Jeszcze do niedawna wydawało się, że najlepiej w naszym kraju zarabiają programiści. Okazuje się jednak, że przeciętne zarobki górnika są teraz zauważalnie lepsze. Tak wynika z analizy Pawła Kurasia, pracownika naukowego Politechniki Rzeszowskiej. Czy jest czym się dziwić? Ależ skąd. W rozważaniach o absurdach polskiej gospodarki nie sposób bowiem pominąć czynnika politycznego.
Chyba nikogo nie zdziwi stwierdzenie, że dla polityków święty spokój jest ważniejszy od potencjalnych innowacji
Minęły już chyba czasy, gdy programista uchodził bezapelacyjnie za profesję marzeń. Zarobki górnika są w końcu wyższe. Tak wynika z analizy opublikowanej przez Pawła Kurasia, pracownika naukowego Politechniki Rzeszowskiej, którą ten opublikował w serwisie LinkedIn.
Średnia pensja w polskim IT, uważanym za „elitę narodu” to obecnie 10 159 zł brutto na etacie (czyli ok. 7 250 zł na rękę) lub 21 960 zł netto na B2B. Trzeba pamiętać, że w 2025 te pensje nieco… spadły (a wartość pieniądza – wręcz przeciwnie). Po odliczeniu podatku liniowego i ZUS-u zostaje jakieś 17 300 zł na rękę. Wciąż brzmi dobrze, prawda?
[…]
Tymczasem w górnictwie średnia pensja w 2025 roku to 14 000 zł brutto – czyli ok. 10 000 zł netto. Etat. Pełne składki. Przywileje. Emerytura wcześniej. Dopłaty. Bonusy. Wszystko w pakiecie.
Wygląda więc na to, że typowy górnik zarabia lepiej od typowego programisty. Przy czym Paweł Kuraś nie bez powodu zwrócił uwagę na to, że w IT są jeszcze elastyczne formy zatrudnienia oferujące lepsze pensje. Zarobki górnika nie są już najwyraźniej w stanie przebić przeciętnej umowy B2B, na jaką może liczyć programista. Nie da się także ukryć, że w kopalni takiej możliwości nie ma.
To nie koniec zmiennych, które powinniśmy uwzględnić. Programista programiście nie jest równy. Porównywanie sytuacji junior developerów zarabiających średnio od 5000 zł do 8500 zł brutto trudno porównywać z senior developerami, którzy mogą liczyć na pensje zaczynające się w okolicach 13-15 tys. zł brutto. Warto także zwrócić uwagę na to, że specjaliści w różnych językach programowania mogą liczyć na odmienne zarobki. Także profesja górnicza nie składa się wyłącznie z pracowników wydobywających węgiel kamienny. W Polsce istnieje przecież także na przykład górnictwo miedziowe.
Można by więc przejść nad przytoczonymi wyżej danymi do porządku dziennego. Rzecz jednak w tym, że z wyliczeń Pawła Kurasia wynika też, że programiści przynoszą gospodarce większe korzyści od górników. To najbardziej kontrowersyjna teza całej publikacji.
Zarobki górnika są wysokie, by ten nie miał większej motywacji do protestowania
Trzeba przyznać, że porównanie produktywności obydwu zawodów w polskich warunkach daje dużo do myślenia.
W 2024 roku przeciętny górnik wydobywał 585 ton węgla rocznie. Przy cenie około 1 200 zł za tonę, wartość wydobycia przypadająca na jednego górnika to ok. 700 000 zł rocznie.
Tymaczasem, już w 2021 roku przeciętny pracownik sektora IT generował wartość rzędu 801 600 zł rocznie (ostatnie zmierzone dane), a ostrożne prognozy na 2025 mówiły już o ponad 1,17 mln zł (nawet nie uwzględniając inflacji..) .Mamy więc dwóch ludzi:
– Jeden zarabia 10 tys. netto i generuje wartość 700 tys.
– Drugi zarabia 7 tys. netto i generuje wartość ponad 1,1 mln.
Kluczowym pytaniem, jakie powinniśmy sobie zadać, brzmi: „dlaczego?”. Na pierwszy rzut oka zarobki górnika nie powinny przebijać typowej pensji programisty. Nie sposób jednak pominąć specyfiki pracy w kopalni. Wcale nie chodzi mi tutaj o ryzyko, z jakim niewątpliwie mierzą się górnicy, ani o to, która praca jest cięższa czy bardziej prestiżowa. Tak naprawdę górnikom węglowym płacą państwowe firmy po to, żeby kolejne rządy mogły mieć święty spokój.
Warto w tym momencie przypomnieć, że Polska cały czas zamierza zlikwidować górnictwo węglowe do k0ńca 2049 roku. Dosłownie likwidujemy miejsca zatrudnienia górników. Prawdę mówiąc, staramy się także znacząco ograniczyć zapotrzebowanie naszej gospodarki na węgiel. W interesie państwa jest to, by proces ten przebiegał możliwie gładko. Dlatego właśnie zapewnienie obecnym górnikom możliwie dobrych warunków pracy i płacy wydaje się koniecznością.
Ktoś mógłby powiedzieć, że wysokie zarobki górników wraz z ich szczególnymi benefitami pracowniczymi to rezultat działań wszystkich dotychczasowych rządów w Polsce. To również interesujący aspekt całej sprawy. Węgiel długo był i wciąż pozostaje sprawą polityczną. W końcu górnicy chyba jedyną grupą społeczną obok rolników, którzy byli w stanie organizować protesty dostatecznie dolegliwe dla decydentów, by ci byli wręcz zmuszeni ustępować oczekiwaniom związkowców.
Wspomniana wyżej likwidacja polskiego górnictwa węglowego sprawia, że związkowcy nie mają żadnej motywacji do odpuszczania czegokolwiek pracodawcom. Politycy zaś nie mają większego powodu, by dokonywać rewizji. W końcu jest to „problem”, który nie potrwa wiecznie.