Wypadek na hulajnodze elektrycznej
Co prawda nie znamy wielu szczegółów, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że "coś tu nie gra". Ale od początku.
Wiadomo, że 13-latek jechał hulajnogą elektryczną pod prąd i nie ustąpił pierwszeństwa pieszemu na oznakowanym przejściu dla pieszych. W wyniku zderzenia mężczyzna doznał "poważnych obrażeń ciała", choć szczegółów nie podaje ani portal slupca.pl opisująca tę sprawę, ani miejscowa komenda. Oto fragment oficjalnego komunikatu policji:
Funkcjonariusze zajmujący się sprawami nieletnich ustalili, że 13-latek jadąc ulicą jednokierunkową, poruszał się w kierunku przeciwnym do kierunku jazdy i na oznakowanym przejściu dla pieszych nie ustąpił pierwszeństwa znajdującemu się na nim mężczyźnie. Doprowadził do zderzenia, w wyniku czego pokrzywdzony pieszy doznał poważnych obrażeń ciała.
Nie wiadomo jednak, czy chodzi o np. złamania kończyn czy o obrażenia, które kwalifikowały się do hospitalizacji pokrzywdzonego. Policja ze Słupcy sporządziła dokumentację wypadku i przesłali ją do Sądu Rodzinnego i Nieletnich. Jak możemy dalej przeczytać:
W ocenie Sądu chłopak swoim zachowaniem umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym i musi ponieść odpowiedzialność za swój czyn.
Zapadł w tej sprawie wyrok i nieletni... otrzymał zakaz prowadzenia hulajnóg elektrycznych. I bardzo dobrze, ale co z poszkodowanym mężczyzną? O tym nie wspomina już ani policja, ani lokalne serwisy informacyjne.
Może trzeba zmienić prawo?
Nie wiadomo też, czy nieletni sprawca zdarzenia miał wykupione ubezpieczenie OC na hulajnogę. Nie jest ono obowiązkowe dla hulajnóg elektrycznych, ale mogłoby się przydać w tej sytuacji.
Po pierwsze, poszkodowany dostałby odszkodowanie i zadośćuczynienie, które mu się jak najbardziej należy z uwagi na odniesione "poważne obrażenia ciała", poza tym do wypadku doszło nie z jego winy. Po drugie, polisa OC zabezpieczyłaby finansowo sprawcę zdarzenia, choć w tym przypadku raczej nie tyle jego, a prawnych opiekunów. Poszkodowany może bowiem wystąpić na drogę sądową, a sprawę ma praktycznie wygraną.
Wygląda jednak na to, że pieszy musi sam postarać się o jakąkolwiek sprawiedliwość we własnym zakresie. Cóż z tego, że nastolatek ma zakaz wchodzenia na hulajnogę elektryczną? Dla poszkodowanego nie ma to już żadnego znaczenia, bo szkoda z jego udziałem miała już miejsce. W sieci znalazłem liczne komentarze oburzonych internautów. Oto niektóre z nich (pisownia oryginalna):
Przecież to kpina a nie kara. Czy rodzice [...] pokryją koszty leczenia ofiary? bo o tym nic.. zakaz jeżdżenia na hulajnodze to żadna kara.
Zakaz jazdy hulajnogą?! Tylko?! A gdzie odszkodowanie dla pieszego + renta za poważny uszczerbek na zdrowiu?!
Ale mi wyrok… Jak by mamusia z tatusiem dostali z 5 tys zł mandatu to może następnym razem ktoś inny zastanowił by się, czy jego bąbelek jest wystarczająca rozwazny i mądry na jeżdzenie hulajnogą…
No właśnie, kto zapłaci za leczenie poszkodowanego i ewentualną rehabilitację?
Rozumiem, że mamy takie prawo i sąd nie może wymierzyć - co zrozumiałe - takiej samej kary dla 13-latka i dla dorosłego, ale dlaczego zawsze cierpieć muszą niewinni? Wydaje mi się, że w tej kwestii można jeszcze sporo zmienić i poprawić.