Przedsiębiorcy, którzy chcą uzyskać zwolnienie ze składek ZUS lub otrzymać świadczenie postojowe, muszą podać we wniosku przychód z miesiąca poprzedzającego złożenie wniosku. Teraz okazuje się, że fiskus chce sprawdzać, czy przedsiębiorcy nie zaniżają tego przychodu, by skorzystać z ulgi.
Fiskus będzie sprawdzać dane we wniosku do ZUS. Tylko jak właściwie chce to zrobić?
Jak donosi „DGP”, szef KAS ma donosić ZUS-owi, którzy przedsiębiorcy zawarli nieprawdziwe dane we wnioskach do ZUS. Chodzi o zwolnienie ze składek ZUS oraz świadczenie postojowe. Jak widać, fiskus obawia się, że niektórzy przedsiębiorcy mogą specjalnie zaniżać przychód, by skorzystać z ulgi lub dodatkowego świadczenia.
Najważniejsze pytanie brzmi jednak – jak właściwie fiskus chce sprawdzić dane we wniosku do ZUS?
Doradcy podatkowi alarmują, że fiskus nie może po prostu posłużyć się informacją o miesięcznych zaliczkach na podatek dochodowy. Nie są one miarodajne – są płacone od dochodu, a w dodatku przedsiębiorca może zaliczkę zaniżyć lub nawet jej nie zapłacić (mimo obowiązku). Rozwiązaniem nie jest również oparcie się na deklaracjach VAT-7 czy plikach JPK_VAT, bo wielu przedsiębiorców nie jest czynnymi podatnikami VAT. Wydaje się zatem, że fiskus – chcąc uzyskać prawdziwie miarodajną informację – musiałby zażądać od przedsiębiorcy dodatkowych czynności zmierzających do udowodnienia, że przedsiębiorca podał we wniosku prawidłowy przychód.
Wymiana informacji między ZUS a fiskusem ma przebiegać w formie elektronicznej. Przedsiębiorcy, którzy podadzą fałszywe dane we wniosku do ZUS, musi zdawać sobie sprawę z możliwych konsekwencji. Konieczne będzie po prostu opłacenie składek (jeśli chodziło o wniosek ze zwolnienie ze składek ZUS) wraz z odsetkami lub zwrot nienależnego świadczenia postojowego (również z odsetkami).
Weryfikacja wniosków z jednej strony jest zrozumiała, z drugiej – czy to najlepszy czas na to?
Z jednej strony nie można dziwić się fiskusowi. Jeśli część przedsiębiorców faktycznie zaniży dochód we wniosku do ZUS, skorzystają z rozwiązań, które im się nie należały. Teoretycznie nie może być zatem tak, że podstawowa kontrola całkowicie znika na czas epidemii.
Z drugiej strony – to dla przedsiębiorców wyjątkowo trudny czas. Informacja o dodatkowej weryfikacji wniosków do ZUS przez fiskusa może spowodować, że niektórzy przedsiębiorcy będą obawiać się skorzystania z wprowadzonych rozwiązań. Mogą też bać się, że fiskus zażąda od nich przedstawienia dodatkowych dokumentów – a w obecnej sytuacji większość osób prowadzących firmy skupia się na ich ratowaniu, a nie na przygotowaniu do ewentualnego starcia ze skarbówką.