Zakłócanie spokoju poza ciszą nocną. Co zrobić z niesfornym sąsiadem, który cały dzień hałasuje?

Prawo Społeczeństwo Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (151)
Zakłócanie spokoju poza ciszą nocną. Co zrobić z niesfornym sąsiadem, który cały dzień hałasuje?

Powszechnie uznaje się, że od 22 do 6 rano obowiązuje cisza nocna, a przez resztę dnia można sobie hałasować do woli. Jest to jednak błędne myślenie. Nadmierne i nieuzasadnione uprzykrzanie życia sąsiadom co do zasady zawsze stanowi bezprawie. Zakłócanie spokoju poza ciszą nocną a prawo.

Zakłócanie spokoju poza ciszą nocną

Problematyka tzw. zakłócania ciszy nocnej w dzień była już przedmiotem jednego z wpisów, jednakże warto w sposób nieco odmienny przyjrzeć się tej materii. Powszechnie przyjmuje się, że w godzinach 22:00 – 6:00 nie wolno hałasować, a łamanie tej normy poskutkować może wizytą policji i nałożeniem mandatu.

Mandaty karne, które pojawiają się w tego rodzaju sytuacjach, operają się o dyspozycję art. 51 §1 k.w.

Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.

Jak wynika z treści przepisu, nie wolno zakłócać:

  • spokoju
  • porządku publicznego
  • spoczynku nocnego

Nie wolno także wywoływać zgorszenia. Ponadto zgodnie z §3 podżeganie i pomocnictwo są karalne. Wykroczenie popełnić można jedynie umyślne, zaś sam skutek może być objęty zarówno umyślnością, jak i nieumyślnością.

Do wspomnianej ciszy nocnej odnosi się zatem jedynie jedna z przesłanek (spoczynek nocny). W innych wypadkach także nie wolno przeszkadzać sąsiadom. Zakłócanie spokoju jest po prostu zasadniczo bezprawne – bez względu na godzinę, w której się odbywa.

Warto też przypomnieć, że na poziomie prawa powszechnie obowiązującego na obszarze Polski próżno szukać godzinowego określenia spoczynku nocnego. Przedział 22:00 – 6:00 jest umowny – choć ogólnie przyjęty – a ponadto często pojawia się w przepisach porządkowych na poziomie prawa miejscowego. One też obowiązują, ale na określonym obszarze.

Granica jest nieostra

Sam porządek publiczny należy rozumieć bardziej w kontekście dobrostanu psychicznego, a naruszeniem spokoju jest wywołanie zdenerwowania lub zirytowania. Spoczynek nocny odnosi się zaś do swego rodzaju prawa do wypoczynku. Zgorszenie dotyczy z kolei szeroko pojętej obyczajności (za dr hab. P. Danilukiem, Komentarz do Kodeksu Wykroczeń, Warszawa 2019, C.H. Beck).

Ogólną normę wynikającą z przepisu art. 51 §1 k.w. można – rzecz jasna kolokwializując – przedstawić jako „nie wolno przeszkadzać innym ludziom”. Taki wzór powinnego zachowania się jest jednak wyjątkowo nieostry.

Wszyscy przecież jakoś funkcjonujemy, mamy swoje plany, cele, hobby, spotkania, imprezy czy remonty. Niemożliwe jest całkowite bezszelestne funkcjonowanie, zaś z drugiej strony zawsze istnieje jakaś granica, choćby bardzo relatywna. To wszystko należy ponadto okrasić tradycyjną polską „miłością” międzysąsiedzką, czyli skłonnością do złośliwości i celowej nadinterpretacji.

Do oceny czy doszło do naruszenia spokoju lub porządku publicznego przyjmuje się zarówno kryteria obiektywne, jak i subiektywne. Nie jest bowiem tak, że konieczny jest skutek w postaci naruszenia spokoju lub porządku publicznego (względnie spoczynku nocnego). Wykroczeniem jest samo stworzenie okoliczności, które mogą taki efekt wywołać.

Co zrobić z niesfornym sąsiadem?

Można zastosować pewne uproszczenie i nieprawniczo stwierdzić, że wszystko to, co zakłóca spokój, ale zawiera się w granicach zdrowego rozsądku i nie stanowi sprzeczności z obowiązującymi regulacjami (także na kanwie prawa lokalnego, regulaminów spółdzielni mieszkaniowych, et cetera), nie podlega pod normę wynikającą z art. 51 §1 k.w.

Głośne kibicowanie podczas meczu, słuchanie muzyki, celebrowanie uroczystości, remont mieszkania czy donośna rozmowa w gronie rodzinnym, bądź też wszelkie pozostałe „niedogodności” płynące z normalnego funkcjonowania czy to osób jako takich czy przedsiębiorstw, najpewniej nie wpisują się w zakres zakłócania spokoju lub porządku publicznego.

Jeżeli jednak zakłócenie spokoju lub porządku publicznego ma charakter nadmierny, bądź też nacechowane jest złośliwością czy też oczywistą niezasadnością, to takie zachowanie może być już wykroczeniem. Niestety – skłamałbym, gdybym spróbował skonstatować, że istnieją w tym zakresie sztywne granice.

W wypadku szeroko pojętego naruszenia spokoju poprzez m.in. hałas najlepiej po prostu zgłosić ten fakt policji, a funkcjonariusze dokonają swojej oceny sytuacji. Oczywiście nie wyklucza to sądowej procedury w sprawach o wykroczenia – szczególnie w sytuacjach spornych. Możliwe jest także ubocznie podjęcie działań na gruncie prawa cywilnego w celu uzyskania sądowego zobowiązania nieczynienia naruszeń w przyszłości poprzez roszczenie negatoryjne z art. 222 §2 k.c., gdy naruszenia mają charakter immisji.