Według badania przeprowadzonego dla EUIPO ponad 80 proc. Europejczyków uważa, że kupowanie podrobionych towarów niszczy firmy i miejsca pracy oraz wspiera nieetyczne zachowania. Dwie trzecie respondentów dostrzega zagrożenia dla zdrowia ludzi i środowiska naturalnego. Nic nie szkodzi, bo dla 50 proc. młodych Europejczyków tolerancja dla podróbek nie jest niczym złym, gdy w grę wchodzi niska cena.
Europejczycy niby widzą problemy z podróbkami, ale koniec końców i tak 13 proc. przyznaje się do ich kupowania
Podróbki markowych towarów to dla firm poważny problem niezależnie od branży. Podrabiane są nie tylko markowe ubrania, ale także elektronikę, kosmetyki, biżuterię, czy nawet alkohol. Takie towary można kupić nie tylko na bazarach, jak w latach ’90. Bez trudu znajdziemy je także w handlu internetowym, choć największe portale typu marketplace starają się jakoś tam walczyć ze zjawiskiem. Skala zjawiska jest na tyle duża, że Urząd Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) postanowił sprawdzić nastawienie mieszkańców państw Wspólnoty dotyczące kupowania podrobionych towarów.
Wyniki badania „Obywatele europejscy a własność intelektualna: postrzeganie, świadomość i zachowania” na dobrą sprawę nie powinny dziwić. Europejscy konsumenci są dość świadomi otaczającej ich rzeczywistości rynkowej. 80 proc. respondentów dostrzega, że produkcja i sprzedaż podróbek niszczy firmy i miejsca pracy. 83 proc. zauważa, że proceder ten sprzyja wszelkiej maści nieetycznym zachowaniom. Ok. 66 proc. ankietowanych zgadza się ze stwierdzeniem, że kupowanie podróbek to jako zagrożenie dla zdrowia i bezpieczeństwa ludzi oraz dla środowiska naturalnego.
Równocześnie jednak 31 proc. Europejczyków uważa, że nie ma nic złego w kupowaniu podrobionych towarów pod warunkiem, że są one dostatecznie tanie. Jakby tego było mało, tolerancja dla podróbek jest szczególnie silna w najmłodszym pokoleniu. Takiej samej odpowiedzi udzieliło 50 proc. respondentów w wieku 15-24 lat. Samo w sobie nie jest to niczym dziwnym, zwłaszcza w czasach kryzysu gospodarczego i spadającej siły nabywczej.
Tutaj muszę się przyznać do drobnej manipulacji. Otóż ankietowani tak naprawdę za moralne usprawiedliwione uważają sytuacje, gdy oryginał jest zbyt drogi na ich kieszeń. Tak naprawdę jednak wychodzi na jedno. Wszystko sprowadza się do chęci możliwie szybkiego zaspokojenia potrzeby posiadania markowego towaru. Niby nie ma w tym nic złego, ale jeśli zestawimy to z powszechną świadomością szkód i zagrożeń płynących z tego zjawiska, to może nas spotkać niemiły dysonans poznawczy. Czy przypadkiem młodzi Europejczycy nie mieli być proekologicznie i prospołecznie nastawieni?
Tandeta produkowana poza Unią Europejską szkodzi chyba wszystkim, z wyjątkiem jej producentów
Co do faktycznej szkodliwości podróbek chyba nikt nie powinien mieć wątpliwości. Na ich istnieniu tracą przede wszystkim konsumenci, którzy kupują produkty często niespełniające norm bezpieczeństwa. Samo ich używanie może nie być warte chwili lansu, bo może się źle skończyć dla naszego zdrowia.
Wykorzystywane przez ich producentów substancje również nie muszą spełniać wyśrubowanych wymagań stawianych europejskiemu przemysłowi. Chińska czy indyjska tandeta przyczynia się do dewastacji środowiska naturalnego, co pośrednio przyczynia się do dokręcania śruby Europejczykom przez unijnych legislatorów. Do tego dochodzi wyzysk pracowników w krajach Trzeciego Świata, porównywalny z niewolnictwem. Jeżeli Unia Europejska chce, moim zdaniem słusznie, skończyć z fast fashion, to jakakolwiek tolerancja dla podróbek ze strony prawodawców jest tym bardziej niewskazana.
