Gwałtowny wzrost płacy minimalnej w Polsce sprawił, że jej obecna wysokość plasuje nas na dziesiątym miejscu w Unii Europejskiej. W żadnym innym państwie wspólnotowym minimalne wynagrodzenie nie rośnie jednak w tak szybkim tempie. Wbrew pozorom to nie jest tak dobra informacja jak mogłoby się wydawać.
W dwa lata wzrost płacy minimalnej w Polsce osiągnął 40%
W ostatnich latach wszyscy przyzwyczailiśmy się do tego, że minimalne wynagrodzenie za pracę rośnie w dość szybkim tempie. Jak się jednak okazuje bierzemy udział w swoistym sprincie, bo nigdzie indziej w całej Unii Europejskiej najniższa płaca nie idzie w górę tak szybko. Tylko w ciągu ostatnich dwóch lat minimalne wynagrodzenie wzrosło w Polsce o 40%, a w ostatnim dziesięcioleciu odnotowano przeskok o 90%. Jak podaje Forum Obywatelskiego Rozwoju obecnie wskoczyliśmy do czołowej dziesiątki w zestawieniu państw, gdzie płaca minimalna jest najwyższa.
Porównywalne tempo podwyżek najniższego wynagrodzenia odnotowano jedynie w Chorwacji i Bułgarii. Problemem jest jednak fakt, że za ciągłymi podwyżkami tego wskaźnika nie idzie wzrost przeciętnego wynagrodzenia. W chwili obecnej Polacy średnio nie zarabiają wiele – jesteśmy na czwartym miejscu w rankingu państw radzących sobie na tym polu najgorzej.
Według szacunków FOR na ten moment płaca minimalna to około 55% przeciętnego wynagrodzenia w Polsce. Najprawdopodobniej w 2024 roku będziemy pod tym kątem europejskim liderem. Powodów do świętowania jednak nie ma, bo takie statystyki oznaczają, że sytuacja na rynku pracowniczym wcale nie jest zdrowa.
Za chwilę wszyscy będziemy zarabiać tak samo
Polityka skokowych podwyżek minimalnej płacy, którą przez ostatnie lata uprawiali przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy sprawiła, że w Polsce doszło do wyraźnego spłaszczenia struktury wynagrodzeń. W okresach poprzedzających gwałtowne zmiany najniższą krajową zarabiało 11-12% pracowników. W 2022 roku było to już 18%, natomiast w tym roku minimalne wynagrodzenie zarabiać będzie niemal co czwarty zatrudniony.
Jak wskazują eksperci Forum Obywatelskiego Rozwoju skutki takich działań odczuwają zarówno wieloletni pracownicy, jak i ich zdecydowanie mniej doświadczeni współpracownicy. W tym pierwszym przypadku muszą oni mierzyć się z sytuacją, gdy ich wynagrodzenia coraz mniej odbiegają od pensji otrzymywanych przez dużo młodszych kolegów i koleżanki. Z kolei początkujący pracownicy powinni liczyć się z tym, że biorąc pod uwagę zbliżone wynagrodzenia, pracodawcy będą woleli wybierać w ich miejsce osoby z doświadczeniem, sprawdzone w konkretnych dziedzinach.
Szybkie tempo podwyższania minimalnej pensji to także duży problem dla przedsiębiorców. Rosnące koszty utrzymania pracownika mogą być kołem zamachowym do uciekania przez osoby prowadzące działalność gospodarczą w szarą strefę. Chodzi tu głównie o te miejsca w Polsce, gdzie pensja minimalna ma sięgać nawet 80% średnich zarobków.
Unijna dyrektywa nie poprawi sytuacji
Ważną rolę w kształtowaniu wskaźnika minimalnego wynagrodzenia z pewnością odegra dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady UE w sprawie adekwatnych wynagrodzeń minimalnych w Unii Europejskiej. Na jej implementację państwa członkowskie mają czas do listopada. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zapewnia, że ma już praktycznie gotowy projekt ustawy, której założenia poznamy w najbliższych tygodniach.
Wbrew stanowisku pojawiającemu się w mediach dyrektywa w żaden sposób nie narzuca państwom członkowskim mechanizmu kształtowania wysokości pensji minimalnej. Jej celem jest przede wszystkim wskazanie kierunku, w którym europejska wspólnota powinna podążać w zakresie zapewnienia odpowiedniego bytu swoim obywatelom. Jak wskazuje art. 5 ust. 4 dyrektywy do oceny adekwatności ustawowych wynagrodzeń minimalnych państwa członkowskie wykorzystują orientacyjne wartości referencyjne. Jako przykłady podano 60 % mediany wynagrodzeń brutto i 50 % przeciętnego wynagrodzenia brutto lub orientacyjne wartości referencyjne stosowane na poziomie krajowym.
Tymczasem z zapowiedzi minister Agnieszki Dziemianowicz-Bąk wynika, że jej resort przewiduje wprowadzenie regulacji, zgodnie z którą minimalna płaca ma wynosić aż 60% średniego wynagrodzenia. To oznacza, że w przyszłym roku powinniśmy spodziewać się wzrostu najniższej krajowej do aż 5000 złotych brutto, co usadowiłoby Polskę pod tym względem na czele europejskiej wspólnoty i pogłębiło obecne problemy na rynku pracy.
Jak więc widać rządzący obecnie koalicjanci chcą podtrzymać trend szybkiego wzrostu najniższego wypłacanego wynagrodzenia. Nie powinno być to dla nas zaskoczeniem, bo gwałtowne podniesienie płacy minimalnej jest dla polityków kuszące. Taki ruch to prosty sposób na zdobycie poklasku wśród sporej części wyborców. Warto jednak zadać sobie pytanie o konsekwencjach takiego posunięcia. Podnoszenie płacy minimalnej jest z pewnością potrzebne, ale w granicach, które nie zaszkodzą zarówno pracodawcom, jak i samym pracownikom. Przy obecnych pułapach takie zagrożenie jest realne.