Zaciąg do obcego wojska przez obywatela polskiego wymaga uzyskania zgody, w przeciwnym wypadku taka osoba naraża się na odpowiedzialność karną. Co jednak w sytuacji, gdy nie mówimy o regularnym wojsku, ale o jakimś odpowiedniku Grupy Wagnera? Najemnictwo również jest zabronione. Diabeł jednak tkwi w szczegółach, bo właściwy przepis kodeksu karnego dotyczy tylko części takich organizacji.
Polski ustawodawca teoretycznie nie chce, by obywatele służyli w cudzych formacjach zbrojnych
XXI wiek przyniósł prawdziwy renesans najemnictwa na współczesnym polu walki. Amerykanie wykorzystywali w Iraku i Afganistanie prywatne firmy „ochroniarskie” w rodzaju Blackwater, dzisiaj znanego pod nazwą Academi. Rosjanie zaś wpadli na jakże genialny pomysł stworzenia u siebie prawdziwej najemniczej armii w postaci słynnej Grupy Wagnera. Organizacja Jewgienija Prigożyna nie tylko brała udział w inwazji na Ukrainę, ale także zabezpieczała interesy Kremla w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Kres jej pozycji przyniósł dopiero zeszłoroczny nieudany pucz i późniejsze zlikwidowanie jej kierownictwa.
Prywatnych armii na świecie jest już całkiem sporo i prawdopodobnie w przyszłości będzie coraz więcej. Dla rządów to całkiem niezły interes. Śmierć regularnych żołnierzy często powoduje problemy wizerunkowe, najemnikami opinia publiczna rzadko się przejmuje. Jeżeli komuś przyszłoby do głowy zakosztować życia żołnierza w tej formule, to musi sobie odpowiedzieć nie tylko na pytanie, jak duże szanse ma na powrót do domu w jednym kawałku. Pozostaje bowiem kwestia legalności takiego procederu.
Teoretycznie najemnictwo, podobnie jak zaciąg do obcego wojska, jest w Polsce zabroniony pod groźbą kary. Obydwa przestępstwa znajdziemy w treści art. 141 kodeksu karnego.
§ 1. Kto, będąc obywatelem polskim, przyjmuje bez zgody właściwego organu obowiązki wojskowe w obcym wojsku lub w obcej organizacji wojskowej,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.§ 2. Kto przyjmuje obowiązki w zakazanej przez prawo międzynarodowe wojskowej służbie najemnej,
podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.§ 3. Nie popełnia przestępstwa określonego w § 1 obywatel polski będący równocześnie obywatelem innego państwa, jeżeli zamieszkuje na jego terytorium i pełni tam służbę wojskową.
Jak widać, najemnictwo jest traktowane przez ustawodawcę nawet surowiej niż zaciąg do obcego wojska. Nie ma za to wyjątku dla osób z podwójnym obywatelstwem, które chciałyby zaciągnąć się do organizacji najemniczej działającej w kraju jego pochodzenia. Tylko czym właściwie jest najemnictwo w rozumieniu tego przepisu?
Najemnictwo niby jest zakazane przez prawo międzynarodowe…
Nacisk na prawo międzynarodowe jest nieprzypadkowy. Protokoły dodatkowe do Konwencji Genewskich z 1949 r. dość jasno wskazują, że najemnictwo jest czymś, co nie powinno się zdarzyć we współczesnych konfliktach zbrojnych. Przede wszystkim art. 43 ust. 2 jasno wskazuje, kto ma prawo brać udział w działaniach wojennych.
1. Siły zbrojne strony konfliktu składają się ze wszystkich uzbrojonych i zorganizowanych sił, grup i oddziałów, które podlegają dowództwu odpowiedzialnemu przed tą stroną za postępowanie jego podwładnych, choćby ta strona była reprezentowana przez rząd lub władzę nie uznane przez stronę przeciwną. Takie siły zbrojne powinny podlegać systemowi wewnętrznej dyscypliny, który by zapewniał między innymi poszanowanie przepisów prawa międzynarodowego mającego zastosowanie w konfliktach zbrojnych.
