Kolejne dni przynoszą kolejne zmiany w Polskim Ładzie. Niektóre z nich, jak na przykład zapowiedzi ulżenia klasie średniej, to wycofywanie się rakiem z najbardziej kontrowersyjnych pomysłów. Inne to po prostu korekty mające złagodzić skutki fiskalne lub wizerunkowe innych zapisów rządowego planu.
Błyskawiczne zmiany w Polskim Ładzie dowodzą, że projekt nie przyniósł rządzącym spodziewanego efektu wizerunkowego
Polski Ład to pod wieloma względami dość obiecujący program zmian przedstawiony przez koalicję rządzącą. Niestety, zawiera również balast w postaci rozwiązań kontrowersyjnych, nietrafionych, czy po prostu będących kontynuowaniem polityki redystrybucji od bezdzietnych do dzieciatych. Najnowsze sondaże przynoszą co prawda PiS wzrosty, jednak niezbyt spektakularne. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że rządzący są silni słabością opozycji a nie swoimi propozycjami programowymi.
Nic więc dziwnego, że szykują się zmiany w Polskim Ładzie. Najbardziej chyba znaczącą jest próba załatania poważnej dziury w propozycjach podatkowych. Cały efekt rezygnacji z poważnej bolączki naszego systemu podatkowego, w postaci jego faktycznej degresywności, popsuła jedna zmiana. Liniowa stawka zdrowotna niepodlegająca odliczeniu od podatku dochodowego nie spodobała się chyba nikomu. Najbardziej stratna okazuje się klasa średnia, na którą Polski Ład miał przecież także stawiać.
W efekcie swoje propozycje zaczął zgłaszać wicepremier Jarosław Gowin, wiedzący doskonale że od tej jednej kwestii zależy właściwie większość jego politycznego zaplecza. Jeżeli ktoś jeszcze jest gotowy głosować na PiS-light, to niższa pensja może skutecznie go do tego zniechęcić. Pojawiła się także, wyjątkowo nietrafiona, propozycja specjalnej ulgi dla klasy średniej wyliczanej w oparciu o kolejny algorytm. Jakby podatek dochodowy od osób fizycznych w Polsce i tak nie był już przesadnie skomplikowany…
Zmiany w Polskim Ładzie objęły także kwestię wyższej kwoty wolnej od podatku. Po raz kolejny zresztą uderzają one w klasę średnią i osoby prowadzące działalność gospodarczą. Okazuje się bowiem, że wyższa kwota wolna nie obejmie przedsiębiorców, którzy zdecydowali się na rozliczanie swoich dochodów w oparciu o podatek liniowy. Rozliczający się w tej formie i zarabiający ok. 10 tysięcy złotych miesięcznie mogą stracić na tych zmianach nawet równowartość swojego miesięcznego dochodu.
Na wiele propozycji złożonych w ramach Polskiego Ładu właściwie nikt nie czekał
Korekty nie objęły także innych aspektów rządowego programu. Przykładem może być dementi wiceminister resortu rodziny i polityki społecznej Magdalenę Sochę odnośnie nowego świadczenia o nazwie „Rodzinny Kapitał Opiekuńczy”. Ten miał się podwoić, jeśli w ciągu 3 lat w danej rodzinie pojawi się kolejne dziecko i wynieść aż 24 tys. zł na drugie dziecko. Miał, bo teraz żadnych podwójnych wypłat ma nie być.
Jak podawał niedawno Dziennik Gazeta Prawna, z Polskiej Ładu mają zniknąć wszystkie wzmianki dotyczące niepopularnej centralizacji szpitali. Za to rządzący chcą wprowadzić egzaminy dla dyrektorów szpitali. Pozostanie możliwość interwencji ze strony państwa w przypadku szpitali borykających się z problemami finansowymi.
Ograniczenie kolejnego niepotrzebnego programu socjalnego i rezygnacja z koncepcji przekształcania szpitali w Spółki Skarbu Państwa to zmiany w Polskim Ładzie, którym można przyklasnąć. Pytanie jednak brzmi, czy z całym projektem nie dzieje się przypadkiem coś niedobrego?
Polski Ład niewątpliwie stanowił temat tygodnia. Wydaje się jednak, że zapowiadany od dłuższego czasu nowy sztandarowy projekt Zjednoczonej Prawicy rozminął się w dużej mierze z oczekiwaniami społeczeństwa. Owszem, znalazły się w nim zmiany pożądane – sam wielokrotnie na łamach Bezprawnika zachwalałem przynajmniej ogólne założenia zmian w podatkach. Na pozostałe jednak nikt właściwie w Polsce chyba nie czeka z wytęsknieniem.
Dlatego tym gorzej dla rządzących, że z wielu propozycji muszą się teraz tłumaczyć, albo po cichu się z nich wykręcać. Być może na zdumiewająco słaby efekt Polskiego Ładu nałożyły się też inne czynniki. Chociażby przecieki z ostatnich miesięcy sprawiły, że większość najważniejszych założeń Polskiego Ładu znaliśmy z wyprzedzeniem. Zabrakło „petardy”, która przykuwałaby uwagę wyborców w pozytywnym sensie.
Bez „petardy” został tylko „kapiszon”. A skoro tak, to nikogo nie powinno dziwić, że rządzący będą starali się korygować kurs – tak, by ograniczyć straty wizerunkowe i likwidować nieprzynoszące im korzyści obciążenia dla budżetu.