Lubię od czasu do czasu przeczytać, o czym piszą inni prawnicy na forach, powiedzmy – branżowych. Czasem wynoszę stamtąd ciekawe rozwiązania, czasem ciekawe pomysły – jak np. alimenty na psa. Tym razem zainteresował mnie temat dotyczący żeńskich nazwy zawodów prawniczych i swoista ankieta, która się pod nim wytworzyła. Jak zwracać się do pań wykonujących zawody prawnicze? Jak zwracają się do siebie koleżanki po fachu i w końcu jak same o sobie myślą?
Pani mecenas czy mecenasko?
Jak nietrudno się domyślić temat spotkał się z dość dużym… zainteresowaniem. Na tyle dużym, że zaczął żyć własnym życiem, jeśli można tak określić krążenie jego skanów po innych forach. Cóż, jest on nie tyle językowy, ile światopoglądowy. W końcu to język nas określa i kształtuje. A nasz – polski – jest fleksyjny i często problematyczny.
Oficjalnym, wskazanym przez ustawy nazewnictwem poszczególnych zawodów prawniczych jest: sędzia, adwokat, radca prawny, prokurator. Takie nazwy odnajdziemy w przepisach. Takimi powinniśmy się posługiwać w oficjalnym obiegu (zanim rozpęta się burza – tak, w tej kwestii zdania są podzielone).
Zasady języka polskiego – pani adwokat czy adwokatka
Adwokatka, radczyni, prokuratorka, prawniczka zgodnie ze słownikiem języka polskiego, czy wykładnią Rady Języka Polskiego są żeńskimi odpowiednikami męskich nazw. Z punktu widzenia zasad gramatyki utworzonymi poprawnie. Trochę inaczej przedstawia się sprawa z określeniem sędzina – tu raczej nie ma wątpliwości. Sędzina to żona sędziego.
Tak się złożyło w naszym języku, że formy męskie mają charakter generyczny. Czy tego chcemy, czy nie, w języku polskim rodzaj męski określa pewną ogólność. I nie ma to nic wspólnego z męskim szowinizmem. Tak po prostu jest. A najsłynniejszym tego wyrazem są słowa Michała Głowińskiego o Wisławie Szymborskiej:
Wisława Szymborska jest wielkim poetą. (…) Muszę się wytłumaczyć, dlaczego mówię: wielki poeta, nie zaś – wielka poetka. Nie z męskiego szowinizmu czy dążenia do maskulinizacji pierwszej damy literatury polskiej. Czynię to z konieczności, gdyż język tak jest skonstruowany, że formom męskim przyznał przywilej ogólności”.
Żeńskie nazwy zawodów prawniczych
Tyle w kwestii teorii. Praktyka i zwyczaj idą innymi torami. Osobiście chyba nigdy nie spotkałam się wśród moich koleżanek z użyciem żeńskiej formy któregoś z zawodów. O podpisywaniu w ten sposób pisma procesowego nie wspominając. Co ciekawe opinie na wyżej wspomnianym forum były, jak nietrudno się domyślić, podzielone. Chociaż i tutaj dość znacząco zwracał na siebie uwagę pogląd o zachowaniu formy męskiej. Argumentowany większym profesjonalizmem i powagą nazwy.
Jako osoba wykonująca jeden z prawniczych zawodów życzę sobie, żeby mówiono o mnie, używając formy męskiej. Nie akceptuję adwokatki, radczyni, prawniczki. (Ta ostatnia zresztą niezmiennie przywołuje u mnie skojarzenie z prawiczką). Wbrew pewnym opiniom, są to dla mnie określenia niepoważne tak jak psycholożka. I chociaż wiem, że posypią się na mnie za to gromy, to trudno mi słysząc te słowa i myśleć o kimś poważnie. Zwykle w głowie wykwita mi wtedy obraz małej dziewczynki jedynie bawiącej się w daną profesję (i proszę, nie mieszajcie w to poglądów feministycznych). W kwestii form znacznie ważniejsza dla mnie jest pamięć o żeńskich formach nazwisk, o których zachowanie słychać jakoś mało głosów.