Balcia ogłosiła polską premierę swojej mobilnej aplikacji. Insurtech celuje głównie w młode pokolenie, ale mnie się wydaje, że grono odbiorców może być w Polsce zdecydowanie szersze.
Balcia to łotewska firma ubezpieczeniowa, która prócz państw bałtyckich, od jakiegoś czasu działa też w Polsce. Jak wiele firm z tego niezwykle e-przedsiębiorczego regionu świata, tak i oni starają się walczyć innowacyjnością oraz nowym podejściem do tematów nam znanych od lat.
Wprawdzie póki co Balcia mówi, że jej podstawową grupą docelową są Gen Z i Millenialsi, ale z drugiej strony Revolut przez lata mówił, że jest kantorem, a teraz zalewa Europę swoimi bankomatami i chce przyznawać kredyty hipoteczne w jeden dzień.
Zaprezentowana dziś oficjalnie mobilna aplikacja ma być czymś więcej, niż tylko kolejnym sklepem do wykupienia polisy czy zgłoszenia szkody. Jej twórcy chcą uczyć się na błędach swoich konkurentów i wyróżnić na rynku kilkoma kwestiami: programami lojalnościowymi, aplikacją w żywy sposób reagującą na wydarzenia wokół nas, a także sposobem obsługi zgłoszeń. Wracam właśnie z konferencji prasowej, gdzie Viesturs Kancs z centrali spółki opowiadał nam o co ciekawszych funkcjach aplikacji.
Balcia wynalazła Alerty RCB z funkcją ubezpieczenia
Jeśli chodzi o program lojalnościowy, to ma on nagradzać stałych klientów, pozwalać na uzyskiwanie zniżek na przykład ubezpieczając samochód, gdy mamy już ubezpieczony rower itd.. Podobno do aplikacji wgrany zostanie też system wsparcia pieniędzmi Balcii wybranych przez siebie fundacji. Przyznam szczerze, że to najmniej do mnie przemawia, bo wychowałem się w czasie przemian ustrojowych i wolałbym kolejne zniżki lub chociaż kupony do Biedronki na winogrona, ale podobno Pokolenie Z bardzo chciało takiej opcji, tak wynika z badań i najwyraźniej są lepszymi ludźmi ode mnie.
Ale i ja kilka razy podekscytowałem się, słuchając o funkcjach nowej aplikacji. Jedną z nich mają być na przykład wysyłane nam na bieżąco alerty pogodowe. Może być więc tak, że w kierunku naszego domu będzie nadchodził armageddon, a my jeszcze zdążymy w appce wykupić ubezpieczenie nieruchomości np. na okoliczności gradobicia czy zniszczonego dachu. To może być spora przewaga względem konserwatywnych, wolniejszych ubezpieczalni. Oczywiście sztuczna inteligencja dynamicznie kalkuluje ryzyko i w takich sytuacji polisa będzie droższa, niż normalnie, ale to i tak brzmi jak super opcja dla osób, które zwykle są mądre dopiero po szkodzie lub na chwilę przed. W aplikacji znajdują się też analizy bezpieczeństwa ruchu drogowego na przykład w naszej okolicy, co może być gratką dla osób zainteresowanych ubezpieczeniami komunikacyjnymi.
Podoba mi się też, że w przypadku zaistnienia szkody, ubezpieczycielowi można po prostu nagrać głosówkę na temat tego, co się stało. Ja żyję z pisania, wolę pisać i czytać, ale jestem w stanie zrozumieć, że ktoś – szczególnie w stanie wzburzenia i np. powypadkowej adrenaliny – niekoniecznie ma ochotę opisywać co tam się u niego wydarzyło.
Gdyby Balcia była notowana na giełdzie…
To kupiłbym sobie dziś rano pakiecik akcji. To są te same produkty, które istnieją na rynku od dziesiątek lat, ale podane w bardzo nowoczesny sposób, pod inny rodzaj odbiorcy. Nie dziwi mnie zupełnie, że hitem jest ponoć ich ubezpieczenie dla rowerzystów, bo konkurenci często nie potrafią tego tak bezpośrednio sprzedać. Balcia atakuje wielkim zdjęciem roweru, podczas gdy u konkurentów rynkowych często kryje się to za jakimś trzynastozgłoskowcem komunikacyjnym.
Pakiecik, a nie pakiet akcji, bo uważam, że rozpoznawalność firmy na polskim rynku jest póki co bardzo umiarkowana. Uważam jednak, że sam produkt jest fajnie wymyślony i potencjał do wzrostu przy tak skrojonej, zaprezentowanej i wycenionej ofercie (choćby w modelach subskrypcyjnych, a nowa aplikacja przypomni nam o odnowieniu) wykracza grubo poza Gen Z.