągalności podatków. Czysto hipotetycznie, w końcu będzie się ściągać wszystko, co powinno zostać ściągnięte. Co wtedy?
Zdawać by się mogło, że byłyby to czysto akademickie rozważania – o pełnej ściągalności podatków w Polsce możemy tylko pomarzyć. Tyle tylko, że rosnące wydatki państwa przy nieuchronnym braku równomiernego wzrostu wpływów prowadzić mogą do szukania przez władze coraz bardziej kreatywnych sposobów na sięgnięcie do kieszeni obywateli. To zjawisko z kolei sprawia, już w znanej nam wszystkim praktyce, że system podatkowy w Polsce robi się coraz bardziej opresyjny.
Forum Obywatelskiego Rozwoju zarzuca rządzącym generowanie nieuchronnych konfliktów między podatnikami a organami podatkowymi
Na zmiany w tym kierunku w ciągu ostatnich czterech lat zwraca Forum Obywatelskiego Rozwoju. Zdaniem tej organizacji pozarządowej, system podatkowy w Polsce ma tą podstawową wadę, że generuje niepotrzebnych zderzenia podatników z administracją skarbową. Chodzi w szczególności o tworzenie sytuacji, w której dane sytuacje inaczej może interpretować podatnik, inaczej organ podatkowy. FOR przekonuje, że sprzyja temu wiele czynników. Jednym z nich jest brak neutralności w opodatkowaniu i oskładkowaniu pracy – dzięki czemu bardzo podobne aktywności mogą być obłożone różnymi stawkami podatków, czy obowiązkowych składek.
Jako kolejny wskazuje zróżnicowane opodatkowanie często pokrewnych produktów w przypadku podatku od towarów i usług Pisaliśmy już na łamach Bezprawnika o potencjalnych absurdach, jakie może kryć nowa matryca VAT. Następnym czynnikiem zwracające podatników i organy podatkowe przeciwko sobie jest oczywiście słynna legislacyjna biegunka. Prawo w Polsce, niestety, nie należy do przesadnie stabilnych. Najdelikatniej rzecz ujmując. Jego podatkowa gałąź cierpi na tą samą przypadłość w postaci ciągłych nowelizacji, zmian, poprawek oraz zupełnie nowych aktów prawnych. Co więcej, sam sposób interpretowania prawa podatkowego przez organy administracji również bywa dość zmienny. Rzadko kiedy, warto dodać, na korzyść podatników.
FOR przekonuje przy tym, że brak stabilności prawa podatkowego pochłania mnóstwo energii i środków po stronie przedsiębiorców. Konieczność wiecznego dostosowywania się do niekończących się zmian wydaje się niczym więcej, jak marnotrawstwem. Dodatkowo także: czynnikiem hamującym rozwój polskiej gospodarki. Problem potęguje jakość samych uchwalanych, często w ekspresowym tempie, przepisów. Liczne błędy, niejasności i luki powodują konieczność ich szybkiej likwidacji. To z kolei tylko napędza spiralę kolejnych nowelizacji.
9% CIT, zdaniem FOR, zamiast dwóch stawek tworzy tak naprawdę dwa osobne reżimy podatkowe
Organizacja zwraca także uwagę na konkretne zmiany poczynione przez rządzące Prawo i Sprawiedliwość. Jak się łatwo domyślić, nie ocenia ich zbyt pozytywnie. I tak na przykład wprowadzenie stawki 9% przy podatku CIT zostało mocno skrytykowane. Powodem jest to, że rządzący postanowili stworzyć praktycznie dwa osobne porządki prawne dla obydwu stawek – zamiast wyboru rozwiązania prostego i uczciwego. W proporcjonalnych podatkach dochodowych normą jest stosowanie niższej stawki dla wszystkich dochodów uzyskanych do momentu przekroczeniu progu nakazującego stosowanie wyższej.
Tymczasem PiS wyszedł z założenia, że lepiej będzie zjeść ciastko i dalej je mieć. Mamy zarówno liniowy podatek CIT ze stawką 19%, jak i wyjątek od tej reguły pozwalający stosować stawkę obniżoną. Problem w tym, że jeśli przekroczy się próg nakazujący stosowanie wyższej stawki, to ta dotyczy całości dochodu. Co oznacza, rzecz jasna, większe dochody dla państwa – a dla podatnika powód do starań, by przypadkiem krytycznej kwoty dochodu nie przekroczyć.
Skądinąd podobne zarzuty można postawić zwolnieniu z PIT dla młodych.
Rządzący niby chcieliby zwalczać fikcyjne samozatrudnienie, ale jednocześnie stwarza warunki do dalszego rozwoju tego zjawiska
Kolejnym problemem wskazywanym przez FOR jest wypychanie pracowników w kierunku samozatrudnienia. Ktoś mógłby zadać pytanie: rząd PiS miałby sprzyjać zastępowaniu umów o pracę tak naprawdę fikcyjną działalnością gospodarczą? Czymś, z czym stara się podobno walczyć? Obniżenie składek dla samozatrudnionych wydaje się być dobrym posunięciem. Tyle tylko, że wraz ze wzrostem płacy minimalnej, zdaniem FOR, takie rozwiązanie może stać się podatkowo bardziej opłacalne od etatu, także dla tych najmniej wykwalifikowanych pracowników.
