Dozwolona samopomoc w przypadku odebranych nam rzeczy ruchomych dopuszcza użycie przemocy
Kradzież to jedno z najbardziej pospolitych przestępstw. Każdego roku policyjne statystyki odnotowują dziesiątki tysięcy takich przypadków. Załóżmy jednak na moment, że mamy możliwość powstrzymać złodzieja, zanim oddali się z naszymi rzeczami. Czy mamy prawo mu je po prostu odebrać przy użyciu siły? Jak najbardziej. To tak zwana dozwolona pomoc.
Co ciekawe, nie mamy w tym wypadku do czynienia z zagadnieniem z zakresu prawa karnego. Interesującym nasz przepisem jest art. 343 kodeksu cywilnego.
§ 1. Posiadacz może zastosować obronę konieczną, ażeby odeprzeć samowolne naruszenie posiadania.
§ 2. Posiadacz nieruchomości może niezwłocznie po samowolnym naruszeniu posiadania przywrócić własnym działaniem stan poprzedni; nie wolno mu jednak stosować przy tym przemocy względem osób. Posiadacz rzeczy ruchomej, jeżeli grozi mu niebezpieczeństwo niepowetowanej szkody, może natychmiast po samowolnym pozbawieniu go posiadania zastosować niezbędną samopomoc w celu przywrócenia stanu poprzedniego.
§ 3. Przepisy paragrafów poprzedzających stosuje się odpowiednio do dzierżyciela.
Jak należy rozumieć zacytowany wyżej przepis? Wyróżniamy dwa nieco różniące się od siebie przypadki. Zgodnie z §1 mamy prawo do obrony koniecznej w sytuacji, gdy ktoś nas próbuje okraść. Innymi słowy: możemy użyć siły, bo uniemożliwić złodziejowi odebranie nam naszej rzeczy.
Warto w tym momencie wspomnieć, że także w tym wypadku nie możemy zastosować dowolnie wybranych środków. Nasze działanie musi być proporcjonalne do zagrożenia. Do przekroczenia granic obrony koniecznej dojdzie, gdy zareagujemy niewspółmiernie do zagrożenia. Nie wolno nam na przykład pchnąć kilkakrotnie nożem kieszonkowca, który próbuje wyszarpnąć nam torbę z zakupami. Użycie pięści wydaje się już dość adekwatną ripostą, o ile nie uderzamy nią już unieszkodliwionego złodzieja, który leży na chodniku.
Drugi przypadek to dozwolona samopomoc obejmująca odebranie należącej do nas rzeczy ruchomej złodziejowi. Ustawodawca nam na to zezwala. W przeciwieństwie do pechowego posiadacza nieruchomości możemy nawet uciec się w tym celu do przemocy. Jest jednak ważne "ale": mamy na to bardzo niewiele czasu.
Ustawodawca zbyt mocno wiąże ręce właścicielom rzeczy, którzy chcieliby je odzyskać na własną rękę
Użyte w §2 sformułowanie "natychmiast po samowolnym pozbawieniu go posiadania" wydaje się dość poważnym ograniczeniem. Biorąc pod uwagę, że przepisy co do zasady zabraniają samodzielne rozprawianie się z przestępcami, nie powinniśmy w tym przypadku stosować wykładni rozszerzającej. Wydaje się, że mamy do czynienia z okresem zaraz po zdarzeniu. Złodziej ukradł nam wspomnianą wyżej torbę z zakupami. Dozwolona samopomoc w naszym wykonaniu może polegać na dogonieniu go i siłowym odebraniu nam naszej własności.
Co w sytuacji, gdy złodziejaszkowi uda się uciec? W takiej sytuacji powinniśmy zgłosić kradzież na policję. Teoretycznie, jeżeli spotkamy złodzieja jakiś czas później, to nie możemy odebrać mu naszej rzeczy, choćby miał ją przy sobie.
Wydawać by się mogło, że takie rozwiązanie jest pozbawione sensu. Można śmiało postawić tezę, że nie służy ono ochronie praw właścicieli. Problem w tym, że im więcej czasu upływa od kradzieży, tym trudniej nam będzie udowodnić, że skradziona nam rzecz rzeczywiście do nas należała. Najprawdopodobniej złodziej nie będzie skłonny się przyznać, że cokolwiek nam ukradł.
Poważną luką art. 343 §2 k.c. są sytuacje, w których nie ma najmniejszej wątpliwości, do kogo należy dana rzecz. Załóżmy: jest ona podpisana naszym imieniem i nazwiskiem. Być może jest to nasz telefon zablokowany biometrycznie i tylko odcisk naszego palca pozwala go odblokować. Karta płatnicza jest przypisana do naszego konta bankowego. Naprawdę nie ma powodu, by ograniczać możliwość odzyskania przez właściciela rzeczy, którą odebrano mu bezprawnie. Pomijając może chęć ograniczenia samosądów do absolutnie niezbędnego minimum.
Jeżeli kogoś to pocieszy, to właściciele nieruchomości mają dużo gorzej. W ich przypadku dozwolona samopomoc wyklucza użycie przemocy. Tym samym nie możemy wyrzucić dzikich lokatorów z mieszkania nawet w sytuacji, gdy nigdy nie mieli oni nawet cienia tytułu do przebywania w lokalu i dopuścili się włamania, by w ogóle się do niego dostać. Mają jednak nieco więcej czasu. "Niezwłocznie" to dużo szerszy termin niż "natychmiast".