Na niemal każdej uczelni czy w większym biurze są automaty z puszkami czy kawą. Czemu więc nie pójść krok dalej? Choć mlekomaty u nas za bardzo nie wypaliły, to w Szczecinie pojawił się kolejny wynalazek – chlebomaty. Nasi południowi sąsiedzi poszli jednak jeszcze dalej – są u nich i ziemniakomaty, i… wódkomaty.
Skoro automaty mogą z powodzeniem sprzedawać kawę, słodycze czy colę, to czemu nie mogłyby sprzedawać innych popularnych produktów, na przykład mleka?
Cóż, mlekomaty wydawały się całkiem sensownym rozwiązaniem – i faktycznie, kilka lat temu zaczęły się pojawiać w polskich miastach. Klienci jednak jakoś nie poczuli tego rozwiązania – i automaty z mlekiem jak się pojawiły, tak zaczęły znikać.
Ale sporo przedsiębiorców ciągle wierzy, że automaty to przyszłość. Na przykład szczecińska piekarnia Asprod postanowiła ustawić w czterech miejscach w mieście automaty z chlebem. Ma to pomóc ograniczyć kontakt klientów ze sprzedawcami, a to przecież bardzo istotne w erze koronawirusa. Szczecińskie chlebomaty to na razie jednak tylko pilotaż – być może więc podobnych maszyn będzie niedługo znacznie więcej.
Chlebomaty w Polsce, wódkomaty w Czechach
Jak donosi „Portal Spożywczy”, rynek automatów jest już znacznie bardziej rozwinięty u naszych południowych sąsiadów. W Czechach działa już ponoć co najmniej kilka automatów, w których można kupić wódkę czy też wina.
Czy to rozwiązanie ma szanse się sprawdzić w Polsce? Wątpliwe, choć pewnie takie automaty miałyby sporo amatorów nad Wisłą. Jednak wódkomat nie jest raczej w stanie sprawdzić wieku potencjalnego nabywcy butelki – więc rozwiązanie raczej nie przejdzie przez sito polskich przepisów. Tak samo jak nie udało się oficjalnie wprowadzić sprzedaży piwa przez internet.
Jednak w Czechach są również inne ciekawe automaty – które z kolei mogłyby się bez trudu zadomowić na polskim rynku. To… ziemniakomaty.
Pierwszy taki automat działa w niedużej miejscowości Velhartice na zachodzie kraju. Jak działa? Po wrzuceniu monet z zieminiakomatu wypadną na przykład dwa kilogramy bulw.
Twórcy wynalazku przyznają, że ziemniakomat to w dużej mierze chwyt marketingowy, który ma przekonać Czechów do wybierania czeskich ziemniaków.
Takie automaty pomagają jednak też zaoszczędzić koszty, a do tego rozwiązanie jest wygodne i bezpieczne. Polskę niedawno próbowały podbić bezobsługowe sklepy, pomysł jednak nie spotkał się z przesadnie ciepłym przyjęciem. Może więc się okazać, że automaty mają przed sobą świetlaną przyszłość.