Nie tylko aktorzy, ale też biznesmeni. Właściciele Grycana i dr Ireny Eris zaszczepieni na WUM. Informację mieli znaleźć… w internecie

Biznes Zdrowie Dołącz do dyskusji (6)
Nie tylko aktorzy, ale też biznesmeni. Właściciele Grycana i dr Ireny Eris zaszczepieni na WUM. Informację mieli znaleźć… w internecie

Burzę po szczepieniach aktorów mamy chyba już powoli za sobą. Ale nadchodzi kolejna burza, tym razem pod hasłem: szczepienia biznesmenów. Na jaw wychodzą bowiem kolejne nazwiska osób zaszczepionych poza grupą „0” na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Jak pisze money.pl, to między innymi właściciele sieci lodziarni Grycan czy założyciele firmy dr Irena Eris.

Szczepienia biznesmenów

Od rana po mediach krążą informacje o liście kilkudziesięciu osób zaszczepionych na WUM poza kolejnością przed końcem 2020 roku. Zdobyć ją miał Narodowy Fundusz Zdrowia. Po południu zaczęły wypływać pierwsze nazwiska. Tym razem dotyczą one świata biznesu i nie ma już mowy o żadnej akcji promocyjnej. Biznesmeni zaszczepili się, bo dostali taką możliwość. Dobrze, że przynajmniej ta maska o rzekomych „ambasadorach” wreszcie opadła. Afera WUM trwa zatem w najlepsze.

Zbigniew Grycan zaszczepił się na WUM wraz z małżonką Elżbietą. Właściciel sieci lodziarni przyznaje to w oświadczeniu przesłanym redakcji money.pl. Jak Grycan dowiedział się o możliwości dostania szczepionki? Otóż:

Informację na temat dodatkowej puli 450 szczepionek znaleźliśmy na stronie internetowej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Ależ z pana Grycana znakomity internetowy surfer. Tak się złożyło, że na stronę Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego akurat tego dnia weszło sporo osób i akurat tak się złożyło, że wszyscy należą do warszawskich elit biznesowych. No cóż, biedni i tutaj mają pecha, najwidoczniej za rzadko klikali „odśwież”.

Portal money.pl informuje też, że na WUM zaszczepiono także założycieli firmy dr Ireny Eris. Chodzi o Henryka Orfingera i Irenę Eris. Przyjęli oni preparat Pfizera tego samego dnia co Zbigniew Grycan z małżonką. „Chcę wyraźnie podkreślić, że z nikim się nie dogadywałem, u nikogo tej sprawy nie załatwiałem”, podkreśla Orfinger. I tłumaczy, że Warszawski Uniwersytet Medyczny zorganizował te ponadprogramowe szczepienia, bo inaczej szczepionki by się zmarnowały.

Robi się coraz smutniej

Możemy zatem już na dobre zapomnieć o tym, że zaszczepione na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym osoby miały cokolwiek promować. Zresztą znamy już doskonale wszystkie błędy rektora WUM, po prostu po kolei odkrywamy kolejne fakty związane z jego oryginalnym pomysłem na dystrybucję szczepionek. Problem w tym, że szczepienia poza grupą „0” stają się coraz bardziej masowym zjawiskiem. Pomorski NFZ prowadzi już postępowanie wyjaśniające w sprawie szpitali, w których miało dochodzić do takiego podawania preparatów „na lewo”. Jak podaje Interia, kontrolerzy wejdą też do placówek w Wałbrzychu, Ostrzeszowie czy Zgorzelcu. A to pewnie i tak kropla w morzu.

Zakładam, że większość szczepień poza grupą „0” miała miejsce przed wybuchem afery. Ale kto wie –  być może trwają one nadal, tylko są po prostu umiejętnie tuszowane. Sam próbuję od kilku dni ustalić czy zaszczepił się pewien ważny urzędnik administracji rządowej, ale potwierdzenie tego faktu jest niezmiernie trudne. Powiedzmy sobie szczerze – o tym, że grupa celebrytów zaszczepiła się poza kolejką wiemy w dużej mierze z przecieków (choć niektórzy pochwalili się tym w social mediach). O takie przecieki będzie znacznie trudniej w przypadku grupy trzymającej w Polsce władzę. Więc my, szaraczki, możemy tylko grzecznie czekać na kolejne rzucane nam strzępki informacji. A rząd tymczasem siedzi i z uśmiechem patrzy na to, jak mało kto dziś zwraca już uwagę na jego nieudolność w walce z pandemią.