Szefowa, która wywiozła Ukraińca do lasu, nie powinna przypadkiem być oskarżona o zabójstwo?

Gorące tematy Praca Prawo Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (166)
Szefowa, która wywiozła Ukraińca do lasu, nie powinna przypadkiem być oskarżona o zabójstwo?

Wiele razy na łamach Bezprawnika pisaliśmy o tym, jak nieuczciwi pracodawcy traktują pracowników Ukrainy. Smutnym przykładem jest pewien Ukrainiec porzucony w lesie przez szefową, który został znaleziony martwy. Prokuratura stawia kobiecie zarzut nieudzielenia pomocy oraz nieumyślnego spowodowania śmierci. Czy nie powinna pójść o krok dalej i rozważyć zarzutu zabójstwa? 

Polscy przedsiębiorcy czasem bardzo źle traktują swoich pracowników z Ukrainy

Pracownicy z Ukrainy, wbrew pozorom, wcale nie mają w Polsce łatwo. Często padają ofiarą nieuczciwych pracodawców (tzw. „Januszy biznesu„), szerzy się praca na czarno, oszukiwanie przy wypłacie, czy traktowanie w sposób urągający ludzkiej godności. Żadnym pocieszeniem jest to, że wielu przedsiębiorców w identyczny sposób traktowała przez długie lata Polaków i najchętniej traktowałaby nadal. Nic dziwnego zresztą, że po otworzeniu się niemieckiego rynku pracy, odpływ pracowników z Ukrainy wydaje się realny.

Czym innym jest jednak typowy przejaw patologii polskiej przedsiębiorczości a czym innym doprowadzenie do śmierci człowieka. Niestety, takie przypadki już się w Polsce zdarzały. Potrzebujący pomocy pracownik lądował, na przykład, na przystanku autobusowym po wylewie w pracy. Wygląda na to, że nieuczciwi pracodawcy potrafią pójść o krok dalej. Ukrainiec porzucony w lesie w środku poprzedniej fali upałów, potrzebuje pomocy medycznej. Skutek jest w tym przypadku łatwy do przewidzenia. Sprawę z okolic Skoków i Węgrowa opisuje Głos Wielkopolski.

Porzucony w lesie Ukrainiec zmarł po tym, jak zasłabł w pracy w środku fali upałów i został wywieziony przez swoją szefową

Wydarzenia przedstawiały się w następujący sposób. W trakcie poprzedniej fali rekordowych upałów, zasłabł jeden z pracowników zakładu produkującego trumny położonego niedaleko Nowego Tomyśla. Szefowa zamiast sprowadzić pomoc medyczną, postanowiła najpierw pozbyć się z miejsca pracy pozostałych pracowników. Następnie zawiozła mężczyznę do lasu i tam go zostawiła. Pracownik, 36 latek pochodzący z Ukrainy, zmarł. Prokuratura, po przeanalizowaniu zebranego przez policję materiału dowodowego, postanowiła postawić kobiecie zarzuty. Mowa o nieudzieleniu nieprzytomnemu mężczyźnie pomocy, oraz nieumyślnym spowodowaniu śmierci. Czy aby na pewno słusznie?

W tym momencie warto zaznaczyć jedną istotną kwestię: bez wglądu w akta sprawy trudno byłoby uzyskać absolutną pewność, co do słuszności działań prokuratury. Rozważania na temat okoliczności sprawy bazują wyłącznie na doniesieniach medialnych. Te, siłą rzeczy, są dość skrótowe. Należy także pamiętać o konieczności tłumaczenia wszelkich wątpliwości na korzyść oskarżonego.

Różnica pomiędzy winą umyślną z zamiarem ewentualnym a winą nieumyślną bywa bardzo subtelna

Dlaczego w ogóle rozważać zabójstwo? Przepis art. 148 §1 kodeksu karnego jest bardzo prosty w konstrukcji. Kto zabija człowieka, podlega karze – od 8 lat w więzieniu, karze 25 lat pozbawienia wolności, lub nawet dożywocia. Przestępstwa tego nie da się popełnić nieumyślnie. Nieumyślne spowodowanie śmierci nie stanowi, w przeciwieństwie do przypadku działania w afekcie, formy uprzywilejowanej zabójstwa.

To, czy mamy do czynienia z winą umyślną, czy nieumyślną, determinuje zamiar sprawcy. Zgodnie z art. 9 §1 kk, „czyn zabroniony popełniony jest umyślnie, jeżeli sprawca ma
zamiar jego popełnienia, to jest chce go popełnić albo przewidując możliwość jego popełnienia, na to się godzi.” Nas szczególnie będzie nas interesować druga część tego zdania. Jeżeli sprawca przewiduje możliwość popełnienia czynu zabronionego – w tym wypadku: zabicia człowieka – i się z taką możliwością godzi, działa dalej, to działa umyślnie.

