Zasięg przy granicy państwa i silniejszy sygnał operatora zagranicznego to problem znany podróżującym użytkownikom komórek. Jak nie narazić się na koszty?
Wyobraźmy sobie wakacje w Gołdapi, malowniczo położonym uzdrowisku na Mazurach, tuż przy granicy z Rosją. Tężnie solankowe, lasy, jeziora. Wracamy do domu wypoczęci, pełni energii i dobrych wspomnień. Niestety zaraz przychodzi rachunek za telefon. A to już niemiła niespodzianka. Okazuje się bowiem, że do zapłaty mamy kilka tysięcy złotych tytułem roamingu. Mimo że nie przekroczyliśmy granicy z obwodem kaliningradzkim. Reklamujemy zbyt wysoki rachunek telefoniczny, ale reklamacja zostaje odrzucona. A można było temu zapobiec.
Automatyczny wybór sieci jest niebezpieczny
Gdy przebywamy w głębi terytorium Rzeczypospolitej, nie musimy się martwić o wybór sieci. Wkładamy kartę SIM, włączamy telefon, a telefon sam znajduje sieć, której klientami jesteśmy. A gdy jedziemy za granicę, telefon wyszukuje najsilniejszą w danym miejscu sieć zagraniczną. Zdarza się jednak, że zagraniczna sieć ma silniejszy zasięg niż polska zasięg przy granicy. I na przykład we wspomnianej Gołdapi telefon złapie rosyjską sieć. A wtedy włącza nam się roaming. Pół biedy, gdybyśmy byli przy granicy z państwem członkowskim Unii Europejskiej. Od 15 czerwca 2017 roku roaming w UE mamy bez dopłat. Ale gdy złapiemy sygnał operatora spoza UE, zapłacimy słono. Przykładowo w mojej sieci połączenie wychodzące z Rosji kosztuje 16,03 zł/min. Za odebranie zapłacę 4,94 zł/min, a wysłanie smsa kosztuje 1,50 zł.
Minister radzi wybierać sieć ręcznie
Minister cyfryzacji Marek Zagórski w odpowiedzi na interpelację posła Wojciecha Kossakowskiego (wybranego z okręgu olsztyńskiego, położonego przy granicy z Rosją), radzi wyłączać automatyczny wybór sieci i ręcznie wybierać swoją macierzystą sieć krajową. Warto pamiętać przestrogę ministra wybierając się w okolice granicy, zwłaszcza z nienależącymi do UE Rosją, Białorusią czy Ukrainą. Umowy międzynarodowe regulują bowiem zakresy częstotliwości telefonii komórkowej, tak by operatorzy z różnych państw nie wchodzili sobie w drogę. Ale im bliżej granicy, tym bardziej prawo międzynarodowe przegrywa z prawami fizyki. Fale z nadajników telefonicznych rozchodzą się bowiem we wszystkich kierunkach. Nie zawsze równomiernie – zależy to od pogody, ukształtowania powierzchni, zabudowy, zalesienia i wielu innych czynników. A już na pewno nie zawracają na widok dzielnych funkcjonariuszy Straży Granicznej.