REKLAMA
  1. Home -
  2. Biznes -
  3. W Polsce buduje się "rekordowo" dużo mieszkań. Ale wciąż znacznie mniej niż za Gierka
W Polsce buduje się "rekordowo" dużo mieszkań. Ale wciąż znacznie mniej niż za Gierka

Polskie budownictwo mieszkaniowe ma się świetnie - tylu mieszkań, co teraz, nie budowało się od dekad. A co jakby porównać obecną sytuację z... czasami PRL? Cóż, wychodzi na to, że za Gierka budowało się znacznie więcej. Tylko czy takie porównania mają w ogóle sens?

Jerzy Wilczek29.01.2020 18:31
Biznes

W roku 2019 oddano do użytku dokładnie 207 224 mieszkań. To najlepszy wyniki po 1989 roku. No właśnie - "po" '89. A co jeśli wziąć jednak pod uwagę PRL i to jego "złote lata", jak określana jest dekada Gierka?

Takie właśnie zestawienie przygotował serwis Rynek Pierwotny. I okazuje się, że do "gierkowskich" rekordów jednak sporo III RP brakuje.

REKLAMA

Otóż rekordowy był wtedy rok 1978. Powstało wtedy, bagatela, 292 tys. mieszkań. Gdyby porównać zatem najlepszy rok lat. 70-tych z 2019, to okaże się jednak, że "za Gierka" było lepiej. Bo powstało przeszło 85 tys. mieszkań więcej.

Mało tego, niemal w każdym roku gierkowskiej dekady oddawano do użytku ponad 200 tys. mieszkań!

REKLAMA

Dane bez wątpienia niezwykle ciekawe. Zwłaszcza że ostatnio w publicystyce internetowo-twitterowej polskie budownictwo mieszkaniowe za PRL jest bardzo chwalone i przeciwstawiane dzisiejszej sytuacji. A dzisiaj, jak wiadomo, na rynku mieszkaniowym rządzą "deweloperzy-krwiopijcy". A przynajmniej część aktywnych w sieci osób chciałaby tak to widzieć.

Ale czy to prawda?

REKLAMA

Polskie budownictwo mieszkaniowe. Za Gierka było lepiej?

Na pewno więc za Gierka budowało się więcej.

I łatwo pokusić się o wyciąganie pochopnych wniosków. Warto jednak pamiętać, że w latach 70. Polska jeszcze leczyła wojenne rany. Miasta ciągle nie były do końca odbudowane, więc trzeba było działać szybko. To po pierwsze. Po drugie - podczas tej dekady mieliśmy ogromny rozwój przemysłowy, więc migrujący ze wsi do miast ludzie musieli przecież gdzieś się podziać.

REKLAMA

Niektórzy uważają, że za "szczytowego PRL-u" mieszkania były jednak bardziej dostępne niż dziś. Nawet jeśli to prawda, to warto spojrzeć na przeciętną wielkość lokum.

W latach 70. przeciętna wielkość mieszkania wynosiła od 54 do 64 mkw. Dziś to 89 metrów. Na pewno też współczesne mieszkalnictwo jest wolne od wielu PRL-owskich wad. Mieszkania są lepiej docieplone, nie mają zsypów - i, przede wszystkim, nie są wykonane z wielkiej płyty.

Z drugiej strony, można argumentować, że budownictwo mieszkaniowe za PRL miało zalety, których tak brakuje dzisiejszym budynkom.

Przede wszystkim - były one znacznie lepiej skomunikowane. Z PRL-owskiego blokowiska można było zwykle szybko się dostać co centrum miasta. Dzisiejsze bloki powstają często na przedmieściach, a codzienna podróż do pracy to często tak naprawdę wielka wyprawa. Choć oczywiście wiąże się to nie tylko z urbanistyką, ale też z boomem na samochody w III RP.

Trudno też nie zauważyć, że wielkopłytowe osiedla miały swoje parki, sklepy, place zabaw, boiska... Nowym projektom często tego brakuje. To często po prostu sypialnie, w których nie ma żadnych wspólnych przestrzeni. Nie da się też ukryć, że dzisiejsze bloki w dużych miastach powstają zwykle tuż obok siebie - nierzadko z oszczędności deweloperów. A trudno, żeby się to podobało mieszkańcom.

Która Polska lepiej sobie więc poradziła z budowaniem mieszkań? Polska gierkowska czy Polska kapitalistyczna? Można pewnie o tym rozmawiać godzinami. Fakt faktem, że wszystkie ostatnie analizy pokazują, że Polacy coraz chętniej powracają do wielkopłytowych osiedli. Choć przez lata chcieli raczej z nich uciekać.

Dołącz do dyskusji
Najnowsze
Warte Uwagi