Tak, SodaStream się opłaca w porównaniu z kupowaniem napojów w sklepie. Same napoje są smaczne, a saturator wygodniejszy od noszenia butelek

Lokowanie produktu Technologie Zakupy Dołącz do dyskusji
Tak, SodaStream się opłaca w porównaniu z kupowaniem napojów w sklepie. Same napoje są smaczne, a saturator wygodniejszy od noszenia butelek

W chwili, gdy piszę to słowa delektuję się przepotężnie zgazowanym Mountain Dew Light. Ktoś z was powie: „nieprawda, w Polsce nie ma Mountain Dew Light”. No właśnie… w dużej mierze z tego powodu was tutaj zebrałem. 

Nigdy specjalnie nie kryłem, że jestem miłośnikiem, fanem i koneserem kolorowych napojów gazowanych w wersji zero/light. Jeśli tylko pojawi się okazja, by choćby luźno zahaczyć tym tematem o Bezprawnika, staram się to czynić. Te napoje mi smakują, lubie je sobie pić, poświęcam temu wiele czasu. Trochę irytują mnie rosnące ceny napojów na sklepowych półkach i już jakiś czas temu zacząłem się zastanawiać czy jest może jakaś sensowna alternatywa.

Ale wszystko zmieniło się w dniu moich imienin, 25 lipca, gdy w moim domu pojawiła się maszyna do gazowania wody

Wtedy to dostałem saturator SodaStream, w którym jestem absolutnie zakochany, ma mnóstwo zalet i w sumie tylko jedną wadę.

Zacznijmy od zalet. Mój saturator to najtańszy dostępny model – Terra, ale nawet on jest bardzo solidnie wykonany, wygląda nowocześnie i estetycznie. Bardzo zdziwiło mnie, że jest to urządzenie, którego w ogóle nie podpina się do prądu, co w pewnym sensie uelastycznia kwestię jego rozmieszczenia w mieszkaniu (lub biurze). Choć – z przyczyn czysto praktycznych – uważam, że najlepiej lokować go w pobliżu kranu z wodą.

Jak działa SodaStream? Musimy zamontować w nim niewielką butlę z gazem CO2. Zastosowano tam inteligentny system, w wyniku którego nawet kompletnie nietechniczna osoba sobie poradzi. Pierwszy cylinder z gazem CO2 jest dostępny w zamawianym przez nas zestawie.

A w nim, prócz butli i saturatora, dostępne są też butelki wielorazowego użytku SodaStream o pojemności 850 ml. Oczywiście to nie jest taki plastik jak w sklepowej wodzie mineralnej, tylko bardzo solidna konstrukcja. Warto zauważyć, że same butelki mają datę przydatności – moim przypada on w dość odległym 2028 roku. Co ciekawe jednak, nie chodzi o to, że one się po tym czasie „rozłożą” – po prostu nie będą już tak dobrze trzymały bąbelków i będzie można ich używać tylko do niegazowanych napojów. W mojej ocenie warto celować w zestaw, w którym są co najmniej 2 butelki, szczególnie jeśli lubimy pić napoje w wersji schłodzonej.

Gazowanie wody w domu

To co mnie absolutnie urzeka w SodaStream to możliwość przygotowania sobie własnego napoju gazowanego. I przez gazowanego rozumiem naprawdę konkret – „mocny gaz” – a nie jakieś tam bąbelki, które się zgubiły, bo telepało w transporcie. Sami możemy zdecydować jak mocno chcemy nagazować wodę, ja osobiście lubiłem dodać do niej odrobinę więcej gazu, niż zalecano jako maksimum… Jak już wspomniałem, jestem koneserem napojów gazowanych z długim stażem, potrzebuję mocnych bodźców, lubię jak gaz aż delikatnie szczypie podniebienie.

Choć kupiłem sobie SodaStream jako alternatywę dla drożejących napojów w sklepach, to paradoksalnie odkąd jestem jego posiadaczem, piję też bardzo dużo… wody. Po raz pierwszy w swoim życiu na przemysłową skalę piję też kranówę (i nic mi nie jest, eksperci chyba i w tej kwestii się nie mylili). W wersji turbo-nagazowanej niesamowicie mi smakuje.

Furia smaków

Marka SodaStream to nie tylko saturatory, ale też stosowne koncentraty. Pula smaków jest dość spora, aktualnie jest ich 15: mamy licencjonowaną Pepsi, 7Upa, Mirindę, napoje owocowe, Lipton Ice Tea, jest nawet własny napój energetyzujący. Ja osobiście staram się ciąć kalorie, więc wybieram napoje „zero”. Ich oferta w SodaStream jest na szczęście bardzo duża. Myślę, że nic się nie stanie, jeśli postanowimy sobie z taką wodą gazowaną rozrobić też jakiś inny syrop czy kompocik babci. Tego nikt nie sprawdza, firma zaleca jedynie, żeby gazować samą wodę, a dopiero potem dodawać syrop. Nigdy w odwrotnej kolejności.

Jeśli chodzi o smaki, to bardzo dobrze wchodzi mi na przykład kwiat czarnego bzu czy 7up, ale moim absolutnym faworytem jest Mountain Dew Zero. O ile w wersji sklepowej Mountain Dew nigdy mnie nie urzekał, tak w tej sodastreamowej jestem absolutnie zakochany. Za to nie mogę się przekonać do syropu samej Pepsi. Zarówno w wersji klasycznej, jak i Lime, jest akceptowalna, ale wyjątkowo jako jedyna podchodzi mi gorzej, od tej w wersji sklepowej. Tyle tylko, że aktualnie przerzuciłem się właśnie na Mountain Dew.

