Polska scena black metalowa po raz pierwszy od niepamiętnych czasów jest świadkiem procesu sądowego, którego stroną nie jest Adam Nergal Darski. W tle nie ma również obrazy uczuć religijnych. Jest za to konflikt dwóch muzyków, z których każdy rości sobie prawa do nazwy Batushka. Obaj zapowiadają płyty i koncerty pod tą nazwą. Doszło do tego, że jednemu z nich sąd tymczasowo zakazał stosowania nazwy bez zgody drugiego.
Fanom ciężkich brzmień z pewnością nie trzeba przedstawiać zespołu Batushka. Oryginalny projekt muzyczny przebojem zawojował scenę black metalową nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Droga na szczyt nie zajęła im przesadnie dużo czasu. Zespół wydał bowiem tylko jedną płytę, a serca publiczności skradł stylistyką, która wzorowana jest na prawosławnej liturgii. Sama nazwa zespołu pisana jest także cyrylicą, co fajnie podkreśla wschodni charakter ich twórczości. Grupa padła jednak ofiarą swojego sukcesu i po kilku latach koncertowania fani dowiedzieli się o konflikcie pomiędzy gitarzystą i wokalistą, który poskutkował odejściem z zespołu tego drugiego. Obaj jednak twierdzą, że posiadają prawa do nazwy Batushka i zapowiadają zarówno nowe płyty, jak i koncerty pod tą nazwą. Nie ma co się dziwić fanom, którzy są skonsternowani i nie wiedzą, która Batushka jest Batushka, a która Wydmushka powinna zmienić nazwę.
Sprawa trafiła tam, gdzie powinna trafić, a więc na sądową wokandę. Biorąc pod uwagę, że obie skonfliktowane strony nie zamierzają zaprzestać korzystania z nazwy zespołu, co wiąże się nie tylko z wprowadzaniem fanów w błąd, to sąd musi rozstrzygnąć, komu przysługują do niej prawa. Sprawiedliwość sprawiedliwością, ale trasy koncertowe są już zakontraktowane, a płyty zaplanowane. To nie tylko potencjalne straty wizerunkowe, ale przede wszystkim finansowe. Niezależnie od tego, który z muzyków ma rację. Wyobrażacie sobie, że taka Metallica rozpada się na dwa różne zespoły, które w dalszym ciągu koncertują i wydają płyty pod nazwą Metallica, czekając na rozstrzygnięcie sporu sądowego?
Batushka – spór o prawa do nazwy zespołu na wokandzie
Tego właśnie chciał uniknąć gitarzysta zespołu, który wykorzystał możliwości, jakie daje postępowanie zabezpieczające. Kilka dni temu poinformował swoich fanów, że na czas trwania procesu sądowego uzyskał zabezpieczenie. Drugi z muzyków nie może bez jego zgody wydawać płyt ani grać koncertów korzystając z nazwy Batushka lub Батюшка. Nie da się ukryć, że to było bardzo rozsądne posunięcie z jego strony.
Z procesowego punktu widzenia sprawa jest banalnie wręcz prosta. Sąd stwierdził, że na czas trwania procesu jedna ze stron nie może posługiwać się sporną nazwą w żaden sposób bez zgody drugiej.
art. 755 KPC. Jeżeli przedmiotem zabezpieczenia nie jest roszczenie pieniężne, sąd udziela zabezpieczenia w taki sposób, jaki stosownie do okoliczności uzna za odpowiedni, nie wyłączając sposobów przewidzianych dla zabezpieczenia roszczeń pieniężnych. W szczególności sąd może:
1) unormować prawa i obowiązki stron lub uczestników postępowania na czas trwania postępowania;
Batushka – zabezpieczenie to nie wyrok, ale nie można go ignorować
Co ciekawe, Bartłomiej Krysiuk zapowiedział, że nie zamierza stosować się do powyższego postanowienia. Serwis antyradio.pl cytuje oświadczenie pełnomocnika wokalisty. Ten stwierdził, że postanowienie zapadło wyłącznie na podstawie twierdzeń gitarzysty, a samo w sobie nie rozstrzyga o prawach do nazwy Batushka. To oczywiście prawda, bo na tym właśnie polega zabezpieczenie powództwa. Wokalista twierdzi, że postanowienie zostało wydane wyłącznie na podstawie twierdzeń jednej ze stron, a sąd nie zna drugiego stanowiska. Właśnie dlatego nie zamierza przestać korzystania z nazwy, której zgodnie z postanowieniem tymczasowo nie może używać.
Nie ma żadnej podstawy do modyfikowania w związku z nim planów organizatorów koncertów i wydawców. Pan Bartłomiej Krysiuk bierze na siebie odpowiedzialność za prawidłowe wykonanie umów zespołu Batushka.
W tym miejscu trzeba jednak przypomnieć, że ignorowanie takiego postanowienia może skutkować nałożeniem na krnąbrnego podsądnego grzywny. Wynika to z art. 1051 kodeksu postępowania cywilnego.
§1. Jeżeli dłużnik ma obowiązek zaniechać pewnej czynności lub nie przeszkadzać czynności wierzyciela, sąd, w którego okręgu dłużnik działał wbrew swemu obowiązkowi, na wniosek wierzyciela po wysłuchaniu stron i stwierdzeniu, że dłużnik działał wbrew obowiązkowi, nałoży na niego grzywnę. Tak samo sąd postąpi w razie dalszego wniosku wierzyciela.
§ 2. Ponadto sąd może na wniosek wierzyciela zobowiązać dłużnika do zabezpieczenia szkody, grożącej wierzycielowi wskutek dalszego działania dłużnika wbrew obowiązkowi. W postanowieniu sąd może wskazać wysokość i czas trwania zabezpieczenia.
Zamiast grzywny sąd może również orzec o obowiązku zapłaty na rzecz jednej ze stron określonej sumy pieniężnej za dokonane naruszenie. Warto pamiętać, że takie kary porządkowe mogą być nakładane wielokrotnie, aż do zaprzestania naruszeń.