Ustawa o obronie ojczyzny nadaje organom wojskowym bardzo osobliwe uprawnienie. Chodzi o właściwie nieskrępowany wgląd w dane osobowe obywateli, z pominięciem przepisów RODO. Pomijając nawet wątpliwości natury konstytucyjno-prawnej, warto zadać sobie jedno pytanie: po co właściwie wojskowym taka możliwość?
Ustawa o obronie ojczyzny została uchwalona bez sprzeciwu opozycji. Może jednak trzeba było dokładniej się jej przyjrzeć?
W związku z rosyjską inwazją na Ukrainę organy naszej władzy ustawodawczej postanowiły w ekspresowym tempie przegłosować ustawę o obronie ojczyzny. Rzadko się we współczesnej Polsce zdarza, że opozycja współpracuje z rządem (i vice versa), w trosce o nadrzędny interes państwa. Jeżeli jednak ktoś myśli, że rządzący nie przemycili do tekstu ustawy jakichś kontrowersyjnych rozwiązań, to się myli.
Art. 10 ust. 1 nowej ustawy nadaje organom wojskowym prawo nieskrępowanego dostępu do informacji o obywatelach znajdujących się w dyspozycji wszystkich innych służb, organów i instytucji. Oczywiście w trybie niejawnym, bez zawiadamiania zainteresowanego obywatela o fakcie. Sam przepis sformułowany jest w sposób dość ogólny, wręcz zachęcający do stosowania wykładni rozszerzającej.
Organy wojskowe w zakresie swojej właściwości przetwarzają informacje, w tym dane osobowe, uzyskane ze zbiorów danych prowadzonych przez inne służby, instytucje państwowe oraz organy władzy publicznej. Przetwarzanie informacji, w tym danych osobowych, przez organy wojskowe może mieć charakter niejawny, odbywać się bez zgody i wiedzy osoby, której dane dotyczą. Służby, instytucje państwowe oraz organy władzy publicznej są obowiązane do nieodpłatnego udostępnienia organom wojskowym informacji, w tym danych osobowych. W szczególności organy wojskowe są uprawnione do uzyskiwania informacji, w tym danych osobowych gromadzonych w administrowanych przez te służby, instytucje państwowe oraz organy władzy publicznej zbiorach danych lub rejestrach
Ustawa o obronie ojczyzny umożliwi więc wojsku dostęp do szeregu informacji o obywatelach. Krajowa Administracja Skarbowa, ZUS, NFZ, czy policja są zobowiązane do przekazywania ich organom wojskowym. Bardzo możliwe, że przepisy ustawy będą miały zastosowanie także do akt sądowych i billingów.
Przed dostępem organów wojskowych do naszych danych nie uchroni nas RODO
Co nie będzie miało zastosowania, to wszelkie możliwe bezpieczniki znajdujące się w RODO. Dotyczy to także krajowego systemu ochrony danych osobowych. Pewną pociechą jest może to, że ustawa nie jest w stanie nadpisać art. 51 Konstytucji RP. Organy państwa nie mogą udostępniać informacji o obywatelach, kiedy nie jest to niezbędne w demokratycznym państwie prawa. Gdyby tylko Polska miała działający sąd konstytucyjny, to może nawet udałoby się to ograniczenie kiedyś wyegzekwować.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie bardzo właściwie wiadomo, po co wojsku tak szerokie uprawnienia. Nie ułatwia sprawy definicja „organów wojskowych”, jaką posługuje się ustawa o obronie ojczyzny. Czym bowiem jest taki organ?
należy przez to rozumieć podmiot resortu obrony narodowej realizujący zgodnie ze swoją właściwością zadania z zakresu obronności państwa określone w ustawie
Definicji legalnej „podmiotu resortu obrony narodowej” już w treści ustawy nie znajdziemy. Wydaje się jednak, że chodzi nie tylko o poszczególne formacje wojskowe, żandarmerię i komendy uzupełnień. W grę wchodzi przecież cały cywilny aparat Ministerstwa Obrony Narodowej. Pod warunkiem oczywiście, że ten wykonuje swoje zadania określone w ustawie.
SKW, SWW i Żandarmeria Wojskowa już posiadały szerokie możliwości dostępu do danych osobowych obywateli
Można przy tym śmiało zaryzykować stwierdzenie, że jedynie dwa organy rzeczywiście potrzebują tak szerokiego dostępu do danych obywateli. Mowa o Służbie Wywiadu Wojskowego i Służbie Kontrwywiadu Wojskowego. Przy czym ustawa o SKW oraz SWW już zawiera przepisy zobowiązujące administratorów danych do nieodpłatnego ich przekazania obydwu służbom. W tym przypadku również mamy do czynienia z gromadzeniem i przetwarzaniem danych bez wiedzy i zgody osoby, której to dotyczy.
Nie sposób również nie zauważyć, że przepisy analogiczne względem art. 10 ust. 1 ustawy o obronie ojczyzny zawiera ustawa o Żandarmerii Wojskowej i wojskowych organach porządkowych. Jej art. 29 ust. 4 ma praktycznie identyczne brzmienie. Brakuje jedynie ostatniego zdania. Cóż więc zostaje? Co najwyżej wojskowe komendy uzupełnień – oraz samo Ministerstwo Obrony Narodowej.
Nowe uprawnienia przyznane wszystkim organom wojskowym wydają się niepokojące. Nie zostaną z pewnością wykorzystane jedynie do wyrwania z korzeniami chociażby rosyjskiej agentury wpływu działającej w Polsce. Nie wpłyną w istotny sposób na poprawę zdolności obronnych, czy nawet mobilizacyjnych, naszego państwa. Co więc rząd PiS chciał przez ten przepis osiągnąć?