Wybory 10 maja nieważne. Tak, te, które się nie odbyły, a które kosztowały polskiego podatnika około 70 milionów złotych. Właśnie orzekł tak Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, który zajmował się skargą złożoną przez Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara.
Wybory 10 maja nieważne
Sąd zmiażdżył decyzję premiera Mateusza Morawieckiego, która zlecała Poczcie Polskiej rozpoczęcie przygotowań do organizacji korespondencyjnych wyborów prezydenckich. Uznał on, że po pierwsze decyzja została wydana bez podstawy prawnej, a po drugie że doszło do niej z rażącym naruszeniem prawa. Trudno było spodziewać się innego wyroku, bo nawet osoby bez wiedzy prawniczej widziały na własne oczy, że w biały dzień rząd urządza sobie prawną bandyterkę.
Przypomnijmy, że wybory 10 maja miały zostać przeprowadzone w trybie wyłącznie korespondencyjnym. Za wydrukowanie pakietów wyborczych, ich dostarczenie do obywateli, a następnie ich odebranie, miała być odpowiedzialna Poczta Polska. Czyli spółka podlegająca bezpośrednio ministrowi aktywów państwowych Jackowi Sasinowi. To on był zresztą twarzą tych wyborów, dumnie oświadczając w telewizji, że „pakiety już się drukują”. Ostatecznie wybory 10 maja zablokował tzw. „pakt Jarosławów”, czyli wspólne oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego i Jarosława Gowina. Ten pierwszy ugiął się pod naporem tego drugiego, bo politycy Porozumienia od początku blokowali ten pomysł.
Decyzja bezprawna
Faktem, który był w tej sprawie najbardziej szokujący pod względem prawnym, było to że Poczta Polska, na mocy decyzji premiera, zaczęła przygotowywać wybory jeszcze zanim uchwalono w tej sprawie odpowiednią ustawę. Zresztą ten projekt ostatecznie nawet nie został poddany pod głosowanie z powodu politycznej decyzji o rezygnacji z wyborów korespondencyjnych. Trudno zatem się dziwić, że WSA w Warszawie nie znalazł podstawy prawnej tłumaczącej decyzję o wydrukowaniu tak zwanych „pakietów Sasina”.
Rządzący tłumaczyli, że premier miał prawo wydać taką dyspozycję na podstawie jednej z wcześniejszych ustaw składających się na „lex koronawirus”. Dawały one w wielu punktach olbrzymie kompetencje ministrom czy szefowi rządu. Problem w tym, że nawet taką ustawą nie można zmienić naczelnej zasady polskiego prawa, a mówi ona o tym, że za organizację wyborów odpowiada Państwowa Komisja Wyborcza. A PKW została przez duet Morawiecki-Sasin całkowicie wykluczona z przygotowywania tego czegoś, co miało odbyć się 10 maja.
Poprawka w sprawie 70 milionów zatem przepadła, a pakiety się wydrukowały, za cenę około 70 milionów złotych. I choć wszyscy identyfikujemy z tym Jacka Sasina, to wszystko wskazuje na to że większa odpowiedzialność spadnie tutaj na premiera Mateusza Morawieckiego. Poczekajmy jak ten wyrok oceni Naczelny Sąd Administracyjny, ale niewykluczone że szefa rządu mogą w przyszłości czekać spore kłopoty związane z wydaniem tej szkodliwej i niepotrzebnej decyzji.
(zdjęcie pochodzi z Twittera @MAPGOVPL)