W trosce o zdrowie dzieci i młodzieży posłowie Prawa i Sprawiedliwości przegłosowali zmiany w ustawie o zdrowiu publicznym. Chodzi o zakaz sprzedaży napojów z dodatkiem kofeiny i tauryny osobom niepełnoletnim. Nie jestem entuzjastą tego pomysłu, ale niech już sobie będzie. Tylko dlaczego zakaz obejmuje wszystkie automaty z energetykami?
Państwo za bardzo miesza się do tego, co mogą sobie kupować obywatele
Sejm pochylił się znowu nad zdrowiem obywateli i w trosce o dobro dzieci zdecydował się wprowadzić całkowity zakaz sprzedaży napojów energetycznych osobom niepełnoletnim. Mowa o uchwalonej w czwartek nowelizacji ustawy o zdrowiu publicznym. Jej przepisy sprawią, że osoby przed ukończeniem 18 roku życie nie będą mogły kupić napojów, w których znajduje się kofeina w proporcji przewyższającej 150 mg/l lub tauryna. Na szczęście nie liczą się składniki, w których te substancje występują naturalnie. Zakaz nie obejmuje więc całkiem zwyczajnej kawy.
Kolejnym elementem nowych przepisów będzie zakaz sprzedaży napojów energetycznych na terenie szkół i innych placówek oświatowych. Prawdę mówiąc, to wręcz zdumiewające, że obowiązujący od 2015 r. zakaz sprzedaży śmieciowego jedzenia w szkolnych sklepikach nie obejmował energetyków. Mają w końcu dość zasłużoną opinię szalenie wręcz niezdrowych. Nie bez powodu tauryna i kofeina stały się integralną częścią kontrowersyjnego podatku cukrowego. Biorąc jednak pod uwagę wcześniejszy zakaz, to jedynymi potencjalnymi nabywcami energetyków w szkołach byliby nauczyciele.
Tutaj dochodzimy powoli do granicy absurdu. Bez trudu ją przekroczymy, bo nowelizacja zakłada również, że automaty z energetykami będą całkowicie zakazane. Wszędzie, nie tylko w szkołach, placówkach oświatowych oraz w miejscach, w których zwykli przebywać niepełnoletni.
Jak już wspomniałem na wstępie, nie jestem entuzjastą przyjętych przez Sejm rozwiązań. Nasze państwo już i tak zbyt często ingeruje w to, co możemy kupić, a czego nie możemy. Do tego zazwyczaj działania „w trosce o zdrowie obywateli” podszyte są hipokryzją. Najlepszym przykładem jest tutaj akcyza na papierosy i alkohol, z której fiskus ma niemałe pieniądze. Załóżmy jednak, że rzeczywiście nastolatkowie nie powinni kupować sobie samemu napojów z dodatkiem tauryny i kofeiny. Dlaczego odbiera się możliwość skorzystania z automatów dorosłym?
Automaty z energetykami w miejscach dla dorosłych nijak nie szkodzą dzieciom i młodzieży
Bardzo łatwo sobie wyobrazić automaty z energetykami w miejscach przeznaczonych co do zasady dla osób pełnoletnich, w których takie napoje mogą być nawet przydatne. Przykład pierwszy z brzegu to uczelnie wyższe, na których często trzeba spędzić całkiem sporo czasu i zachować możliwie wysoką koncentrację. Drugi stanowią różnego rodzaju większe biura, w których potrzeba zachowania produktywności jest taka sama. Są wreszcie miejsca, w których obecność dzieci i młodzieży jest nie tylko niepożądana, ale wręcz niedozwolona.
Ktoś mógłby powiedzieć, że studenci i pracownicy korporacji zawsze mają do dyspozycji kawę, która przecież też zawiera kofeinę. Tradycyjna mocna kawa może nawet zawierać jej więcej niż typowy energetyk. Czy to oznacza, że powinniśmy zabronić automatów z kawą, bo mogą z nich potencjalnie skorzystać niepełnoletni? Podejrzewam, że gdyby taka propozycja padła, to ustawodawcy ryzykowaliby wybuchem wściekłości swoich wyborców.
Kolejny problem z nowelizacją jest taki, że nie wprowadza ona zakazu spożywania energetyków przez dzieci i młodzież. Owszem, sprzedawanie takich produktów będzie karane grzywną albo ograniczeniem wolności. Do tego dochodzi potencjalne rozciągnięcie odpowiedzialności na właścicieli danych punktów sprzedaży za brak nadzoru. Automaty z energetykami rzeczywiście trudno byłoby nadzorować. Możliwości weryfikacji wieku klienta niby istnieją, ale nie są dzisiaj czymś oczywistym.
Tyle tylko, że kto powiedział, że rodzice nie będą swoim pociechom kupować napojów energetycznych? Rządzący przekonują, że spożywają je już niektóre kilkulatki. Trudno sobie wyobrazić, żeby działo się to bez jakiegoś udziału rodziców. Skoro więc możemy bez przeszkód kupić energetyk dzieciom w sklepie, to jaki jest sens wprowadzać jakieś wyszukane ograniczenia, do tego konstruowane z elementami prawa karnego?
Trudno oprzeć się wrażeniu, że władza znowu stara się pokazać, że troszczy się o dzieci i młodzież. Jak zwykle wylewa przy tym przysłowiowe dziecko z kąpielą, tworząc ograniczenia, które są zbyt szerokie, by zachowywały sens.