Sobota przyniosła pewien przełom w kwestii sankcji na Rosję na napaść na Ukrainę. Nie dość, że najprawdopodobniej cała Unia Europejska zamknie przestrzeń powietrzną dla rosyjskich linii lotniczych, to jeszcze odcięcie tego kraju od systemu SWIFT staje się niemalże przesądzone. Wydaje się, że jest w tym spora zasługa działań polskiego rządu.
Najwyraźniej wkrótce już cała Unia Europejska zamknie przestrzeń powietrzną dla rosyjskich samolotów
Jeszcze w piątek sankcje na Rosję nałożone przez świat zachodni wydawały się raczej symboliczne. Czy wręcz: żałośnie wręcz niewspółmierne do barbarzyńskiej napaści, jaką przedsięwziął Kreml wobec Ukrainy. Sobota przyniosła jednak szereg przełomów na większości najbardziej drażliwych pól. Co więcej, Europa poszła o krok dalej, niż wynikało to z nawet najśmielszych wcześniejszych zapowiedzi. Okazuje się, że cała Unia Europejska zamknie przestrzeń powietrzną dla rosyjskich samolotów.
Taką właśnie informację podaje na swoim koncie na Twitterze Matthias Deiss, dziennikarz niemieckiej stacji ARD. Powołuje się przy tym na „wiarygodne źródło”. Warto przy tym wspomnieć, że parę godzin wcześniej to Rosjanie zamknęli swoją przestrzeń powietrzną dla linii lotniczych z państw UE. Wliczając w to te, które żadnego zakazu jeszcze na nich wówczas nie nałożyli. Dotyczy to także samolotów niemieckiej Lufhansy. Linia lotnicza poinformowała, że nie będzie przez najbliższy tydzień latać nad Rosją, z uwagi na „obecną i nadchodzącą sytuację prawną”.
W tym momencie kilka państw Unii już zamknęło swoją przestrzeń powietrzną dla rosyjskich samolotów. Wskazać tutaj należy Wielką Brytanię, Polskę, Bułgarię, Czechy, Rumunię, Estonię, Łotwę, Litwę i Słowenię. Warto przy tym wspomnieć, że prekursorem takiego posunięcia jest w pewnym sensie Polska. Wielka Brytania wcześniej zabroniła samolotom linii lotniczych Aerofłot lądować na swoich lotniskach. Pełne odcięcie brytyjskiego nieba zbiegło się z decyzją polskiego rządu. Ta z kolei uruchomiła istną lawinę, która trwa do tej pory.
Coś się wyraźnie zmieniło w postawie europejskich polityków przez sobotę. Czyżby to koniec z polityką appeasementu?
To niejedyny skuteczny zabieg polskiej dyplomacji w ciągu ostatniej doby. Okazuje się, że da się przekonać Niemcy do udzielenia realnej pomocy Ukrainie i zaprzestanie blokowania poważniejszych sankcji wymierzonych w Rosję. Słowa premiera Mateusza Morawieckiego o tym, że 5 tysięcy hełmów to żart rozeszły się szerokim echem na świecie. Nie da się także ukryć, że Polska była jednym z krajów, które lobbowały za stanowczym zaostrzeniem kursu wobec Kremla.
Niemcy zdecydowały się jednak wysłać Ukrainie broń przeciwlotniczą i przeciwpancerną. Niebezpośrednio – Berlin zrobi to za pośrednictwem Amsterdamu. Kolejną dobrą wiadomością jest to, że już żadne państwo nie blokuje odcięcia Rosji od systemu finansowego SWIFT. Włochy udało się przekonać prezydentowi Zełenskiemu. Cypr i Węgry zdementowały, jakoby miały cokolwiek blokować. Także Niemcy wyraziły gotowość na podjęcie tego drastycznego kroku.
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen w sobotni wieczór przedłożyła niejako kompromisowe rozwiązanie. Część rosyjskich banków zostałoby wyłączone z systemu SWIFT. Najprawdopodobniej chodzi o te banki, które objęły dotychczasowe sankcje, i które mają objąć te dopiero planowane. Mowa w tym przypadku o rosyjskim banku centralnym. Von der Leyen określiła również, jakie to posunięcie ma cel.
Odcięcie rosyjskich banków od SWIFT uniemożliwi im przeprowadzanie większości transakcji finansowych na całym świecie i skutecznie zablokuje rosyjski eksport i import
Co równie ważne: zachodni przywódcy coraz częściej wspominają wprost o popełnianiu przez Rosję zbrodni na Ukrainie. Być może jeszcze kilka dni i przejdzie im przez gardło określenie „zbrodnie wojenne”? Nazwanie rzeczy po imieniu to kolejny ważny krok na drodze Europy do wyzwolenia się z prorosyjskiej iluzji, którą wokół siebie zbudowała. Miejmy nadzieję, że nastąpi on szybko. Zanim Władimir Putin, duchowy spadkobierca Adolfa Hitlera i Józefa Stalina, zdąży utopić Ukrainę we krwi.