Rozdanie szczepionki celebrytom przez Warszawski Uniwersytet Medyczny to nie tylko zachowanie naganne. Istnieje spora szansa, że afera WUM sprowadziła na jej uczestników potencjalną kolizję z przepisami prawa karnego. Stan faktyczny wydaje się być już dość jasny. To wręcz idealne pole do popisu dla prokuratora generalnego.
Już ustalenia NFZ wystarczą, by zarzucić kłamstwo wersji z „akcją promocji szczepień”
Warszawski Uniwersytet Medyczny postanowił zignorować kolejność szczepień i część otrzymanych dawek wykorzystał do zaszczepienia znajomych celebrytów. W tym momencie nie ulega już wątpliwości, że mamy do czynienia z bezprawiem i samowolą. Bajeczkę o „akcji promocyjnej” wymyślono już po fakcie, kiedy sprawa ujrzała światło dzienne.
Zgodnie z ustaleniami Narodowego Funduszu Zdrowia, zaszczepionych celebrytów już 28 zgłoszono jako członków personelu medycznego. Tymczasem dopiero 29 grudnia pojawiły się wytyczne NFZ co robić w sytuacji, gdyby zaistniało ryzyko zmarnowania szczepionki. Wówczas wolno szczepić na covid-19 aktualnych pacjentów danej placówki bądź rodziny członków personelu medycznego objętych zerowym etapem Narodowego Programu Szczepień.
Afera WUM, bo tak należałoby nazywać całą sytuację, to nie tylko wymiar etyczny sprawy. Dymisja szefowej Centrum Klinicznego WUM nawet tutaj wydaje się środkiem niewystarczającym. Wiele wskazuje na to, że mamy do czynienia po prostu z kozłem ofiarnym. Wszystkie błędy Rektora WUM wydają się wskazywać rzeczywistego winowajcę. Rację mają politycy Solidarnej Polski, że nieprawidłowościami niewątpliwie powinna zająć się prokuratura.
Politycy Solidarnej Polski mają rację, że afera WUM to sprawa, którą powinna zająć się prokuratura
Samo wpisanie celebrytów jako „personel medyczny” w zgłoszeniu, po to by otrzymali szczepionkę, wypełnia przecież znamiona z art. 271 §1 kodeksu karnego. Mowa o przestępstwie poświadczenia nieprawdy. Zgodnie z tym przepisem: „Funkcjonariusz publiczny lub inna osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5„.
Niewątpliwie umożliwienie grupie aktorów i celebrytów zaszczepienia się poza kolejką poprzez zaklasyfikowanie ich jako „personel medyczny” ma znaczenie prawne. Osobną kwestią wartą zbadania jest to, czy przypadkiem osoby odpowiedzialne za cała aferę nie osiągnęły tutaj jakiejś korzyści osobistej. W końcu rektor WUM jest także członkiem władz Fundacji TVN. Tak czy owak, poświadczenie nieprawdy jest przestępstwem ściganym z urzędu.
Zapowiedź złożenia stosownego wniosku do prokuratury przez Jana Kanthaka i Michała Wosia stanowi przy tym pewną zapowiedź tego, co może stać się dalej. W końcu obydwaj politycy należą do Solidarnej Polski, partii Zbigniewa Ziobry – ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Nie sposób więc zarzucić ani prokuraturze ani Ziobrze bierności, przynajmniej w tym momencie.
Co więcej, trzeba przyznać, że Afera WUM to miejsce, w którym Zbigniew Ziobro miałby bardzo szerokie pole do popisu. I wyjątkowo warto byłoby prokuratorowi generalnemu kibicować. Nawet wówczas, gdy jego działalność na co dzień oceniamy mniej lub bardziej negatywnie.
Afera WUM to idealna okazja dla Zbigniewa Ziobry i prokuratury do wykazania się przed społeczeństwem
W tej sytuacji mamy wręcz wszystko, czego Ziobrze do szczęścia może być potrzebne. Stosunkowo jasny stan faktyczny, przedstawicieli samozwańczych elit niechętnych obozowi rządowemu, telewizję TVN majaczącą gdzieś tam w tle. Do tego afera WUM wydaje się całkiem rozwojowa. Śledczy musieliby ustalić kto tak naprawdę wymyślił zaszczepienie celebrytów przed medykami, kto i na czyje polecenie sfałszował dokumentację medyczną w sprawie, jaka była w tym wszystkim rola samych zaszczepionych.
Mamy również sprawę bulwersującą opinię publiczną, chyba na równi z otrzeźwieniem w postaci skutków wejścia w życie podatku cukrowego. Epidemia koronawirusa stanowi w tym momencie niemal rok poważnego kryzysu dla państwa i społeczeństwa. Społeczna szkodliwość wciskania celebrytów poza kolejność ustaloną w programie szczepień jest nie tylko niewątpliwa, ale również znaczna. To nie jest też żadne przestępstwo bez ofiar – liczba szczepionek jest przecież ograniczona.
Grupa osób uznała, że są lepsi od całej reszty Polaków. Że znanym i bogatym wolno więcej. Udowodnienie im, że się mylą to kwestia wiarygodności naszego państwa. Skuteczność prokuratury Zbigniewa Ziobry bywa różna, zwłaszcza w medialnych sprawach. Dlatego nie łudzę się za bardzo, że podobne sprawy – a jest ich z pewnością wiele – zakończą się rzetelnym ustaleniem stanu prawnego i dalszymi krokami zmierzającymi do osądzenia i ukarania winnych.
Ten jeden przypadek jest po prostu łatwy, idealna okazja dla prokuratora generalnego żeby się wykazać przed Polakami czymś rzeczywiście pożytecznym.