Nowy rok przyniesie kolejne zmiany w polskim systemie wynagrodzeń. Rada Ministrów zatwierdziła drastyczny, bo aż 20-procentowy, wzrost minimalnego wynagrodzenia, który wejdzie w życie już od stycznia 2024 roku. Jednak eksperci zwracają uwagę, że w praktyce, na rachunkach bankowych pracowników, odbije się to wzrostem jedynie o 17%.
Płaca minimalna znów w górę
W nowym roku płaca minimalna wyniesie 4242 zł brutto, a od połowy roku – 4300 zł brutto. Na pierwszy rzut oka wydaje się to być znaczącym ułatwieniem dla pracowników, ale po uwzględnieniu podatku dochodowego i składek na ZUS, kwota netto w pierwszym przypadku wyniesie 3222 zł, a w drugim – 3262 zł. Pamiętajmy też, że takie podnoszenie wynagrodzeń boleśnie odczują przedsiębiorcy i to nawet tacy, którzy nikogo nie zatrudniają. Z polskimi wynagrodzeniami skorelowana jest bowiem składka ZUS od JDG.
Z punktu widzenia pracodawców, zmiany te mogą okazać się wyzwaniem, które przełoży się na znaczący wzrost kosztów. Na dzień 1 stycznia 2024 roku koszt zatrudnienia jednego pracownika wyniesie 5111 zł, a po wprowadzeniu lipcowej podwyżki zwiększy się do 5181 zł. Inaczej mówiąc, różnica między sumą, którą pracodawca musi przeznaczyć na wynagrodzenia, a kwotą, którą pracownik otrzyma „na rękę”, sięgnie nawet 60%.
W praktyce, dla przedsiębiorców oznacza to, że utrzymanie pięciu pracowników w 2023 roku będzie równoznaczne z kosztem utrzymania czterech w 2024 roku – wskazuje Piotr Juszczyk z firmy InFakt. Krytycy zmian sugerują, że może to zniechęcić pracodawców do zatrudniania nowych osób oraz zmusić ich do poszukiwania oszczędności w innych obszarach działalności. Albo trzeba będzie zrobić tak, że odpadnie najsłabsze ogniowo, a współpracownicy przejmą jego obowiązki. Oczywiście wszystko przy założeniu, że polska gospodarka nie będzie się rozwijać. Jeśli będzie – jest szansa, że pracodawcy udźwigną te podwyżki. Biorąc pod uwagę dynamiczne zmiany na rynku pracy, przedsiębiorstwa będą musiały przeanalizować swoje strategie płacowe i być może zdecydować się na restrukturyzację, aby zachować równowagę między opłacalnością a zatrzymaniem wartościowych pracowników.
Jest to również czas radości dla pracowników. Czy aby na pewno?
W obliczu historycznego wzrostu minimalnego wynagrodzenia, wielu z nich może oczekiwać poprawy swojej sytuacji finansowej. Niemniej jednak, warto również zwrócić uwagę na fakt, że realny wzrost wynagrodzenia netto będzie niższy niż sugerowałby to wzrost brutto, co jest wynikiem obciążenia daninami publicznoprawnymi. Z drugiej strony polscy pracownicy borykają się ze wzrostem cen praktycznie każdej kategorii produktowej – od wydatków na wynajem nieruchomości, po ceny jedzenie. Wielu nie będzie więc świętować, że pensje podniesiono, tylko ubolewać, że tak mało.