Tylko co to właściwie obchodzi współczesnych młodych? Nasza cywilizacja nie od dzisiaj jest zbudowana na hipokryzji. Ochrona środowiska i troska o prawa pracownicze są dobre, ale nie aż tak jak złudzenie posiadania markowego produktu za kwotę, która nie wymaga od konsumenta nawet minimum wysiłku związanego z oszczędzaniem. To naturalne, że koniec końców wybieramy to, co się nam opłaca i to, co jest wygodne. Moralność i szkody dla kogokolwiek innego poza nami samymi musi ustąpić pod ciężarem naszej natychmiastowej gratyfikacji. Koszty niech ponoszą inni!
Z drugiej strony, trzeba przyznać, że najmłodsi bardzo często nie posiadają własnych dochodów pozwalających im na kupowanie oryginalnych produktów. Międzypokoleniowe dysproporcje widać w wynikach badania EUIPO dotyczących tego, ile osób faktycznie kupuje podróbki. Z całej grupy respondentów do celowego zakupu podróbki przyznaje się 13 proc. W przypadku osób w wieku 15-24 lat odsetek ten rośnie dwukrotnie. Dla porównania: w grupie wiekowej 55-64 lat jedynie 6 proc. ankietowanych deklaruje kupowanie podróbek. Wśród osób w wieku 65 lat i starszych jest to tylko 5 proc.
Tolerancja dla podróbek to sposób dla niektórych młodych na walkę z kapitalizmem i korporacjami
Jak się łatwo domyślić, kupujący podróbki są w stanie bez trudu znaleźć sobie bardziej górnolotne usprawiedliwienie. Jak możemy przeczytać w podsumowaniu badania:
34 proc. badanych obywateli UE zgadza się z twierdzeniem, że „kupowanie podróbek jest inteligentnym zakupem, który pozwala nabywać pożądane towary, a jednocześnie zachować siłę nabywczą”. 38 proc. badanych obywateli UE zgadza się z twierdzeniem, że „kupowanie podróbek jest wyrazem protestu i oporu wobec gospodarki rynkowej i dużych uznanych marek”.
Ponownie: im Europejczycy są młodsi, tym odsetek zgody z powyższymi stwierdzeniami jest wyższy. Tolerancja dla podróbek w grupie 15-24 lat jest uważana za dopuszczalną formę protestu przeciwko złemu kapitalizmowi i złowrogim korporacjom przez nawet 49 proc. badanych. Pochwałą cwaniactwa wykazuje aż 52 proc. ankietowanych z tej grupy wiekowej. Co ciekawe, wyniki powyżej unijnej średniej w tych kategoriach odnotowano w grupach „poszukujących pracy”, „uczniów i studentów”, „pracowników fizycznych”, ale także „kierowników i brygadzistów”.
Żadnym zaskoczeniem nie będzie też to, że tolerancja dla podróbek wiąże się z wysokim poziomem akceptacji dla piractwa. Niby aż 80 proc. Europejczyków opowiada się za korzystaniem z legalnych źródeł w celu uzyskania dostępu do treści online, jeżeli dostępna jest opcja przystępna cenowo. Co jednak w sytuacji, gdy dostępna opcja nie jest dostatecznie atrakcyjna?
42 proc. Europejczyków akceptuje nielegalne pobieranie lub uzyskiwanie dostępu do treści chronionych prawami autorskimi, jeśli celem jest użytek osobisty. Wskaźnik ten rośnie o 15 punktów, do poziomu 57 proc., wśród obywateli w wieku 15–24 lat.
Dla porównania: jedynie 22 proc. badanych akceptuje nielegalne pobranie w sytuacji, gdy w ich kraju nie ma legalnej alternatywy. W przypadku grupy 15-24 lat odsetek ten rośnie do poziomu 42 proc.
Wnioski nasuwają się same. Tolerancja dla podróbek i piractwa ze strony niemałej części młodych Europejczyków jest motywowana przede wszystkim czysto egoistyczną chęcią zaspokojenia własnych potrzeb. Ewentualne uzasadnienie przychodzi później. Równocześnie starsze pokolenia podchodzą do tematu bardziej pryncypialnie.