Nasi czytelnicy donoszą, że pisze do nich adwokat Marcin Borys, przesyłając wezwanie do zapłaty opiewające na kwotę 2500 złotych za udostępnianie w sieci filmu „7 rzeczy, których nie wiecie o facetach”.
Filmu nie znam, postanowiłem sprawdzić w sieci o co może chodzić. Jak na ironię, pierwszy link w wynikach wyszukiwania Google prowadzi oczywiście do CDA.pl, gdzie piracka kopia filmu jest wgrana od kilkunastu miesięcy. Ciekawe czy znowu rzecznik CDA będzie próbował mnie przekonywać jaki to jest uczciwy serwis i jak bardzo krzywdzące są opinie, że na jego łamach trwa jeden wielki festiwal piractwa.
Wezwanie do zapłaty 2500 złotych za film „7 rzeczy, których nie wiecie o facetach”
Ale to nie CDA.pl ma kłopoty, a przynajmniej mnie nic na ten temat nie wiadomo. Nie, wezwania do zapłaty opiewające na kwotę 2500 złotych otrzymują czytelnicy Bezprawnika lub osoby, które trafiły do nas szukając artykułów na temat adwokata Marcina Borysa. Prawnik w przeszłości wsławił się cyklem wezwań dotyczących filmu Wkręceni, który również rozpowszechniano w sieci bezprawnie, a co zaowocowało falą wezwań i postępowań.
Jeżeli ktoś bezprawnie udostępniał w sieci cudze filmy, to nie mam dla niego dobrej wiadomości – złamał prawo. Ugodowa propozycja rozwiązania sporu może być dla niego najlepszym rozwiązaniem. Przypominam, że nielegalnie udostępniamy filmy w sieci nawet w momencie pobierania ich przy użyciu programów typu uTorrent. Torrenty działają w ten sposób (co do zasady), że sami pobierając je z sieci, jednocześnie wysyłamy to innym użytkownikom. A policja czy prawnicy często zbierają adresy IP i polują na taką formę internetowego piractwa.
Nie jest zresztą dużą tajemnicą, że czasem dla producenta/wydawcy filmu, ściganie torrentowiczów może być w ogóle formą zarabiania na tym filmie. Przy czym jakkolwiek możemy się irytować, ma on przecież do tego prawo. Ktoś postanowił sobie bezprawnie i za darmo rozsyłać jego filmy do sieci, a to już jest rażącym naruszeniem praw autorskich.
Dyskusyjne są natomiast dwie kwestie. Po pierwsze, czy proponowana kwota ugody 2500 złotych jest kwotą adekwatną do skali naruszenia. Naruszenie praw autorskich może się wiązać z odpowiedzialnością prawnocywilną i prawnokarną, a szczególnie problemów na tym drugim gruncie wielu wolałoby zapewne uniknąć. I, jak sądzę, mógłby to być jedyny racjonalny powód zawarcia takiej ugody. Wydaje mi się jednak, że choć autor pisma powołuje się nawet na działania policji z Opola, nie są przewidywane żadne działania procesowe wymierzone w adresatów pism. Jak dotąd nie otrzymałem jeszcze ani jednej informacji, jakoby któreś z wezwań ws. Wkręconych zaowocowało procesem (co nie znaczy, że ich nie było, ale ja o tym nie wiem, a w sprawie pism tego typu piszą do nas z reguły dziesiątki osób).
2500 złotych za „7 rzeczy, których nie wiecie o facetach”. Ale czy na pewno?
Być może procesami nie kończyły się te historie z innych powodów często podnoszonych przez naszych czytelników. Większość z nich zarzekała się, że taki proceder udostępniania/pobierania filmów nie miał miejsca, oni Wkręconych na oczy nigdy nie widzieli i pozostali domownicy też odżegnują się od tego zarzutu. To z kolei prowadziło do trzech wniosków:
- albo czytelnicy nas okłamywali, starając się wybielić i pokazać w najjaśniejszym możliwym świetle
- albo filmy udostępniał za ich plecami któryś z domowników/gości/użytkowników niezabezpieczonego WiFI, co jest dobre, bo z reguły zrzuca z adresata pisma ryzyko odpowiedzialności karnej
- albo pisma wysyłane są przez prawników metodą na chybił-trafił, opierając się tylko na jakiejś mało wiarygodnej, mniej lub bardziej przypadkowej bazie adresów IP
Ja sam nie umiem ocenić, który wariant jest najbardziej prawdopodobny. Myślę, że żadnego nie można przekreślić i w gruncie rzeczy wzajemnie się one ze sobą uzupełniają. Jeśli zaś chodzi o kwestię przedawnienia, to z tego co widzę, pisma były nadawane w ostatnim dniu upływu trzyletniego terminu, choć przy odpowiedniej interpretacji faktów i przepisów, szczególnie w kontekście karnym, termin przedawnienia może być i tak znacznie dłuższy.
Dostałem wezwanie do zapłaty za film „7 rzeczy, których nie wiecie o facetach”. Co robić?
Jeżeli ściągaliśmy film przy użyciu torrentów, moim zdaniem należy albo zapłacić tę chyba troszkę wygórowaną kwotę ugody, albo liczyć się z ryzykiem konfrontacji sądowej. Do której może też z drugiej strony nigdy nie dojść.
Jeżeli nie ściągaliśmy filmu przy użyciu torrentów, nawet jeśli widzieliśmy go na jakimś cda.pl czy innej pirackiej stronie, a przy tym jesteśmy też pewni naszych domowników, zawieranie ugody jest bezcelowe. Trudno bowiem płacić 2500 złotych każdemu, kto tylko wyśle do naszego domu wezwanie do zapłaty. Jeżeli czujemy się ofiarami tego typu roszczeń, przypominam też o możliwości zawiadomienia właściwych organów o próbie wyłudzenia oraz możliwości złożenia skargi na adwokata do okręgowej rady adwokackiej.