Sztuczna inteligencja trafiła pod strzechy. Rewolucja trwa już drugi rok, tymczasem uregulowanie AI przez polskiego ustawodawcę wciąż jedynie majaczy gdzieś tam na horyzoncie. Unijny zdążył już zdrowo namieszać. Ktoś by powiedział, że najlepsze regulacje to brak regulacji. Nawet przedsiębiorcy inwestujący w AI skorzystaliby jednak na rozsądnym minimum obejmującym zwalczanie przestępstw oraz zabezpieczenie praw autorskich wraz z tymi pokrewnymi.
Właściwie nie ma się co dziwić, że polskie firmy unikają inwestowania w sztuczną inteligencję
Rewolucja związana z upowszechnieniem się sztucznej inteligencji to w gruncie rzeczy bardzo ciekawa sprawa. Z jednej strony już teraz możemy śmiało powiedzieć, że zmieniła sposób działania wielu branż. Przyniosła także innowacje, które duża część społeczeństwa wykorzystuje, albo może wykorzystywać, na co dzień. Pojawiają się także coraz ciekawsze innowacje, które dają perspektywy na przełom w logistyce, medycynie, czy nawet sposobie zarządzania energią. Równocześnie nie jestem pewien, czy AI spełni oczekiwania globalnych inwestorów gotowych wpompować w nie setki miliardów dolarów, czy euro.
Nie sposób przy tym nie przypomnieć, że polskie firmy podchodzą do AI z rezerwą. Sylwia Tokarz zwracała niedawno na łamach Bezprawnika uwagę, że raptem 15 proc. prezesów krajowych przedsiębiorstw ma zaufanie do tej technologii. Jedynie 25 proc. dostrzega długoterminowy potencjał sztucznej inteligencji. Prawdę mówiąc, ja to rozumiem. Być może wypowiem teraz herezję, ale tak naprawdę nie każda firma w Polsce potrzebuje zaawansowanych modeli sztucznej inteligencji. Całkiem możliwe, że obejdzie się nawet bez jej darmowych zastosowań.
Skąd przyszła mi do głowy taka herezja? Nie da się ukryć, że profesjonalne zintegrowanie AI w codziennej działalności firmy kosztuje niemało pieniędzy. Są przedsiębiorstwa i całe branże, które najzwyczajniej w świecie nie odniosą wystarczających korzyści z takiej inwestycji. Cóż w końcu siłowni, restauracji czy małemu stacjonarnemu sklepowi po sztucznej inteligencji? Większe firmy mogą napotkać na zupełnie inną przeszkodę. Nie wiadomo w końcu, jaką formułę ostatecznie przybierze uregulowanie AI przez Unię Europejską czy nasze państwo.
Nie jest tajemnicą, że środowiska biznesowe już od jakiegoś czasu przestrzegają przed skutkami wejścia w życie tzw. AI Act. Przedsiębiorcy zgodnie pomstują na restrykcyjność unijnego rozporządzenia oraz nieprecyzyjność pojęć. Można się spodziewać, że oprzytomnienie Europy, które możemy zaobserwować od jakiegoś czasu, da impuls do okrojenia przepisów AI Act chociażby na poziomie krajowej implementacji. Jak jednak powinno wyglądać idealne uregulowanie AI przez państwo? Wskazałbym trzy kluczowe obszary.
Uregulowanie AI powinno mieć charakter minimalistyczny, unijne AI Act rzeczywiście tego kryterium nie spełnia
Pierwszym z nich są oczywiście prawa autorskie i wszelkie prawa pokrewne, drugim zaś ochrona danych osobowych. Z jednej strony trenowanie modeli sztucznej inteligencji na ogólnodostępnej zawartości internetu nie powinno napotykać na zbędne bariery administracyjne. Z drugiej jednak strony istnieją treści, których wykorzystanie z założenia powinno wymagać świadomej zgody osoby czy podmiotu. Tutaj najlepszym przykładem mogą być wytwory pracy kreatywnej artystów oraz treści publikowane przez osoby całkowicie prywatne w mediach społecznościowych.
Nie ma za to potrzeby mnożenia zbędnych barier natury administracyjnej i narzucania przedsiębiorcom ograniczeń. Żebyśmy mogli mówić o innowacyjności gospodarki, sztuczna inteligencja musi być rzeczywiście użytecznym narzędziem, a nie źródłem mnóstwa kolejnych obowiązków wobec państwa i organów z uprawnieniami kontrolnymi. Kolejny potworek w rodzaju krajowej implementacji RODO nie jest nikomu do szczęścia potrzebny.
Równocześnie koniecznością wydaje się uznanie wytworów pracy ze sztuczną inteligencją za przejaw działalności twórczej człowieka. Otwierałoby to drogę do zabezpieczenia praw osób wspomagających się w pracy AI, albo w ogóle wykorzystujących tego typu narzędzia w kreatywny sposób.
Trzeci obszarem wymagający uregulowania powinien być absolutnym priorytetem. Mam na myśli przepisy pozwalające wreszcie skutecznie zwalczać cyberprzestępczość, ze szczególnym uwzględnieniem tej korzystającej ze sztucznej inteligencji. Sam wspominałem w zeszłym miesiącu o tym, jak to oszuści wykorzystują AI do wyłudzania pieniędzy oraz danych osobowych. Teraz okazuje się, że technologia ta jest wykorzystywana nawet w połowie oszustw bankowych na świecie. Warto podkreślić, że ofiarami złodziei padają już nie tylko seniorzy i co bardziej naiwni internauci, ale także polskie firmy.
Czy uregulowania AI potrzebują czegoś więcej? W żadnym wypadku. Tak samo, jak państwo nie zaprząta sobie głowy kazuistycznym regulowaniem wykorzystania młotka w firmie, tak nie powinno tego robić w przypadku sztucznej inteligencji. Co byłoby mile widziane to z kolei dodatkowe zachęty, które stymulowałyby faktycznie innowacyjne rozwiązania w polskich firmach. Mam na myśli prawdziwe innowacje, a nie sam fakt korzystania z kupionej gdzieś technologii.