Oczywiście, coś za coś – w przypadku samozatrudnienia nie wchodzi w grę ochrona wynikająca z kodeksu pracy. Jeśli taki scenariusz się sprawdzi, mogłoby to prowadzić do podobnych rezultatów jakie dało przyzwolenie na zastępowanie stosunku pracy umowami cywilnoprawnymi. Jakby tego było mało, planowane zniesienie limitu 30-krotności składek ZUS powyżej 5900 zł. może skłaniać także wysokiej klasy specjalistów do zostania „przedsiębiorcą”.
Tyle tylko, że nasi rządzący chcieli przecież zwalczać właśnie to konkretne zjawisko poprzez takie pomysły, jak „test przedsiębiorcy„. Skądinąd kolejny przykład działań stawiających podatnika i organy podatkowe na kursie kolizyjnym.
System podatkowy w Polsce nieodmiennie psuje legislacyjna biegunka
Nie powinno dziwić, że FOR zwraca uwagę na bardzo charakterystyczny sposób radzenia sobie z niepożądanymi działaniami ze strony podatników. Rządzący wychodzą z założenia, że najlepszym rozwiązaniem są drakońskie kary za każde naruszenie prawa. Warto przypomnieć: niespecjalnie stabilnego prawa. Mamy na przykład wymóg raportowania schematów podatkowych, obłożony rekordową karą nawet 5 milionów euro w razie jego niedotrzymania.
Pozostałe kraje europejskie do tak wysokich kar za to samo przewinienie nawet się nie zbliżają. Druga na liście Wielka Brytania zadowala się ściągnięciem od winowajcy raptem 1 miliona euro. Standard unijny to kilkadziesiąt tysięcy. Jakby tego było mało, samo pojęcie „schematu podatkowego” można sprowadzić do bardzo wielu przejawów działalności przedsiębiorcy. Polskie przepisy interpretują to pojęcie znacznie szerzej, niż wymaga tego od naszego kraju polityka Unii Europejskiej.
Wymóg raportowania transakcji transgranicznych w Polsce rozszerzono też na krajowe, a podatnicy są zobowiązani raportować wszystko, łącznie z korzystaniem z ulg i preferencji podatkowych zgodnych z celem ustawodawcy. Nawet samozatrudnienie członka zarządu może być uznane za schemat podatkowy podlegający raportowaniu.
FOR wskazuje także na Jednolity Plik Kontrolny i karę w wysokości 500 zł. za błąd. Mało? Warto wziąć pod uwagę, że JPK administracji skarbowej wysyłane są co miesiąc. Z kolei działalność przedsiębiorstw może być na tyle obszerna, że w jednym raporcie błędów mogą się znaleźć dziesiątki, setki a nawet tysiące. Kary zaczną w pełni obowiązywać od 1 stycznia 2020 r.
Walka z optymalizacją podatkową w Polsce staje się powoli coraz bardziej kuriozalna a cały system coraz bardziej opresyjny
Zdaniem FOR, walka naszych rządzących z agresywną optymalizacją podatkową idzie bardzo daleko – w kierunku nieznanym reszcie cywilizowanego świata. System podatkowy w Polsce wymusza wręcz, by podatnik mający teoretycznie różne opcje, wybrał tą która spowoduje konieczność zapłacenia Fiskusowi większej sumy pieniędzy. Organizacja skupia się, jak już wspomniano, na ostatnich czterech latach rządów PiS. Tyle tylko, że cała filozofia, wokół której system podatkowy w Polsce jest zbudowany, wcale się nie zmieniła. Zwiększyły się tylko potrzeby budżetu, nie sposób jego działania.
Problem w tym, że w Polsce organy podatkowe zobowiązane są działać w taki sposób, by budżet zyskał jak najwięcej pieniędzy. Prowadzi to czasem do absurdów, jak uporczywe odwołania ze strony administracji podatkowej składane w sądach nawet, jeśli nie ma realnych szans na wygraną. Swego czasu zdarzało się, że urzędnicy przekraczali granice dopuszczając się wręcz prowokacji względem podatników. Dzieje się tak dlatego, że administracja skarbowa otrzymuje konkretne wytyczne z samej góry. Władze, nie tylko te obecne, bynajmniej nie prowokują konfliktów pomiędzy podatnikami a organami podatkowymi przez przypadek. Ciągłe i namacalne wręcz traktowanie podatnika jak potencjalnego złodzieja i straszenie go drakońskimi karami nie pozostawia co do tego złudzeń.
Nie sposób jednak nie zauważyć, że w miarę wzrostu wydatków, system podatkowy w Polsce robi się coraz bardziej opresyjny. Nawet obniżki podatków wcale nie są przypadkowe. Chociażby obniżenie podatku dochodowego od osób fizycznych sprawia wrażenie ruchu pozornego, odwracającego uwagę wyborców.