Szybka terapia onkologiczna może prowadzić do szybkiej śmierci

Społeczeństwo Zdrowie Dołącz do dyskusji
Szybka terapia onkologiczna może prowadzić do szybkiej śmierci

Wiedzę o długim oczekiwaniu na leczenie w ramach NFZ-etu ma w naszym społeczeństwie chyba każdy. Wydawałoby się więc, że realny dostęp do szybkiej terapii nowotworów powinien być błogosławieństwem, a nie przekleństwem. Okazuje się jednak, że w związku z tą procedurą można mieć poważne zastrzeżenia. Nie każdy zdaje bowiem sobie sprawę z tego, że tak poważną decyzję, jak poddanie się operacji chirurgicznej, chemioterapii czy radioterapii, zawsze trzeba przemyśleć i skonsultować z wieloma specjalistami.

Skuteczność chemioterapii wynosi od 0 do prawie 100%

Skuteczność chemioterapii może wynosić od 0 do prawie 100% –  wyjaśnia Patryk Nowak, znany w Internecie diagnosta laboratoryjny, absolwent analityki medycznej na wrocławskiej Akademii Medycznej. Wspomina on o tym w nagraniu zatytułowanym „Czy lek na raka może powodować raka? Tak, może… Wtórne nowotwory”.

Wielu internautów zna go z rzetelnie prowadzonego kanału na YouTubie, noszącego nazwę Pod Mikroskopem. Patryk Nowak dzieli się z innymi swoją wiedzą, podpierając się przy tym licznymi źródłami naukowymi. Odsyłacze do nich umieszcza w pod nagraniami. Jednocześnie, podobnie jak każdy odpowiedzialny popularyzator wiedzy na temat zdrowia, wyjaśnia w opisie swojego kanału:

Nieodpłatnie odpowiadam na pytania związane ze zdrowiem (pro publico bono), które jednak nie są poradą lekarską ani jej nie zastępują. Pamiętaj, że decyzja o diagnostyce i leczeniu choroby należy do lekarza. Wszystkie filmy na tym kanale mają wyłącznie charakter edukacyjny i nie stanowią działalności leczniczej, porady lekarskiej ani jej nie zastępują.

W podobnym kontekście sytuuje się stanowisko zawarte w tym artykule, sformułowane na podstawie dostępnych źródeł.

W Polsce na NFZ leczenie nowotworów przebiega błyskawicznie

Na podobne kwestie wskazują też inni popularyzatorzy wiedzy na temat zdrowia, idąc zresztą w zbieżnych tezach nieraz znacznie dalej. Niektórzy wręcz mówią o tym, że skuteczność rekomendowanych powszechnie przez lekarzy metod leczenia nowotworów jest znikoma i kształtuje się na poziomie kilku procent.

Nie miejsce tutaj na rozstrzyganie tych kwestii. Tematem tego artykułu jest bowiem szybka terapia onkologiczna i związane z nią ryzyka, o których wiedza w społeczeństwie okazuje się bardzo ograniczona. Dzięki szybkiej terapii onkologicznej osoby z podejrzeniem nowotworu mają prawo skorzystać z błyskawicznej jak na polskie realia ścieżki diagnostyki oraz ewentualnego leczenia.

Służy temu wydanie im karty diagnostyki i leczenia onkologicznego, potocznie zwanej zieloną kartą DiLO. W praktyce jednak czasami korzystanie z niej nie jest nawet potrzebne. Bo i bez tego terminy bywają bardzo krótkie. A więc np. pełna diagnostyka może odbyć się w ciągu kilku tygodni. Wkrótce po tym rozpoczyna się również leczenie.

Primum non nocere

Problem polega na tym, że tak szybki proces obejmuje również osoby z nowotworami o bardzo złym rokowaniu. W tym tak złym, że bardziej prawdopodobne jest to, że leczenie wyłącznie zaszkodzi, niż to, że w czymkolwiek pomoże.

Przykładem takiego nowotworu jest glejak wielopostaciowy, rodzaj raka mózgu. Wiedza ta nasuwa się jako wniosek z większości oficjalnych źródeł. Jest również dostępna na popularnych serwisach informacyjnych, kierujących swój przekaz do osób z chorobą nowotworową.

Dla przykładu na portalu Zwrotnik Raka w artykule „Glejak mózgu – leczenie i rokowania”, napisanym przez Jarosława Goślińskiego, czytamy: „Przeżycie 5-letnie napromienianych chorych na glejaka wielopostaciowego jest kazuistyczne (1-2%), ale po radioterapii z zastosowaniem temozolomidu ok. 10%”.

Jeśli terapia nic nie daje, a tylko szkodzi, nie należy jej stosować

Po zapoznaniu się z tą informacją wielu z nas może stwierdzić, że owe 10% to jednak całkiem dużo. Pamiętajmy jednak, że przeżycie często nie oznacza w takim przypadku aktywnego funkcjonowania, a np. trwający parę lat stan wegetatywny. Niejednokrotnie w ciągu tego czasu chory jest w całodobowym ośrodku, jak np. hospicjum. Zresztą to i tak wariant optymistyczny.

Mimo że lekarze mają wiedzę o rokowaniach glejaka wielopostaciowego, nie należą do rzadkości przypadki osób, które są kierowane na jego onkologiczne leczenie w sytuacjach, kiedy bilans potencjalnych zysków i strat jest ujemny. To np. ludzie starsi, po 70. roku życia, z licznymi chorobami współistniejącymi.

Podejmując leczenie w pełni życiowej aktywności (samodzielne poruszanie się, zdolność do myślenia i mówienia), często tracą oni wówczas te umiejętności np. w ciągu kilku miesięcy. Stąd niektórzy odważni lekarze, jak np. prof. Krzysztof Składowski, dyrektor Centrum Onkologii – Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie, Oddział w Gliwicach, zabierają głos na temat tzw. terapii uporczywych w onkologii, które z powodu znikomych rokowań nie powinny być stosowane.

Według tego praktyka medycyny i badacza, wypowiadającego się dla portalu Rynek Zdrowia, w takich sytuacjach należy wprowadzić wyłącznie leczenie objawowe. Tymczasem wielu lekarzy nie uwzględnia w swojej praktyce pojęcia terapii uporczywej i kieruje chorych na leczenie, które praktycznie nie ma szansy dać im żadnej korzyści.

Z kolei bardzo szybki przebieg terapii – od diagnozy do jej wdrożenia – często uniemożliwia choremu zorientowanie się w zaistniałych okolicznościach. Samoświadomość zaś częstokroć przychodzi za późno.