Unieważnienie kary za brak maseczki
O co chodzi Lewicy? Otóż posłowie wczytali się dokładnie w ustawę o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. I zobaczyli, że artykuł 46b w swoim punkcie czwartym „przewiduje obowiązek poddania się badaniom lekarskim oraz stosowaniu innych środków profilaktycznych i zabiegów przez osoby chore i podejrzane o zachorowanie”. Co oznacza, że taki obowiązek nie spoczywa z mocy ustawy na osobach zdrowych bądź takich, co do których nie ma podejrzenia zachorowania na COVID-19. A to by oznaczało, że karanie ludzi za to, że – wbrew rozporządzeniu ministra zdrowia – chodzą z odsłoniętą twarzą, byłoby bezprawne.
Posłowie wnioskodawcy, pod przewodnictwem Andrzeja Rozenka, uważają że w takim razie „wszystkie kary pieniężne nałożone na podstawie niezastosowanie się do obowiązku zakrywania (…) ust i nosa były nieważne”. Autorzy nowelizacji proponują też rozwiązanie, które ma rozwiać wątpliwości na przyszłość. Chcą bowiem dodać artykuł 46bb. Mówi on o tym, że obowiązek poddania się stosowaniu środków profilaktycznych można, w drodze rozporządzenia, rozszerzyć na inne osoby. Czyli nie tylko chore i podejrzane o bycie zarażonymi. Dopiero wtedy kara za brak maseczki miałaby podstawy prawne.
To oczywiście interpretacja posłów Lewicy. Ale podnoszone argumenty wydają się mieć ręce i nogi. Choć można się spodziewać, że rządzący – tak jak w wielu innych przypadkach – znajdą kontrargumenty. Od tego mają niestety covidowe ustawy, dające urzędnikom gigantyczne kompetencje.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Kulawe prawo maseczkowe
Nawet jeśli nowelizacja zaproponowana przez Lewicę zostanie odrzucona przez Sejm, to osoby ukarane za nieprzestrzeganie nakazu zakrywania twarzy dostały właśnie mocny argument w walce przed sądem. Jeśli zdecydują się one walczyć o to, by nałożona przez policję bądź Sanepid kara administracyjna nie była wyegzekwowana, będą mogli powołać się na przepis mówiący o obowiązkowych środkach profilaktycznych tylko wobec chorych i podejrzanych o chorobę. Tymczasem wiele z osób, które dostały mandaty, zostało ukaranych nie za roznoszenie wirusa, a za niestosowanie się do obostrzeń z rozporządzenia.
Pamiętajmy jednak, że – podważone bądź nie – prawo maseczkowe to jedno z tych obostrzeń, których wprowadzenie było racjonalne. Szczególnie w przypadku chodzenia po sklepach czy po miejscach gromadzenia się ludzi. W dzisiejszych czasach, gdy rząd bardzo chaotycznie podejmuje decyzje o kolejnych luzowaniach obostrzeń, warto zdawać się na własny zdrowy rozsądek. I nie patrzeć na to czy inne rozporządzenie tylko po prostu, dopóki stan epidemii trwa, nie ryzykować zarażeniem się na przykład od klienta, który wchodzi nam na plecy w kolejce do kasy. Dlatego, szczególnie w zamkniętych przestrzeniach, zasłaniajmy twarz dla bezpieczeństwa – swojego i innych.