Tatry, turyści, reklamacje
Odstawiając na bok ostatnie tragedie, jakie miały miejsce w Tatrach, warto przyjrzeć się całej masie wezwań, które na wszelkiej maści forach wywołują falę kolejnych dyskusji o potrzebie wprowadzenia odpłatnych akcji ratunkowych, wzorem choćby naszych słowackich sąsiadów. Niektóre problemy turystów w Tatrach są warte odnotowania. Oczywiście z przymrużeniem oka, bo mogą przydarzyć się każdemu z nas.
Choć nie ma jeszcze oficjalnych statystyk, to już na początku sierpnia TOPR szacował, że w ciągu pierwszego miesiąca wakacji udzielił pomocy o 15% więcej razy niż w poprzednim roku. Oczywiście, jak co roku, wśród standardowych zgłoszeń są również perełki. I tak w okresie tegorocznych wakacji kilku osobom zdarzyło się zgubić towarzysza wędrówek, w tym na drodze do Morskiego Oka. Pewien mężczyzna zgubił żonę, matka zgubiła syna, ojciec córkę, jeszcze inni turyści zgubili drogę, licząc na odszkodowanie od parku narodowego, które jednak w takiej sytuacji się nie należy.
Polacy w górach
TOPR interweniował również w schronisku, w którym pewien mężczyzna spadł z łóżka. Nie obyło się również bez całej masy wezwań do zmęczonych turystów, których bolały kolana, nogi, ręce i ogólnie całe ciało, łącznie z plecakiem. Standardowo TOPR pomagał grupie piechurów, których zaskoczył fakt, że w nocy w górach jest ciemno, a baterie w telefonie używanym jako latarki bardzo szybko się rozładowują.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Tradycyjnie, jak co roku ktoś zostawił również psa w samochodzie. Tradycji stało się zadość również w kwestii ściągania ze szlaku osób w nieodpowiednim obuwiu oraz z zamkniętych szlaków. Do pewnego novum można zaliczyć jedynie zatrzymanie czeskich turystów, którzy kąpali się nago w Morskim Oku.
Odchodząc od wydarzeń na szlakach, nie możemy zapominać, że również te niższe partie dostarczają ciekawych wrażeń. W końcu niecodziennie i nie wszędzie zdarzają się turyści pobici w pensjonacie. Chociaż akurat w tym przypadku podobno również w Bieszczadach zdarza się, że niezadowolony kierowca busa... pobije turystów pasem od spodni.
Problemy turystów w Tatrach niezmienne od kilku lat
Cóż, pewne rzeczy się nie zmieniają już od kilku lat. Nam pozostaje tylko patrzenie na nie z pewnym sentymentem. Jak choćby na ten znaleziony w czeluściach internetu reportaż Polsatu sprzed 12 lat. Jak widać, pewne problemy nie ulegają zmianie, a niektóre nawet ewoluują. Tatry co prawda nie są już za wysokie, nadal jednak wysokie są ceny. Wszyscy już wiedzą, że na Giewont idzie się piechotą, a na budowę kolejki nie ma co liczyć. W dalszym ciągu jednak tatrzańskie niedźwiedzie nie chcą pozować do zdjęć. Pozują do nich jednak inne zwierzęta przy szlaku, coraz bardziej oswojone przez turystów.
Oczywiście można grzmieć na nieświadomość, niewiedzę i zuchwałość turystów, ale chyba nie bylibyśmy tym samym społeczeństwem, gdybyśmy co pewien czas nie podejmowali kolejnych dyskusji o zachowaniu innych w górach. Prawdopodobnie bez względu na to, do ilu równie absurdalnych akcji ratowniczych by doszło, ratunek w górach zawsze będzie darmowy. Podobnie jak przyjazd pogotowia w innych częściach kraju. Problem z polskim turystą moim zdaniem nie tkwi w tym, że nie płaci za nieuzasadnione wezwanie TOPR-u, choć i tu wiele argumentów wydaje się sensownych, ale w braku kultury turystycznej i pewnego obycia, które dopiero jako społeczeństwo nabywamy.