Jest problem, bo Tatry, toną w odchodach. Ludzkich odchodach

Środowisko Dołącz do dyskusji
Jest problem, bo Tatry, toną w odchodach. Ludzkich odchodach

To już oficjalne. Tatry, toną w odchodach, zarówno polska, jak i słowacka strona. Jednym z efektów masowej turystyki jest zanieczyszczenie wody w górskich potokach i stawach. O czym przekonali się turyści, którzy w miniony weekend doznali ciężkiego zatrucia pokarmowego. Takie zdarzenie to tak naprawdę początek, bo coraz więcej osób zwraca uwagę na rosnący problem zanieczyszczenia naszych gór odchodami.

Mamy efekt ponad czterech milionów turystów w Tatrach, w potokach i stawach wykryto bakterie E.coli. Powodów co prawda może być wiele, ale liczba turystów codziennie odwiedzających Tatry na pewno odcisnęła swój ślad.

Problemy turystów w Tatrach

Ponad cztery miliony turystów w Tatrach odcisnęło swój ślad. W potokach i stawach wykryto bakterie E.coli. Źródeł zakażenia może być oczywiście wiele, ale zdaniem wielu ekspertów mogły przyczynić się do tego urządzanie toalet w kosówkach. Można śmiać się z tzw. papierzaków znajdowanych przy szlakach, ale problem z niekontrolowanymi punktami dogodnego wypróżniania się, jest coraz bardziej problematyczny. Przyczyną jest niestety zwiększająca się liczba turystów w górach. Co zaczyna dotykać nie tylko Tatry. Niestety, ale coraz częściej wydaje nam się, że to co po sobie zostawiamy, po prostu wyparuje. I to bez względu na to czy jest to chusteczka, czy nasza wydzielina. Efekt jest widoczny właściwie gołym okiem i nie trzeba nawet schodzić ze szlaku, żeby go dojrzeć.

Jeszcze kilka lat temu wiele osób śmiało się z głosów, które przestrzegały przed sikaniem i defekacją, gdzie popadnie, niestety przy tej liczbie turystów uregulowanie tego problemu jest nieuniknione. Z praktycznego punktu widzenia niestety nie wystarczy postawienie dodatkowych TOI TOI. Z oczywistych względów, nie wszędzie jest to możliwe. Tu niestety musimy zadziałać sami i nabyć pewnej kultury wypróżniania się na łonie natury. Jak to zrobić? Na to pytanie może odpowiedzieć każda osoba, która zetknęła się w swoim życiu z harcerstwem lub innymi grupami propagującymi biwaki w terenie. Najważniejszą kwestią jest jednak zabieranie zużytych papierów i chusteczek oraz niewypróżnianie się w pobliżu strumieni i stawów. Oczywiście moglibyśmy pójść o krok dalej, jednak realia nie pozwalają przypuszczać, że w polskich warunkach jest to możliwe.

Świat dostrzega problem

Problem z zaśmiecaniem gór odchodami nie jest oczywiście tylko polski i tylko tatrzański. W wielu regionach zwłaszcza tam, gdzie akcja górska rozciąga się na kilka dni, problem pojawił się już wiele lat temu. Są rejony, gdzie władze podjęły środki, które zaczęły go ograniczać. Rozwiązania, sprowadzały się przede wszystkim do wprowadzenia obowiązku znoszenia swoich odchodów ze sobą. Wchodząc na terytorium Parku Narodowego Denali lub Aconcagua otrzymujemy worek na odchody, który służy nam za toaletę zwłaszcza w wyższych partiach, gdzie nie mamy wyznaczonych toalet. Zniesienie takich worków wraz z zawartością jest szczegółowo sprawdzane przez strażników parku, a za ich brak mogą zostać nałożone wysokie kary.

Z odchodami rzadziej spotkamy się również w Alpach. Głównym powodem czystości tych gór jest gęste rozmieszczenie schronisk, w których dostępne są toalety. Wędrując w tych rejonach, zwłaszcza na najpopularniejszych szlakach mamy bardzo rozwiniętą infrastrukturę. Często nawet na bardzo małych parkingach mamy udostępnioną darmową toaletę, z której możemy skorzystać. W niektórych bardziej odległych miejscach turystom udostępniane są ekologiczne toalety. To wszystko w połączeniu w kulturą turystyczną daje dużo bardziej estetyczny efekt.

W Polsce od wielu lat mamy akcję „Czyste góry” w ramach której wolontariusze sprzątają szlaki. Inicjatywa bardzo szczytna, ale trochę zawstydzający jest fakt, że potrzebna. Jesteśmy krajem, w którym w mediach społecznościowych co druga osoba deklaruje jako hobby chodzenie po górach, realia wskazują, że oprócz dobrego zdjęcia niewiele nas obchodzi co się w tych górach dzieje. W końcu my sami odpowiadamy za to, co zostawiamy na szlaku i za to, co doniesiemy do parkingu. Czas się nad tym zastanowić albo zacząć zabierać na wędrówki worki na odchody.