Darmowa pizza za przyjęcie szczepionki przeciw COVID-19? Takie rozwiązanie zastosowano już na świecie i ma ono na celu przekonanie przeciwników szczepień do przyjęcia zastrzyku. Czy idea faktycznie sprawdza się w praktyce?
Darmowa pizza za przyjęcie szczepionki
Jak donosi Reuters, w Izraelu wprowadzono ciekawy sposób zachęcania do przyjmowania szczepionek – darmowe jedzenie. Projekt powstał we współpracy z lokalnymi restauracjami, a w menu znajdują się takie produkty, jak: pizza, hummus, kawałek ciasta i filiżanka kawy.
Jak wyjaśnia rzecznik gminy Tel Awiw – Eytan Schwartz – jedzenie i napoje oferowane w punktach szczepień mają stworzyć „rodzinną atmosferę”.
Warto zaznaczyć, że Izrael jest światowym liderem jeżeli idzie o tempo wyszczepiania społeczeństwa. Mimo to władze zaniepokoiły się, że młodsi obywatele – mniej podatni na negatywne skutki koronawirusa SARS-CoV-2 – nie będą się ochoczo szczepić. Powoduje to daleko idące obawy, bo zwalczenie epidemii opierać się musi na współpracy całego społeczeństwa.
Uznano więc, że taką – miłą – zachętą można część osób do szczepienia nakłonić. Darmowa pizza za przyjęcie szczepionki jest na pewno miłym gestem, co doceniają mieszkańcy Tel Awiwu. Wskazują też na konieczność szczepień, a sam poczęstunek uznają za dobry pomysł, ale raczej w kontekście „miłego gestu”, aniżeli jakiegoś środka zachęcającego.
Bo zachęcić mają zwolnienia z obostrzeń
To nie darmowa pizza za przyjęcie szczepionki, a zwolnienie z obostrzeń jest środkiem, który ma zachęcać do szczepień. Z uwagi na fakt, że już prawie połowa obywateli otrzymała pierwszą dawkę szczepionki, władze postanowiły rozluźnić niektóre obostrzenia. Tym bardziej że szczepionka Pfizera okazała się skuteczna – o 94% spadła liczba objawowych przypadków wśród grupy 600 000 zaszczepionych.
W niedzielę w Izraelu otwarte zostaną hotele i siłownie dla zaszczepionych w pełni. Chodzi o tych obywateli, którzy przyjęli wszystkie niezbędne dawki. Władze poluzują obostrzenia także wobec ozdrowieńców. I to wydaje się być rozwiązaniem rozsądnym, a jednocześnie z powodzeniem spełniającym funkcję przymusu. Ten jest poniekąd uzasadniony – jak wskazałem w tekście odnoszącym się do zwalniania z obostrzeń w świetle równości wobec prawa na płaszczyźnie polskiego prawa krajowego.
Wydaje się, że w Polsce – oprócz ewentualnego luzowania obostrzeń (abstrahując od tego, czy same w sobie są legalne) – pewna zachęta oparta na jakichś „bezpłatnych” świadczeniach na rzecz chętnych także byłaby mile widziana. „Antyszczepionkizm” zapewne też ma swoją cenę, co zresztą można odnieść do wielu idei opierających się na bezwzględnym sprzeciwie wobec czegoś.
Oczywiście rodzima rzeczywistość jest odmienna od tej izraelskiej. Tam szczepionek jest tyle, że obywateli trzeba zachęcać do ich przyjmowania. W Polsce chętni na zaszczepienie są, ale szczepionek brakuje. Oczywiście problematyka takiego stanu rzeczy jest dużo bardziej skomplikowana. Nie można jej sprowadzić do prostego „a bo nasz rząd źle robi”.