ecommerce

Zentrada wypowiada wojnę Temu i Shein. Jednak ma marne szanse w tym starciu

Joanna Świba
19.06.2024
Joanna Świba
Joanna Świba
19.06.2024
Zentrada wypowiada wojnę Temu i Shein. Jednak ma marne szanse w tym starciu

Zentrada, czyli platforma hurtowa dla handlu w czerwcu zainicjowała petycję w imieniu europejskiego handlu „Stop subwencjom od UE dla Temu & Shein”. Chińskie platformy sprzedażowe biją na europejskim rynku rekordy popularności. Europejscy sprzedawcy, choć być może oferują towar lepszy jakościowo, nie są w stanie zaproponować konkurencyjnych cen. Temu i Shein odbijają się europejskim przedsiębiorcom czkawką, stąd pomysł na petycję.

Europa wspiera Chińczyków?

Obecnie ma się wrażenie, że na Temu, Shein, Wish, czy innych chińskich platformach sprzedażowych (które co jakiś czas pojawiają się i znikają) kupują w Europie wszyscy. Trudno się dziwić – sukienka, która ta Shein kosztuje 40 złotych, w polskim sklepie kosztowałaby 200. Kurtka za 150 złotych z Temu zapewne w lokalnym butiku mogłaby kosztować około 400 złotych. Jakość produktów oferowanych na chińskich platformach sprzedażowych (może poza nielicznymi wyjątkami) nie jest powalająca, jednak wystarczająca, aby europejczyk zdecydował się na zakup.

Chińskie platformy sprzedażowe są ciosem dla ich europejskich odpowiedników, a także źle wpływają na rynek europejskich producentów, którzy mierzą się z wyzwaniami, takimi jak rosnące koszty pracy, czy wciąż wzrastające opłaty i podatki. Europejskie produkty być może są lepszej jakości, ale często przy zakupach, to cena odgrywa kluczową rolę. A tutaj Temu i Shein zdecydowanie królują.

Zentrada podkreśla, że kraje europejskie wspierają chińskich przedsiębiorców. Po pierwsze, to wsparcie objawia się przez działania samych Europejczyków, którzy chętnie kupują na chińskich platformach sprzedażowych, nie zastanawiając się, jak wpływa to na kondycję europejskiej gospodarki. Po drugie zaś, europejskie organy celne są niewydolne. Kupujący produkty z Chin nie płacą cła, ponieważ paczek jest zbyt dużo. Jak podkreślają autorzy petycji:

Chińskie platformy omijają te przepisy, ponieważ skala napływu towaru uniemożliwia organom celnym dokonywania właściwej obsługi celno — podatkowej. Ponadto chińskie platformy korzystają z subsydiowanych umów frachtowych (słowo kluczowe: Universal Postal Union), przy wysyłce paczek do Europy. Stawki na fracht z Chin, są nieosiągalne dla europejskich detalistów w wysyłkach krajowych, a co dopiero z Europy do Chin.

Temu i Shein gwoździem do trumny europejskiego handlu

Shein, Temu, czy Wish odbierają europejskim sprzedawcom wielu klientów. Kupując na tych platformach, w praktyce wyprowadzamy pieniądze z Unii Europejskiej i z naszego kraju, nie dając mu nic w zamian. W obliczu niemożliwości pobrania cła, europejskie pieniądze są absorbowane przez Chińczyków, którzy wciąż wzmacniają swoją pozycję gospodarczą. Niemieckie organy podatkowe dodatkowo informują o możliwości popełnienia przestępstw podatkowych przez chińskie platformy sprzedażowe. Jak podkreśla Zentrada:

Niemiecki związek zawodowy administracji podatkowej mówi o podejrzeniu oszustw podatkowych ze strony azjatyckich platform, które kosztują europejskich podatników miliardy euro. Europejskie służby celne są bezradnie wobec zalewu paczek, co skutkuje miliardami euro dodatkowych szkód z tytułu niepobierania opłat celno-podatkowych. Ponadto służby te są również bezradne wobec olbrzymich mas niesprawdzonych i niezgodnych z wymogami UE produktów nieustannie zalewających rynek.

Postulaty Zentrady mają sens, jednak europejczycy nie przestaną kupować na Temu i Shein

Zentrada postuluje o zrównanie szans handlu europejskiego z chińskimi platformami. Zdaniem twórców petycji, podczas gdy europejscy przedsiębiorcy płacą cło i wszystkie należne podatki, odprowadzają w krajach UE podatek VAT i uiszczają opłaty za utylizację sprzedanych towarów, powinni być wspierani. Chińczycy omijają te przepisy, a skala napływu towaru uniemożliwia właściwą obsługę celno-podatkową.

To wszystko są fakty. Chińczycy faktycznie bogacą się kosztem Europy. Faktycznie paczki spływające z Temu, Shein, Wish i innych platform zwykle nie są oclone, bo jest ich zbyt dużo. Nie zmienia to jednak faktu, że przeciętnego Europejczyka to wszystko nie interesuje. Postulaty są zasadne, jednak ich realizacja jest niemożliwa.

Już kilka lat temu mówiło się o konieczności wprowadzenia ogólnoeuropejskich rozwiązań, ograniczających chińskie platformy sprzedażowe. Faktycznie, był moment, kiedy ceny w związku z koniecznością płacenia przez te firmy podatku, w momencie, kiedy sprzedają coś Europejczykowi, nieznacznie wzrosły. Jednak wciąż są konkurencyjne. A to zwykle przeciętnego zjadacza chleba przekona do zakupu bardziej niż ideały takie jak wspieranie lokalnej gospodarki.

Przedsiębiorcy w Europie faktycznie nie mogą konkurować z chińskimi platformami sprzedażowymi. Jednak najprawdopodobniej z chińczykami w tym zakresie nic zrobić się nie da – zalewają Europę nie tylko sukienkami, bluzkami i torebkami, ale również elektroniką i samochodami. Być może faktycznie należałoby zadbać o lepszą obsługę celno-podatkową przesyłek, a także o uszczelnienie przepisów w tym zakresie – dzięki temu, chociaż część pieniędzy zostanie w Europie.

Na podążanie za ideałami, takie jak odstąpienie od wspierania obcego kapitału, mogą pozwolić sobie ludzie bogaci. Przeciętny zjadacz chleba jest bardziej zainteresowany kupieniem tabletu, który jest mu potrzebny, w dobrej cenie. Przeciętny zjadacz chleba się kupić dużo i wydać mało. Dlatego kocha Temu i Shein. I raczej marne szanse, że nagle, po apelu Zentrady, zacznie się zastanawiać nad faktycznym obiegiem pieniądza na świecie. Jego najbardziej zainteresuje pieniądz, który ma obecnie w portfelu. I ma do tego prawo – w końcu taka jest specyfika kapitalizmu i wolnego rynku.