Art. 9 §2 kk definiuje również winę nieumyślną. W tym przypadku sprawca nie chce popełnić czynu zabronionego, jednak i tak go popełnia – z powodu niezachowania należytej w danych okolicznościach ostrożności, pomimo tego, że przewidywał albo powinien przewidzieć możliwość popełnienia tego czynu. Dla nieumyślnego spowodowania śmierci wyglądałoby to tak: sprawca wcale nie chce zabić drugiego człowieka. Na skutek jego lekkomyślności bądź niedbałości, pomimo braku intencji zabicia, druga osoba jednak umiera. Jak widać, różnice pomiędzy winą nieumyślną a zamiarem ewentualnym bywają dość subtelne.

Wiele podanych przez media przesłanek wskazuje na to, że Ukrainiec porzucony w lesie mógł jednak paść ofiarą zabójstwa

Jak się do treści tych przepisów kodeksu karnego ma Ukrainiec porzucony w lesie i działanie jego szefowej? Przede wszystkim, niewątpliwie kobieta miała coś do ukrycia. Do pracownika, który zasłabł w trakcie upału nie wezwała pomocy medycznej. Być może mężczyzna pracował na czarno? Szefowa nie dopełniła wszystkich niezbędnych formalności w związku z zatrudnianiem cudzoziemca? A może okazałoby się po prostu, że łamała przepisy BHP, czy po prostu kodeksu pracy? Tego nie wiemy. Usunęła potencjalnych świadków, czyli pozostałych pracowników.

Następnie wywiozła nieprzytomnego mężczyznę do lasu. Przypomnijmy: w połowie czerwca panowała poprzednia fala upałów. To przez nie mężczyzna zasłabł. Co u normalnego człowieka w takim przypadku będzie pierwszym skojarzeniem? Udar cieplny. Las z kolei to miejsce, gdzie co do zasady trudno o pomoc medyczną.  Czy wręcz o drugiego człowieka, który mógłby taką pomoc wezwać. Warto także zauważyć, że las to również dzikie zwierzęta, względem których nieprzytomny człowiek jest bezbronny. Te niebezpiecznie, chociażby wilki, raczej jednak unikają ludzi i są względnie mało aktywne za dnia.

Pracownik nie trafił chociażby do jakiegoś pomieszczenia, żeby doszedł do siebie w cieniu. Ukrainiec porzucony w lesie trafił w takie a nie inne miejsce właśnie po to, by przypadkiem nikt nie powiązał mężczyzny z firmą kobiety. A stałoby się to, prędzej czy później, gdyby udało się mężczyznę uratować.

Trzeba pamiętać o tym, że od wyrokowania jest sąd – a bez wglądu w akta sprawy nie da się jej traktować inaczej, jak po prostu kazus

Pytanie jakie warto sobie zadać, to czy aby na pewno celowo starając się, by Ukrainiec porzucony w lesie zniknął, jego szefowa aby na pewno nie chciała sprowadzić na niego śmierci? To właśnie ta kwestia odróżnia zabójstwo od nieumyślnego spowodowania śmierci. Jeśli kobieta faktycznie swoje działanie ukierunkowała na pozbycie się problemu za wszelką cenę, zastosowanie art. 155 kk będzie najpewniej nazbyt łagodnym zakwalifikowaniem jej czynu. Wiele podanych przez Głos Wielkopolski okoliczności sprawy przemawia właśnie za takim scenariuszem.

Łatwo sobie wyobrazić linię kobiety takiej szefowej. Owszem, nie udzieliła pomocy – choć powinna. Zawiozła swojego pracownika w miejsce, w którym liczyła, że ktoś go znajdzie i udzieli pomocy. Przecież nie chciała spowodować śmierci mężczyzny, wywożąc go nieprzytomnego do lasu w samym środku fali upałów. Skąd w ogóle taki pomysł?

Na zakończenie ponownie przypomnę: bez wglądu w akta sprawy trudno byłoby przesądzać co do winy tej konkretnej kobiety. Mogą istnieć liczne okoliczności łagodzące, nieujęte w doniesieniach medialnych. Na przykład „porzucenie w lesie” mogło, znowu, oznaczać przystanek na ruchliwej leśnej drodze, do tego zadaszony. Traktując jednak to, co wiemy z relacji Głosu Wielkopolskiego po prostu jak kazus, jakieś zdanie można sobie wyrobić.