Zbiórka pieniędzy na kampanię prezydencką za pomocą systemu PayU to dość nowatorskie podejście. W ten właśnie sposób fundusze pozyskuje Szymon Hołownia. Tymczasem jeden z działaczy Ruchu Obywatelskiego na rzecz JOW zarzucił mu łamanie kodeksu wyborczego. Wszystko dlatego, że wpłat na rachunek bankowy komitetu technicznie rzecz biorąc nie dokonują osoby fizyczne.
W miarę rozwoju technologicznego pojawiają się problemy nieznane w momencie uchwalania poszczególnych aktów prawnych
Czasy się zmieniają, rozwój technologii i postępująca informacja znacząco ułatwia – ale też momentami komplikuje – życie zwykłym ludziom. Niestety, prawo nie zawsze nadąża za postępem. Niektóre dzisiejsze możliwości były w końcu poza sferą marzeń w czasach, gdy uchwalano poszczególne akty prawne.
W przypadku prawa wyborczego można śmiało powiedzieć o pewnej ewolucji. Pisaliśmy nawet na łamach Bezprawnika o całkiem rozsądnych postulatach zmian na przyszłość przedstawionych przez Państwową Komisję Wyborczą. Nie sposób jednak nie zauważyć, że przepisy kodeksu wyborczego w gruncie rzeczy wymuszają dość formalistyczne podejście do przeprowadzania kolejnych wyborów.
Być może będzie musiał się o tym przekonać Szymon Hołownia. Ten kandydat aspirujący do startu w tegorocznych wyborach prezydenckich ma bowiem dość nowatorski pomysł na finansowanie swojej kampanii. Prowadzi zbiórkę za pomocą popularnego w Polsce systemu płatności online PayU. Problem w tym, że kodeks wyborczy podchodzi do wpłat na rachunki komitetów wyborczych w sposób nieszczególnie elastyczny. O sprawie informuje portal Tysol.pl.
Kodeks wyborczy bardzo skrupulatnie określa wymagania, jakie muszą spełnić wpłaty na rzecz komitetów kandydatów na prezydenta
Komitety wyborcze muszą na przykład posiadać jeden konkretny rachunek w banku. To na to specjalne konto trafiają wszystkie pieniądze przeznaczone na kampanię wyborczą. Co więcej, art. 132 §4 kodeksu wyborczego zawęża katalog podmiotów, które mogą takich wpłat dokonywać. W grę wchodzą jedynie osoby fizyczne będące obywatelami polskimi, fundusze wyborcze partii politycznych, oraz kredyty bankowe.
Takie rozwiązanie prawne ma swoje uzasadnienie. Chodzi o to, by na proces wyboru głowy państwa nie ingerowały ani żadne siły czy grupy interesów spoza naszego kraju, ani rozmaite przedsiębiorstwa czy organizacje. Te w końcu często dysponują majątkami znacząco przekraczającymi możliwości finansowe nawet tysięcy przeciętnych obywateli. Skądinąd kodeks wyborczy narzuca także limity pojedynczych wpłat zarówno dla obywatela, jak i dla samego kandydata.
Dodatkowo art. 134 §5 wyraźnie określa dozwolone formy wpłaty na rachunek komitetu. Są nimi: czeki rozrachunkowe, przelewy bądź wpłaty dokonane za pomocą karty płatnicze. Zdaniem Patryka Hałaczkiewicza z Ruchu Obywatelskiego na rzecz JOW Szymon Hołownia korzystając z oferty PayU mógł potencjalnie złamać właśnie ten przepis kodeksu wyborczego. Zwrócił się nawet do Państwowej Komisji Wyborczej o zbadanie sprawy.
Szymon Hołownia zdecydował się pójść z duchem czasu i skorzystać także z usług PayU przy finansowaniu swojej kampanii
Intuicja zaangażowanego w rozmaite kampanie wyborcze działacza podpowiada, że PKW może przyjąć dość zawężającą wykładnię przepisów kodeksu wyborczego. W końcu, jak zauważył Hałaczkiewicz, do tej pory nie można było dokonać wpłaty na rzecz komitetu na poczcie.
Cały dylemat prawny rozbija się w tym przypadku o interpretację słowa „przelew”, oraz o to kto technicznie rzecz biorąc dokonuje wpłaty na rachunek bankowy. W przypadku przekazów pocztowych sprawa jest dość jasna. Art. 134 §5 nie wymienia takiej formy wpłaty, a więc jest niedozwolona. Katalog tychże ma charakter ewidentnie zamknięty. Warto jednak zauważyć, że ustawodawca nie posługuje się pojęciem „przelew bankowy„.
Szymon Hołownia w regulaminie gromadzenia środków finansowym dostępnym na jego stronie internetowej właściwie powtarza poszczególne przepisy kodeksu wyborczego. Interesujący nas punkt piąty zawiera dodatkowe adnotacje wprost wskazujące niedozwolone przez kodeks sposoby wpłaty. Jest również sformułowanie: „Komitet Wyborczy umożliwia wpłaty na swój rachunek bankowy także (…) za pośrednictwem systemu płatności online PayU”
Czy płatność online jest przelewem w rozumieniu przepisów kodeksu wyborczego?
Niewątpliwie Szymon Hołownia i jego komitet wyborczy otrzymują od wyborców pieniądze przelewem – przynajmniej w rozumieniu potocznym. Problemem może być jednak element pośrednika w postaci PayU. W przypadku systemów płatności online to firma świadcząca takie usługi dokonuje przelewu w imieniu zleceniodawcy. I to właśnie ona, technicznie rzecz biorąc, może figurować jako nadawca. PayU z kolei, zgodnie z art. 132 §4 kodeksu wyborczego nie może dokonywać wpłat na rachunek bankowy kandydata.
Żeby uniknąć problemu, Szymon Hołownia musiałby być w stanie wykazać od kogo każdy z otrzymanych w ten sposób przelewów pochodzi. Wiele zależy tak naprawdę od tego, jak dokładne dane o zleceniodawcy operator przekaże sztabowi wyborczemu. Strona internetowa służąca zbieraniu wpłat dla Hołowni jak najbardziej gromadzi wszystkie niezbędne dane. Zawiera również najprostszą możliwą wersję oświadczenia o obywatelstwie polskim.
Wszystko wskazuje na to, że Szymon Hołownia jak najbardziej może zbierać pieniądze na kampanię także za pośrednictwem PayU
Co więcej, dotychczasowa praktyka pokazuje, że jak najbardziej taka możliwość istnieje. Partie polityczne korzystają z pośrednictwa systemów płatności online, takich jak PayU. Ustawa o partiach politycznych zawiera skądinąd bardzo podobne ograniczenia co do podmiotów mogących dokonywać wpłat oraz ich dozwolonych form.
Lektura decyzji Państwowej Komisji Wyborczej kwestionujących sprawozdania finansowe partii politycznych nie pozostawia przy tym złudzeń. To nie korzystanie z usług PayU jest przez PKW kwestionowane, lecz na przykład wpłaty, których źródeł partia nie była w stanie wykazać. To oznacza, że Szymon Hołownia najpewniej może spać spokojnie. Choć najprawdopodobniej jego sztab dobrze przemyślał co robi zanim zorganizował zbiórkę w takiej a nie innej formie.