Chciałbym powiedzieć o jeszcze jednej rzeczy. Jest coś niesamowicie „urzekającego” (nie wiem, jak inaczej to określić) w napojach zrobionych w SodaStream. Kojarzycie te wszystkie reklamy, gdzie butelka czy puszka z lekkim szronem ociekają kroplami wilgoci? To tak właśnie wygląda butelka SodaStream po przygotowaniu sobie porcji. Jest to niesamowicie ładne, satysfakcjonujące i wizualnie (choć nie tylko) orzeźwiające.

SodaStream to moja nowa miłość

Punktem wyjścia do tego tekstu na Bezprawniku były „finanse osobiste”, czyli sprawdzenie, czy SodaStream długoterminowo wypada pod względem ceny lepiej od sklepowych napojów. Tyle tylko, że po drodze rozkochałem się w tym rozwiązaniu i dziś cena jest dla mnie drugorzędna: uwielbiam ten mocny gaz, uwielbiam też fakt, że praktycznie nie muszę dźwigać do domu butelek, a także nie muszę ich dźwigać… z domu. Zużycie plastiku w moim gospodarstwie zmniejszyło się o jakieś 75 proc. Nie jestem człowiekiem, który na istotnym miejscu stawia ekologię (choć pewnie powinienem), ale na pewno prefereuję wygodę.

Jeśli miałbym wspomnieć o minusach po pierwszym kwartale wspólnej przygody, to w mojej ocenie jest to stosunkowo niewielka pojemność butli gazowej. Ja dużo gazuję, więc regularnie powinienem udawać się do Media Expert czy innego marketu z elektroniką, by tam – za opłatą – wymieniano mi ją na nową. Nie chce mi się jednak robić tego aż tak regularnie, więc… jak dotąd kupiłem sobie już trzy butle i wymieniam je hurtowo raz w miesiącu. Osobiście mam jednak nadzieję, że SodaStream jest obecnie dopiero na początku swojej ekspansji i wkrótce będzie można zamówić takie napełnienie na przykład kurierem Żabka Jush! lub Glovo. Byłoby to bardzo wygodne.

SodaStream – opłacalność. Czy warto kupić SodaStream?

Początek przygody z SodaStream Terra (saturator, 2 butle i gaz) to obecnie około 250 złotych. Wyrzucam jednak zestaw startowy na chwilę poza naszą analizę.

Przeciętny syrop kosztuje 25 złotych (ja ostatnio zamawiam już po 20 zł, oczywiście w hurcie), a napełnienie już posiadanej butli – 40 złotych. Jeden syrop wedle zapewnień producenta wystarcza na wyprodukowanie około 9 litrów napoju (i to by się zgadzało z moimi obserwacjami). Nieco trudniej jest mi się odnieść do kwestii gazu, ale przyjmijmy, że i w tej kwestii szacunki producenta – około 60 litrów z perspektwy normalsa – są prawdziwe.

Dla Pepsi postanowiłem przyjąć cenę 8,89 złotego za 1,5l, która widnieje w często przeze mnie używanej Żabka Jush!. Czasem można znaleźć ją taniej, czasem są promocje, ale tak jak nie obniżałem ceny syropom, tak staram się jednak dla porównania znaleźć najbardziej przeciętne ceny, jakie miałem pod ręką w chwili pisania tego tekstu. W sumie, w obu wypadkach i tak daje nam to dość zbliżoną kwotę 5,93 zł – niech będzie 6 zł – za litr.

Jeśli chcemy zrobić litr Pepsi z SodaStream, to kosztuje nas to zatem 2,80 zł za syrop i 70 groszy za gaz. Wody nie wliczam, bo przy zaokrągleniu, które przyjąłem byłoby to i tak niedostrzegalne (poniżej 1 gr). Innymi słowy, napój gazowany z saturatora to koszt około 3,50 zł za litr wobec 6 zł ceny sklepowej. Prawie 42% różnicy.

Biorąc pod uwagę, że „próg wejścia” to te startowe 250 złotych, już po 100 litrach kolorowych napojów gazowanych jesteśmy na zero względem zakupu gotowca w sklepie, a potem zaczynamy realne oszczędzanie.. Co każde 100 litrów oszczędzamy około 250 złotych. Plus i minus, oczywiście dokładne badanie na próbie stu sieci handlowych zostawiam specjalistom od liczb, ja jestem tylko skromnym koneserem bąbelków. W moim wypadku realna oszczędność jest mniejsza, bo nie żałuję gazu. Ale za to przyjemność jest większa.

SodaStream okazał się gratką

Pierwszy raz o SodaStream usłyszałem kilka lat temu, ale wydawało mi się, że to jest udziwnianie. Obecnie jednak większym udziwnianiem wydaje mi się zamawianie butelek z czymś co mogę sobie zrobić w domu sam, taniej i zdecydowanie lepiej.

Jeśli – podobnie jak ja – kochacie kolorowe napoje gazowane lub po prostu wodę gazowaną, idźcie w to. Myślę, że przytłaczająca większość z was podziękuje sobie za jakiś czas za tę decyzję.

Artykuł zawierał lokowanie SodaStream