Być może niektórzy z naszych czytelników pamiętają tarczę antyinflacyjną Biedronki. Okazuje się, że od kwietnia Prezes UOKiK prowadzi w tej sprawie postępowanie wyjaśniające. Promocja była bowiem tak skonstruowana, że żaden konsument nie zdecydował się z niej skorzystać. Czyżby tarcza antyinflacyjna Biedronki była wyłącznie chwytem marketingowym?
Biedronka może i zamroziła ceny, ale nie zwróciła różnicy w cenie żadnemu konsumentowi
Wysoka inflacja daje nam wszystkim w kość. Ceny produktów w sklepach zmieniają się właściwie z tygodnia na tydzień. Ani Rada Polityki Pieniężnej, ani tym bardziej rząd, nie są w stanie zatrzymać wzrostu inflacji. Pomoc miała jednak przyjść z dość niespodziewanej strony. W połowie kwietnia padło hasło: „Biedronka zamraża ceny„. Jedna z najpopularniejszych sieci handlowych ogłosiła, że wprowadza własną, oddolną tarczę antyinflacyjną. Wówczas takie posunięcie wydawało się wizerunkowym majstersztykiem. Okazuje się jednak, że w całej akcji było coś bardzo nie tak.
Chodzi wyłącznie o możliwość uzyskania zwrotu różnicy w cenie w przypadku znalezienia danego produktu w niższej cenie w innym sklepie. Już pod koniec kwietnie prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów zdecydował, że tarcza antyinflacyjna Biedronki będzie objęta postępowaniem wyjaśniającym. Powód jest bardzo interesujący. Okazuje się, że żaden konsument nie wziął w tej konkretnej promocji udziału. To nie tak, że w Polsce nie było zainteresowania. Po prostu regulamin tarczy był najwyraźniej skonstruowany w taki sposób, że skorzystanie z niej było wyjątkowo trudne.
Reklamy sieci przekonywał, że jeżeli na liście 150 najczęściej kupowanych produktów Biedronki konsument znajdziecie w innym sklepie produkt w niższej cenie regularnej, to sieć zwróci mu różnicę. Brzmi całkiem prosto. Problem w tym, że należy jeszcze spełnić cały szereg warunków. Tarcza antyinflacyjna Biedronki wymaga na przykład zakupienia danego produktu w obydwu sklepach. Oznacza to zarówno sklep, w którym towar okazał się tańszy, jak i samą Biedronkę.
Jakby tego było mało, konsument musi przesłać paragony za pośrednictwem tradycyjnej poczty na własny koszt. Obiecany przez Biedronkę zwrot kosztów w praktyce oznacza e-kod na zakupy w dyskoncie ważny jedynie przez 7 dni.
Wygląda na to, że tarcza antyinflacyjna Biedronki to klęska wizerunkowa tej popularnej sieci
Czemu dokładnie zamierza się przyjrzeć Prezes UOKiK? Tomasz Chróstny przestawił motywację wszczęcia postępowania i priorytety swojej instytucji.
Skorzystanie z „Tarczy Biedronki Antyinflacyjnej” może być dla konsumentów nieopłacalne i uciążliwe. Sprawdzimy, jak klientom przedstawiane są benefity wynikające z promocji i zasady uczestnictwa w akcji. Zweryfikujemy również twierdzenie spółki o tym, iż warunkami promocyjnymi objęto najczęściej kupowane produkty, wskazane w regulaminie promocji. W tym celu wszcząłem postępowanie wyjaśniające.
Weźmiemy w nim pod lupę materiały reklamowe stosowane przez przedsiębiorcę, formę ich udostępniania, a także warunki zawarte w regulaminie akcji promocyjnej Biedronki. Przedsiębiorcy muszą pamiętać o tym, że konsumenci mają prawo do rzetelnej, jasnej i pełnej informacji, nie mogą być wprowadzani w błąd, a hasła reklamowe tego rodzaju akcji promocyjnych powinny odzwierciedlać ich rzeczywiste warunki.
Postępowanie wyjaśniające toczy się obecnie w sprawie, a nie przeciwko Jeronimo Martins. Dopiero po wykazaniu, że doszło do naruszania zbiorowych interesów konsumentów lub stosowania klauzul niedozwolonych przyjdzie do wszczęcia właściwego postępowania. Na tym etapie prezes UOKiK może zdecydować o nałożeniu na właściciela Biedronki kary wynoszące nawet 10 proc. rocznego obrotu.
Jak widać, tarcza antyinflacyjna Biedronki może potencjalnie przysporzyć sieci sporo kłopotów. Nie ulega przy tym wątpliwości, że promocję, z której nie skorzystał żaden klient, trudno nazwać udaną. Być może Biedronka zdecydowała się na nazbyt zachowawczy regulamin swojej tarczy antyinflacyjnej bez żadnych ukrytych motywów. Z pewnością jednak starała się zyskać uznanie konsumentów reklamując dość intensywnie cała akcję. Wygląda na to, że nie wyszło. Warto jednak wspomnieć, że możliwość ubiegania się o zwrot różnicy w cenie to jedynie jeden z elementów szerszej promocji.