REKLAMA
  1. Home -
  2. Państwo -
  3. Elektrownia w Ostrołęce kosztowała do tej pory 1,5 miliarda złotych. Teraz trzeba wyburzyć konstrukcję
Elektrownia w Ostrołęce kosztowała do tej pory 1,5 miliarda złotych. Teraz trzeba wyburzyć konstrukcję

Rząd nie ma chyba szczęścia do wielkich inwestycji. Elektrownia w Ostrołęce to przykład, jak zmiana strategii państwa potrafi utopić ogromne pieniądze w błoto. Budowa do tej pory oficjalnie pochłonęła przeszło 1,5 mld zł. Miała to być ostatnia duża elektrownia węglowa w Polsce. Teraz nie pozostaje nic innego jak rozebrać postawione fragmenty konstrukcji.

O tym, że elektrownia w Ostrołęce to nieopłacalna inwestycja było już wiadomo od przeszło dekady

Elektrownia w Ostrołęce miała być ostatnią dużą elektrownią węglową w Polsce. Zaliczano ją w poczet strategicznych inwestycji naszego rządu, choć poprzednicy chcieli się wycofać z jej budowy. Powodem była spodziewana nierentowność projektu przewidywana już 10 lat temu.

Przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy mieli jednak na ten temat inne zdanie. W trakcie kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi w 2015 r. Andrzej Duda mówił tak: "Jeśli zostanę wybrany na prezydenta, to natychmiast będę rozmawiał z rządem o budowie elektrowni węglowej w Ostrołęce. Przerwanie tej inwestycji jest zbrodnią".

REKLAMA

Rzeczywiście, elektrownia C w Ostrołęce miała nie tylko powstać, ale stać się jedną z ważniejszych inwestycji w Polsce Wschodniej. Finansować ją miały dwie spółki energetyczne: Energa oraz Enea. Twarzą budowy był ówczesny minister energii, Krzysztof Tchórzewski. Do tej pory powstawanie elektrowni kosztowało ok. 1,5 mld zł.

Teraz już powstałe elementy konstrukcyjne - skądinąd najwyższe budowle w Ostrołęce - są rozbierane. Elektrownia ostatecznie nie powstanie. Wydane na jej budowę pieniądze zostały wyrzucone w błoto. Co poszło nie tak?

REKLAMA

Niegdysiejsza strategiczna inwestycja stała się ponownie obciążeniem, bo polski rząd zdecydował się na dekarbonizację energetyki

Do niedawna węgiel był naszym narodowym skarbem. Nasz rząd był tak zapatrzony w czarne złoto, że w konferencję klimatyczną w Katowicach pod koniec 2018 r. próbowano przekształcić wręcz w akcję promocyjną węgla. Ten surowiec był wszechobecny na polskich stoiskach wystawowych, gości witała orkiestra górnicza. W węglu upatrywano gwarancję jeśli nie bezpieczeństwa energetycznego kraju, to przynajmniej głosów na Śląsku.

Teraz jednak wszystko się zmieniło. Dekarbonizacja polskiej gospodarki idzie pełną parą - wszystko z powodu rosnących kosztów jej podtrzymywania. Wydobycie węgla w Polsce jest coraz mniej opłacalne. Wszystko przez rosnące koszty uprawnień do emisji CO2 wynikające z dużej mierze z coraz bardziej ambitnej polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Dodatkowe obciążenie stanowi import węgla z Rosji, od dłuższego czasu rzucający się cieniem na rządzących.

REKLAMA

Sprawy zaszły tak daleko, że ogłoszono nawet koniec polskiego górnictwa węglowego. Co prawda na 2049 rok i z ogromnymi odprawami górniczymi, ale zawsze. Węgla w Polsce bronią już chyba tylko osamotniona w rządzie Solidarna Polska, oraz Konfederacja na opozycji. W tej sytuacji elektrownia w Ostrołęce siłą rzeczy przestała być kolejną wielką rządową inwestycją infrastrukturalna. Stała się tym, czym była przed objęciem władzy przez Zjednoczoną Prawicę - obciążeniem.

Jakaś elektrownia w Ostrołęce może jeszcze powstanie - tym razem oparta o bardziej ekologiczne i tańsze bloki gazowe

Jeszcze w lutym minister Jacek Sasin zapewniał, że elektrownia w Ostrołęce powstanie zgodnie z planem. Mówił to już po tym, jak Energa i Enea zdecydowały się na zawieszenie prac. Do tej pory elektrownię wybudowano w ok. 5 procentach.

REKLAMA

Nie oznacza to bynajmniej, że rządzący się poddali. Inwestycję ma ratować PKN Orlen i jego prezes Daniej Obajtek, w latach 2017-2018 prezes Energi. Na miejscu dużej elektrowni węglowej mają powstać bardziej ekologiczne bloki gazowe. Surowiec trafi do elektrowni dzięki podpięciu się do gazociągu łączącego Polskę z Litwą. Tam znajduje się terminal w Kłajpedzie mogący odbierać gaz z pokładu przybijających do portu statków.

Elektrownia w Ostrołęce od samego początku była inwestycją nieopłacalną. 1,5 mld zł to przeszło 21 razy więcej, niż kosztowało słynne zorganizowanie w Polsce wyborów kopertowych, które ostatecznie się nie odbyły. Można śmiało założyć, że postawienie elektrowni gazowej - tańsze i szybsze - to dodatkowe kilkaset milionów. Można było tego uniknąć, gdyby nie wcześniejszy upór rządzących, by na przekór wszystkiemu trwać przy węglu.

Dołącz do dyskusji
Najnowsze
Warte Uwagi