WIBOR 3M prawdopodobnie nie przestanie rosnąć przez co najmniej pół roku. Jego zamiennik wcale nie będzie dużo niższy
Wysoka inflacja w Polsce zmusiła Radę Polityki Pieniężnej do dokonywania co jakiś czas podwyżek stóp procentowych. Dla kredytobiorców to był szok. Przyzwyczailiśmy się już w końcu do tanich i dostępnych kredytów. Wysokie stopy procentowe wywróciły ten trend do góry nogami. Zdolność kredytowa stała się przywilejem zamożnych, a konieczność spłacania rat zaciągniętego zobowiązania zaczęła przerastać możliwości wielu kredytobiorców. Nic dziwnego, że wiele osób zadaje sobie to samo pytanie, co w przypadku inflacji: kiedy ten koszmar się skończy?
Niestety, odpowiedź na to pytanie trudno nazwać dobrą. Wiele wskazuje na to, że wysokie stopy procentowe zostaną z nami na dłużej. Portal RynekPierwotny.pl zwraca uwagę na zachowanie inwestorów wyceniających kontrakty FRA na stopę WIBOR 3M. Obecnie wskaźnik ten wynosi 7,16 proc.
Eksperci portalu przewidują, że wskaźnik ten w najbliższych miesiącach będzie systematycznie rósł. Za 3 miesiące ma osiągnąć poziom 7,81 proc., za pół roku 7,90 proc. Za 9 miesięcy będzie już powoli spadać, do poziomu 7,75 proc. Po upływie 21 miesięcy WIBOR 3M wyniesie 6,45 proc. Dla porównania: pod koniec lipca 2021 r. wskaźnik ten wynosił zaledwie 0,21 proc. Do końca lutego tego roku wzrósł do poziomu 3,02 proc.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Co to właściwie oznacza i czemu powinniśmy przejmować się wskaźnikiem WIBOR, skoro ma zostać zastąpiony? Prognozy tego typu można interpretować jako oczekiwania inwestorów dotyczące wysokości głównej stopy procentowej NBP. Warto także zauważyć, że zamiennik WIBOR-u najprawdopodobniej wcale nie będzie od niego dużo niższy. Przepisy Unii Europejskiej wręcz zabraniają zmiany wskaźnika referencyjnego w taki sposób, że jedna ze stron umowy kredytowej poniesie z tego powodu znaczną szkodę. To z kolei wymusza dokonania stosownej korekty nowego indeksu.
Wysokie stopy procentowe wynikają z wysokiego poziomu inflacji i nie znikną, dopóki ceny nie przestaną rosnąć
Portal Bankier.pl sugeruje z kolei uwzględnienie także czynników makroekonomicznych. Jak już wspomniano na początku: wysokie stopy procentowe to reakcja RPP na wysoki poziom inflacji. Ta z kolei nigdzie się w najbliższym czasie nie wybiera. Prognozy NBP zakładają, że w przyszłym roku średnioroczna inflacja wyniesie 12,3 proc. Urzędnicy Komisji Europejskiej są pod tym względem większym optymistą. Przewidują, że poziom wzrostu cen w Polsce spadnie do ok. 9 proc. Wciąż będzie najwyższy w Unii Europejskiej, ale przynajmniej będzie zauważalnie niższy niż teraz.
Skoro inflacja będzie spadać powoli, to i na obniżki stóp procentowych nie ma co liczyć. Należałoby się przy tym zastanowić, czy stopy procentowe w ogóle będą rosnąć. W ostatnich dniach przewidywano, że wrześniowa podwyżka o 0,25 pb. może być ostatnią. Tymczasem w poniedziałek członek Rady Polityki Pieniężnej Ludwik Kotecki wyraził na antenie TVN24 obawę, że "skończymy na dwudziestu bardzo malutkich podwyżkach stóp procentowych". Równocześnie przewidywał, że w 2024 r. możemy mieć w Polsce inflację na poziomie ok. 10 proc.
Z punktu widzenia kredytobiorców takie prognozy inflacyjne to bardzo złe wieści. Wysokie stopy procentowe oznaczają w końcu, że raty ich kredytów pozostaną wysokie. Istnieje też ryzyko, że dalej będą rosły, choć niekoniecznie w dotychczasowym tempie. Co gorsza, brak perspektyw na obniżkę stóp w ciągu roku, albo i dwóch, niweluje skutek rządowych wakacji kredytowych. Dla niektórych kredytobiorców mogą okazać się niewystarczające.
Rząd może oczywiście przedłużyć je o kolejny rok, jak to robi w przypadku innych elementów tarcz antyinflacyjno-antykryzysowych. Problem w tym, że takie działania mają charakter proinflacyjny i tym samym oddalają spadek wskaźnika wzrostu cen o kolejne miesiące. Nie sposób także pominąć tego, że nadchodzący rok jest rokiem wyborczym. Konieczność utrzymania władzy nie sprzyja radykalnym posunięciom mającym zdusić inflację.