Wolna sobota to dla nas dziś oczywistość. A nawet jeśli ktoś musi pracować w szósty dzień tygodnia, to przecież może za to wziąć wolne w inny dzień. Nie zawsze jednak tak było. Wolna sobota to wynalazek późnego PRL, a początkowo i tak ten dzień trzeba było… odpracować.
Najpierw piąteczek, a potem sobota – najpiękniejszy dzień w tygodniu. Dzień wolności i perspektywa kolejnego dnia bez pracy. Chyba trudno nam sobie wyobrazić życie bez dwóch wolnych dni w tygodniu.
Tyle że tak ułożony tydzień to względna nowość. A warto o tym przypomnieć, bo wolna sobota właśnie obchodzi swoje urodziny. Po raz pierwszy nie trzeba było iść do pracy czy szkoły w sobotę 21 lipca 1973 roku, czyli raptem 47 lat temu.
Wolna sobota. Jak to tego doszło?
W zachodniej Europie po II wojnie światowej większość krajów powoli wprowadzała pięciodniowy tydzień pracy. Twardogłowi komuniści w Polsce czy innych krajach bloku wschodniego oczywiście nie chcieli o tym słyszeć.
Ba, sugerowali, że wolne soboty są dowodem na degenerację Zachodu. Tak więc w pierwszych dekadach PRL „weekendem” była po prostu niedziela.
Pomysły na to, by lud pracujący miast i wsi mógł odpocząć trochę dłużej, pojawiły się dopiero w latach 70. Odpowiednie dekrety zostały wydane w latach 1972 i 1973. Pierwszą wolną sobotą mieszkańcy PRL mogli się cieszyć tuż przed Narodowym Świętem Odrodzenia Polski. A to było jedno z najważniejszych świąt komunistycznej Polski.
Żeby jednak nie było tak pięknie, wolne trzeba było „odpracować”. No i na początku były wolne tylko dwie soboty w roku. Sukcesywnie było jednak ich coraz więcej – na przykład w 1975 roku już dwanaście.
Wszystkich wolnych sobót domagali się protestujący robotnicy w latach 80. Ostatecznie się udało – w schyłkowym PRL-u zyskaliśmy już dwudniowy weekend.
Wolna sobota jak banany i „Maluch”?
Edward Gierek był twarzą PRL-owskiej odwilży. W siódmej dekadzie XX wieku w polskich sklepach pojawiły się banany, a na ulicach – „Maluchy”. Niektórzy mówili nawet o gospodarczym cudzie, choć jego ceną było gigantyczne zadłużenie kraju i kryzys lat 80.
Bilans epoki Gierka zresztą budzi olbrzymie kontrowersje do dziś. Zwykle podsumowując jego rządy, jednak nie mówi się o właśnie to tej przełomowej decyzji dotyczącej wolnych sobót. Dziś wolna sobota jest oczywistością, prawie tak, jak banany w sklepach. Jednak dla osób urodzonych w latach 60. to była prawdziwa rewolucja. Świętując kolejny „piąteczek”, warto więc wypić za zdrowie pokolenia lat 60. i 70. – które weekendowy luz musiało jeszcze odpracowywać.