Unieważnienie kary za brak maseczki – to nowy pomysł Lewicy, która złożyła w tej sprawie projekt nowelizacji ustawy o zapobieganiu chorób zakaźnych. Posłowie uważają, że kary zostały nałożone na ludzi bezprawnie, dlatego wszystkie te, które się nie uprawomocniły, należy anulować.
Unieważnienie kary za brak maseczki
O co chodzi Lewicy? Otóż posłowie wczytali się dokładnie w ustawę o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. I zobaczyli, że artykuł 46b w swoim punkcie czwartym „przewiduje obowiązek poddania się badaniom lekarskim oraz stosowaniu innych środków profilaktycznych i zabiegów przez osoby chore i podejrzane o zachorowanie”. Co oznacza, że taki obowiązek nie spoczywa z mocy ustawy na osobach zdrowych bądź takich, co do których nie ma podejrzenia zachorowania na COVID-19. A to by oznaczało, że karanie ludzi za to, że – wbrew rozporządzeniu ministra zdrowia – chodzą z odsłoniętą twarzą, byłoby bezprawne.
Posłowie wnioskodawcy, pod przewodnictwem Andrzeja Rozenka, uważają że w takim razie „wszystkie kary pieniężne nałożone na podstawie niezastosowanie się do obowiązku zakrywania (…) ust i nosa były nieważne”. Autorzy nowelizacji proponują też rozwiązanie, które ma rozwiać wątpliwości na przyszłość. Chcą bowiem dodać artykuł 46bb. Mówi on o tym, że obowiązek poddania się stosowaniu środków profilaktycznych można, w drodze rozporządzenia, rozszerzyć na inne osoby. Czyli nie tylko chore i podejrzane o bycie zarażonymi. Dopiero wtedy kara za brak maseczki miałaby podstawy prawne.
To oczywiście interpretacja posłów Lewicy. Ale podnoszone argumenty wydają się mieć ręce i nogi. Choć można się spodziewać, że rządzący – tak jak w wielu innych przypadkach – znajdą kontrargumenty. Od tego mają niestety covidowe ustawy, dające urzędnikom gigantyczne kompetencje.
Kulawe prawo maseczkowe
Nawet jeśli nowelizacja zaproponowana przez Lewicę zostanie odrzucona przez Sejm, to osoby ukarane za nieprzestrzeganie nakazu zakrywania twarzy dostały właśnie mocny argument w walce przed sądem. Jeśli zdecydują się one walczyć o to, by nałożona przez policję bądź Sanepid kara administracyjna nie była wyegzekwowana, będą mogli powołać się na przepis mówiący o obowiązkowych środkach profilaktycznych tylko wobec chorych i podejrzanych o chorobę. Tymczasem wiele z osób, które dostały mandaty, zostało ukaranych nie za roznoszenie wirusa, a za niestosowanie się do obostrzeń z rozporządzenia.
Pamiętajmy jednak, że – podważone bądź nie – prawo maseczkowe to jedno z tych obostrzeń, których wprowadzenie było racjonalne. Szczególnie w przypadku chodzenia po sklepach czy po miejscach gromadzenia się ludzi. W dzisiejszych czasach, gdy rząd bardzo chaotycznie podejmuje decyzje o kolejnych luzowaniach obostrzeń, warto zdawać się na własny zdrowy rozsądek. I nie patrzeć na to czy inne rozporządzenie tylko po prostu, dopóki stan epidemii trwa, nie ryzykować zarażeniem się na przykład od klienta, który wchodzi nam na plecy w kolejce do kasy. Dlatego, szczególnie w zamkniętych przestrzeniach, zasłaniajmy twarz dla bezpieczeństwa – swojego i innych.