Zmiany w polskim wymiarze sprawiedliwości - w tym najnowsze nowelizacje ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa - są z niepokojem obserwowane w wielu krajach. Możemy się z tym niepokojem nie zgadzać, możemy uważać, że z zagranicy ciężko dostrzec niuanse polskiej duszy, która nie ma nic przeciwko niekonstytucyjności ustaw - byle 500+ było płacone na czas. Ale faktem jest, że dla wielu zagranicznych obserwatorów zmiany, jakie przeprowadza aktualna większość parlamentarna, nie są dobre, a przede wszystkim: nie są do końca legalne.
„Komisja Europejska nałoży sankcje na Polskę” - a co naprawdę określa głośny artykuł 7?
Unia Europejska już od dawna jest czymś więcej, niż tylko wspólnotą o charakterze gospodarczym. „Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości”. To nie pusta deklaracja, ale fragment - dokładnie, jest to artykuł 2 - traktatu o Unii Europejskiej, czyli takiej europejskiej konstytucji. Najszlachetniejsze nawet idee pozostaną tylko na papierze, jeśli nie będzie możliwości ich wyegzekwowania. Idee to nie pieniądze, więc nawet najlepszy komornik sądowy nie pomoże w egzekucji wartości demokratycznych. Głośny artykuł 7 ustęp 1 traktatu stanowi:
Gdy to nie pomoże i państwo-adresat takich zaleceń dalej będzie krnąbrne, możliwe jest podjęcie dalszych kroków.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Takie stwierdzenie to preludium do zawieszenia niektórych praw państwu członkowskiemu, np. prawa głosu w Radzie. Możliwe jest również zawieszenie innych praw - jak choćby dostępu do funduszy europejskich. A te były przez ostatnie lata kołem zamachowym polskiej gospodarki.
Nie tylko artykuł 7. Co jeszcze grozi Polsce?
Ale sam artykuł 7 i określona w nim procedura to nie wszystko, co grozi Polsce. Komisja Europejska, oprócz mimo wszystko dosyć ogólnych zarzutów związanych z naruszaniem wyżej określonych wartości, kwestionuje również przepisy dotyczące wieku emerytalnego sędziów i możliwości ich swobodnego odwoływania przez władzą wykonawczą. Naruszać ma to art. 157 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, nakazujący równe traktowanie kobiet i mężczyzn. Komisja Europejska już kilka miesięcy temu ostrzegała polski rząd, że zasada ta jest naruszana. Niezastosowanie się do zaleceń KE - co jaskrawo widać w tekstach przyjętych ustaw o SN i KRS - oznacza, że kwestia ta może trafić do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. I, podobnie jak w sprawie Puszczy Białowieskiej, mogą Polsce grozić poważne konsekwencje, w tym natury finansowej. I to liczonej w milionach, a nawet miliardach złotych.
Procedura będzie jednak trwała latami. Czy do tego czasu polskie władze dojdą do porozumienia z organami europejskiej Wspólnoty? Póki co nic na to nie wskazuje, choć wiele może zmienić ewentualne - choć mało prawdopodobne - weto prezydenta Andrzeja Dudy.