Od poniedziałku rozpoczęła się konserwacja gazociągu, który jest największym źródłem dostaw błękitnego paliwa do Niemiec. Planowo ma ona potrwać tylko 10 dni. Nasi zachodni sąsiedzi boją się jednak, że wyłączenie Nord Stream I będzie się przeciągać ze względów politycznych. Ich obawy są całkiem słuszne, bowiem konsekwencje takiego zachowania Rosji byłyby dla nich zabójcze.
Normalnie konserwacja gazociągu to nic nadzwyczajnego – jak będzie tym razem?
Konserwacja gazociągu to zabieg, który jest niezbędny co roku. Za każdym razem Gazprom z dużym wyprzedzeniem informuje swoich odbiorców o koniecznych pracach. Nie inaczej było tym razem. Wyłączenie Nord Stream I zaplanowano już wiele tygodni temu. Pomimo tego Niemcy obawiają się, że ponowne dostawy błękitnego paliwa nie wrócą do nich w umówionym terminie.
Powód jest oczywisty – wojna na Ukrainie. Rząd Olafa Scholza pomimo początkowej niechęci, ostatecznie uległ presji i przychylił się do nałożenia sankcji na Rosję. Ostatnio jednak Niemcy znów zmieniają front. Tak było chociażby w przypadku turbiny do gazociągu, którą na swoim stanie przetrzymywała Kanada. Pod naciskiem naszych zachodnich sąsiadów, rząd w Ottawie zdecydował się wysłać element Nord Stream I do Niemiec. Stamtąd pomimo zachodnich sankcji zostanie on przetransportowany do Rosji.
Tym samym w Berlinie na chwilę odetchnięto z ulgą, jednak zagrożenie i tak nie minęło. Choć głośno się o tym nie mówi, niemiecka gospodarka bez rosyjskiego gazu mocno oberwie. Nasi sąsiedzi nie bardzo kwapili się w ostatnich latach do znalezienia alternatywnego źródła dostaw, jak robi to chociażby Polska, która myśli dalej i planuje już nawet gazociąg do Czech. U Niemców problemy miałyby dotyczyć nawet ogrzania gospodarstw domowych.
Trwałe wyłączenie Nord Stream I oznacza uszczuplenie niemieckiej gospodarki o niemal 13% PKB
Jak wynika z analizy zleconej przez Bawarskie Stowarzyszenie Biznesu dłuższa przerwa w dostawie gazu spowodowałaby straty w wysokości 12,7% PKB. Co więcej, zagrożonych miałoby być 5,6 miliona miejsc pracy, a to już prawdziwy dramat. Nic jednak dziwnego skoro Niemcy korzystają z rosyjskiego gazu w praktycznie każdej dziedzinie przemysłu.
Według ekspertów najbardziej zagrożony byłby sektor związany z produkcją szkła oraz obróbką stali. Już w ciągu kilku miesięcy dla wielu produktów zabrakłoby po prostu opakowań. Straty w wysokości niemal 1/3 prognozowane są też w przemyśle spożywczym chemicznych, poligraficznym, a także tekstylnym. Dzięki zgromadzonym zapasom raczej nie byłoby problemu z utrzymaniem infrastruktury krytycznej takiej jak chociażby szpitale.
Niektórzy spekulują jednak, że z przetrwaniem zimy w ciepłych warunkach problemy mogłyby mieć gospodarstwa domowe na południu i wschodzie kraju. Niestety konsekwencje ewentualnego przeciągania uruchomienia dostaw gazu odczułaby także pozostała część Europy.
Gaz już jest drogi, a może być gorzej
Ceny gazu na ten moment nie napawają optymizmem. Co gorsza, prognozy analityków są takie, że sytuacja może utrzymywać się nawet przez trzy najbliższe lata. Warto wziąć pod uwagę, iż te założenia nie przewidują wstrzymania dostaw błękitnego paliwa przez gazociąg Nord Stream I.
W przypadku gazowego szantażu Rosji ceny na całym kontynencie drastycznie poszybowałyby w górę. Ponadto już wstrzymanie przesyłu w ramach konserwacji wymusiło zatrzymanie dostaw gazu z Niemiec do Polski. Na ewentualne ograniczenia, mające fatalne skutki dla przemysłu, muszą nastawić się także Włosi, czy Francuzi. Dlatego w kuluarach mówi się, że Komisja Europejska już jakiś czas temu rozpoczęła pracę nad planem awaryjnym zakładającym „przedłużanie” konserwacji przez Rosjan. Wszyscy liczą jednak na to, że ich użycie nie będzie konieczne, także ze względu na fakt, iż ucierpiałby na tym sam Putin.
Czy Rosję stać na wyłączenie Nord Stream I?
Choć gospodarka rosyjska cały czas trzyma się nieźle, to nie można zapomnieć, że zachodnie sankcje mocno wpłynęły na jej kondycję. Obecnie jeszcze bardziej niż kiedykolwiek Rosjanie potrzebują pozyskiwania finansowania ze sprzedaży gazu. Dlatego trudno zakładać, że Kreml będzie mocno przedłużał uruchomienie gazociągu do Niemiec. Możliwe są jednak zapewne kilkudniowe szantaże, mające za zadanie pokazać reszcie kto tu rządzi, ale kilkumiesięczne zakręcenie dostaw będzie zabójcze również dla Moskwy.
Z drugiej strony Niemcy zrobią zapewne wszystko by jak Kreml jak najszybciej uruchomił Nord Stream I. To niestety może się wiązać z kolejnymi ustępstwami na rzecz rosyjskiego agresora. Właśnie na to liczy Putin. Prawda jest taka, że wojna wszystkim już spowszedniała, co może być pretekstem do stopniowego przymykania oczu na sankcje dla rządu w Moskwie. Pozostaje mieć nadzieję, że pomimo wewnętrznych trudności, Europa pozostanie solidarna i zarówno na polu oficjalnym, jak i w zaciszu gabinetów będzie wspierać Ukrainę w każdy możliwy sposób.