Temat paliw w ostatnim tygodniu nieco stracił na zainteresowaniu. Wszyscy cieszą się, że ceny na stacjach w końcu spadły. Tymczasem Międzynarodowa Agencja Energetyczna opublikowała raport, który nie napawa optymizmem.
Kryzys energetyczny oddziałuje na ceny na stacjach paliw
Kłopoty z surowcami, a szczególnie ich ceną, to jeden z głównych problemów Europy, który pojawił się w związku z wojną na Ukrainie. Wiele rządów wobec wcześniejszego uzależnienia od rosyjskich dostaw, ma obecnie problemy ze znalezieniem alternatywnych źródeł importu tego surowca. Najlepszym przykładem może być Mołdawia, którą finansowo wesprze także Polska.
U nas chwilowo nikt o cenach na stacjach nie mówi, jakby bojąc się zapeszyć, że znów mogą one wrócić do horrendalnych poziomów. Z resztą w chwili obecnej dla wielu z nas też na takich są. Tymczasem Międzynarodowa Agencja Energetyki alarmuje o pogłębiającym się kryzysie energetycznym.
Z raportu wynika, iż ponad połowa rosyjskiego eksportu ropy trafia do Europy. To tylko obrazuje skalę problemu. Nie da się przecież w jednej chwili odciąć od dostaw, które przez lata stanowiły dla nas wszystkich główne źródło zaopatrzenia. Zapowiedzi Wielkiej Brytanii, czy Polski o wstrzymaniu importu z Rosji od 2023 r. brzmią doniośle, lecz nie wiadomo, czy uda się je zrealizować.
Poza tym takie działania wpłyną bezpośrednio na nasze rachunki. Nowe rozwiązania oznaczają nowe kontrakty, a nowe kontrakty większe pieniądze. Za chwilę większej ilości gazu czy ropy będzie brakować wszystkim. Ceny na stacjach paliw mogą więc szybować naprawdę wysoko.
Jeszcze jest szansa na poprawę
W celu wpłynięcia na rynki kraje członkowskie MEA uzgodniły, że uwolnią w tym miesiącu największe rezerwy w historii. Ponadto Agencja obniżyła swoją prognozę globalnego popytu na ropę w 2022 roku o 950 tys. baryłek dziennie. To wszystko jednak za mało, bo działać musi każdy z nas.
W tym celu niezbędne jest wdrożenie opublikowanego w raporcie planu. Zakłada on przede wszystkim obniżenie prędkości na europejskich autostradach o 10 km/h. Ponadto niezbędne jest wprowadzenie braku możliwości poruszania się pojazdami w niedzielę w największych miastach. Plan zakłada też promocje carsharingu oraz obniżenie kosztów transportu zbiorowego.
Jak na ironię w wielu największych miastach w Polsce w tym roku ceny biletów komunikacyjnych poszły ostro w górę. Samorządy nie mają bowiem alternatywnych sposobów na ratowanie swoich budżetów.
Nie narzekajmy – działajmy
Pomijając decyzje, które zapadają na wyższych szczeblach, wiele rzeczy możemy zrobić sami. Od wielu lat ekolodzy apelują, by dla dobra klimatu ograniczać ruch samochodowy w miastach. Teraz mamy szansę wcielić te rozwiązania w życie nie tylko dla planety, ale także dla naszych portfeli.
Sytuacja polityczna to nie jedyny czynnik kształtujący wysokość cen na stacjach. Wpływ na nie ma także zwiększony popyt. Warto byśmy wszyscy uświadomili sobie, że sytuację może polepszyć tylko wspólne działanie. To jednak wymaga od nas zmiany nawyków i podejmowania wysiłku w drobnych sprawach życia codziennego.