Mój wspólnik przy Bezprawniku, a przy okazji samodzielny właściciel największego technologicznego serwisu w polskim internecie – Spider’s Web – od kilku lat namawiał mnie na zakup Apple Watcha. „Zmieni twoje życie” – mówił.
Namowom tym uległem stosunkowo niedawno, natomiast jestem urządzeniem tym zafascynowany. Oczywiście mógłbym długo omawiać jak to automatycznie odblokowuje mój telefon, pokazuje powiadomienia z aplikacji, robi EKG, pozwala płacić bez ściągania maseczki (lub wpisywania kodów), jednak jego główną i niekwestionowaną zaletą jest zbawienny wpływ na aktywność fizyczną. Rzecz, z którą zawsze miałem problemy.
Apple Watch zmienił moje życie
Apple Watch pomaga nam mierzyć skalę tej aktywności, a przy tym w udany sposób dyscyplinuje i motywuje. Myślę, że od czasu zakupu zegarka zaangażowanie w tym zakresie wzrosło u mnie nawet i do 500%. Ba, po raz pierwszy w życiu (na razie na spokojnie) zacząłem nawet biegać. Jestem bowiem bardzo podatny na realizowanie rozmaitych wyzwań i celów. Moje życie organizuje Things 3 w myśl filozofii Getting Things Done, a w grach komputerowych niekiedy bardziej od fabuły interesuje mnie komplementowanie achievementów. Apple Watch idealnie komponuje się z tą mentalnością, ale chyba trudno stwierdzić, że w ten sposób robi mi krzywdę. Wręcz przeciwnie – moje samopoczucie fizyczne i psychiczne dawno nie było już tak dobre, a wszystko przez narzucaną mi i bezlitośnie respektowaną regularność.
Mam tylko jedną uwagę. Kupiłem sobie Apple Watch Series 6. Nie mam (jeszcze, choć AW mam nadzieję to zmieni) takich problemów ze zdrowiem, by monitorować na bieżąco poziom tlenu we krwi czy EKG. Kompletnie nie korzystam z funkcji eSIM, bo zawsze mam ze sobą telefon, a opcja „always on display” to troszkę wydmuszka, bo by ekran był używalny i tak trzeba przechylić go w swoją stronę. W konsekwencji wierzę, że zarówno mnie, jak i większości znanych mi osób, w pełni wystarczyłby budżetowy model Apple Watch SE, który kosztuje ok. 1299 złotych, a więc prawie o połowę mniej od Apple Watch Series 6.
Nikt jednak nie daje Apple Watch tak tanio jak Vitality
Nie jest to niestety wpis sponsorowany, ponieważ ubezpieczyciel nie działa nawet na polskim rynku. A szkoda, tym niemniej do naśladowania promocji zachęcam jego polskich odpowiedników.
Ubezpieczyciel oferuje 36-miesięczny kredyt na zakup wybranego modelu Apple Watch Series 6 lub SE. Opłatę tę można jednak stopniowo pomniejszać poprzez… aktywność fizyczną monitorowaną w aplikacji Vitality. Jeśli użytkownik aktywnie się udziela i dobrze prowadzi, nie odpuszcza, to z kolei jemu odpuszczane są kolejne raty.
Mój model zegarka, za który miesiąc temu zapłaciłem 2499 złotych, mógłbym w tej ofercie otrzymać za 835 złotych, a resztę redukować aktywnością fizyczną. 44-milimetrowy model Apple Watch SE, na który dziś bym się zdecydował to tylko 44 funty, czyli około 220 złotych.
Jak Vitality liczy punkty rat?
Udział w spłacie dalszych rat za Apple Watch uzależniony jest od aktywności i zbierania tak zwanych Vitality points.
160+ Vitality points: ubezpieczyciel płaci £9.50, ubezpieczony £0 120 do 159 Vitality points: ubezpieczyciel płaci £7.50, ubezpieczony £2 80 do 119 Vitality points: ubezpieczyciel płaci £5, ubezpieczony £4.50 40-79 Vitality points: ubezpieczyciel płaci £2.50, ubezpieczony £7 0-39 Vitality points: ubezpieczyciel płaci £0, ubezpieczony £9.50
Ponadto, za bycie aktywnym ubezpieczyciel przyznaje też inne zniżki – na kawę, zdrowe jedzenie czy wyjście do kina.
Pewnie jesteście ciekawi jak nabić 160 Vitality Points
Nie winię was – ja też byłem. Przyjmijmy, że 160 punktów miesięcznie to 5,3 punktu dziennie. Jak się okazuje zdobycie takiej puli punktów nie wymaga jakiejś nadludzkiej regularności, ponieważ zgodnie z opisem na stronie ubezpieczyciela samo 7000 kroków dziennie to już 3 punkty. 30 minut jazdy na rowerze na 60% możliwości dla danej grupy wiekowej to już 5 Vitality activity points. Natomiast system nagradza tylko jedną aktywność fizyczną dziennie, więc najlepiej skupiać się na tych najbardziej wydajnych. System nagradza też punktami za inne aktywności prowadzące do lepszego zrozumienia swojego zdrowia, np. okazjonalne sprawdzenie BMI, cholesterolu czy zadeklarowanie się jako osoba niepaląca.
Oczywiście ubezpieczyciel nie jest instytucją charytatywną, a to oznacza, że wcale nie odkryjemy spisku dziejów wskazując na oczywisty fakt: ubezpieczenie zdrowotne lub ubezpieczenie na życie (uprawniające do dostania Apple Watch) samo w sobie jest odpłatne. Pamiętajmy jednak, że część osób chce mieć takie ubezpieczenie, część osób musi je mieć np. ze względu na kredyt hipoteczny, a cała masa dostaje je również w ramach swoich pakietów zawodowych.
Vitality zapewne nigdy nie dowie się o tym artykule na łamach polskiego medium, ale mam nadzieję, że uważnie przeczytają je – i przekalkulują sobie – w PZU, ERGO Hestia, Nationale Nederlanden, Axa, Warcie czy Avivie. Nie da się bowiem nie przyklasnąć takiej formie motywowania swoich klientów do większej aktywności fizycznej, a tym samym – lepszego zdrowia.