2. Członkowie sił zbrojnych strony konfliktu (inni niż personel medyczny i duchowny objęty artykułem 33 Trzeciej Konwencji) są kombatantami, to jest mają prawo bezpośredniego uczestniczenia w działaniach zbrojnych.
Jak się mają do tego najemnicy? W tym przypadku kluczowy jest art. 47.
1. Najemnik nie ma prawa do statusu kombatanta lub jeńca wojennego.
2. Określenie „najemnik” dotyczy każdej osoby, która:
(a) została specjalnie zwerbowana w kraju lub za granicą do walki w konflikcie zbrojnym;(b) rzeczywiście bierze bezpośredni udział w działaniach zbrojnych;
(c) bierze udział w działaniach zbrojnych głównie w celu uzyskania korzyści osobistej i otrzymała od strony konfliktu lub w jej imieniu obietnicę wynagrodzenia materialnego wyraźnie wyższego od tego, które jest przyrzeczone lub wypłacane kombatantom mającym podobny stopień i sprawującym podobną funkcję w siłach zbrojnych tej strony;
(d) nie jest obywatelem strony konfliktu ani stałym mieszkańcem terytorium kontrolowanego przez stronę konfliktu;
(e) nie jest członkiem sił zbrojnych strony konfliktu;
(f) nie została wysłana przez państwo inne niż strona konfliktu w misji urzędowej jako członek sił zbrojnych tego państwa.
Ust. 2 przywołanego wyżej przepisu zawiera definicję „najemnika” z punktu widzenia prawa międzynarodowego. Będzie więc niezwykle istotna z punktu widzenia polskiego prawa karnego. Warto przy tym zaznaczyć, że jej zastosowanie wymaga spełnienia wszystkich przesłanek równocześnie.
…ale wystarczy odrobina kreatywności, by taka działalność stała się w pełni legalna
Już samo sformułowanie „zakazanej przez prawo międzynarodowe wojskowej służbie najemnej” podpowiada, że może istnieć taka niezakazana. Z całą pewnością odpadają nam integralne części sił zbrojnych poszczególnych państw, które rekrutują także obcokrajowców. Przykładem takiej formacji jest słynna francuska Legia Cudzoziemska oraz Międzynarodowy Legion Obrony Terytorialnej Ukrainy.
To jednak nie koniec. Wystarczy, że mamy do czynienia z werbowaniem obywateli państwa-strony i trafiamy do swego rodzaju szarej strefy. Teoretycznie członkami Grupy Wagnera byli przede wszystkim obywatele rosyjscy.
Warto też przypomnieć, że swego czasu ówczesny szef MSWiA Mariusz Kamiński rozważał uznanie prywatnej armii Prigożyna za organizację terrorystyczną. Chodziło właśnie o to, by samo członkostwo w niej było zagrożone karą. To jasno podpowiada, że zastosowanie wobec jej ewentualnych polskich członków art. 141 §2 kodeksu karnego byłoby czymś nieoczywistym.
Międzynarodowej definicji nie spełnia też najemnik, który wypełnia mniej bojowe zadania. W przypadku obrony osób i miejsc zaciera się nam granica pomiędzy najemnictwem a działalnością ochroniarską. Nie ma przy tym większego znaczenia, że do świadczenia usług dochodzi w strefie konfliktu zbrojnego.
Można wręcz postawić tezę, że podejście państwa do współczesnego najemnictwa zależy w dużej mierze od tego, dla której strony się pracuje. Łatwo sobie wyobrazić patrzenie przez palce na „pracowników” sprzymierzonych państw, zwłaszcza tych działających akurat w jakimś wspólnym interesie. Z drugiej strony najemnictwo uskuteczniane na rzecz wrogich Polsce sąsiadów to proszenie się o kłopoty.