Europejska płaca minimalna w Polsce stanowiłaby kolejną rewolucję. Jej wprowadzenie oznaczałoby wzrost najniższej krajowej nawet o 640 zł. Tymczasem wiceminister rodziny i polityki społecznej Stanisław Szwed przyznał, że rząd jest gotowy w całości wdrożyć stosowną unijną dyrektywę.
Rządzący są gotowi wywrócić do góry nogami sposób ustalania wynagrodzenia minimalnego
Płaca minimalna w Polsce wynosi obecnie 3490 zł brutto. Już od lipca wzrośnie do poziomu 3600 zł. Wszystko przez galopującą inflację, z powodu której przepisy wymusiły na rządzących dwukrotną podwyżkę w ciągu jednego roku. Okazuje się jednak, że już niedługo wysokość najniższego wynagrodzenia może wzrosnąć jeszcze bardziej. Nawet o 640 zł.
Super Express przekazał, że rządzący chcą wprowadzić w Polsce europejską płacę minimalną. Mowa o przepisach dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie adekwatnych wynagrodzeń minimalnych w Unii Europejskiej. Cel uchwalenia tego aktu zawiera się w jego nazwie. Chodzi o to, by zapewnić pracownikom w państwach członkowskich sprawiedliwych wynagrodzeń w takiej wysokości, która umożliwia nawet najsłabiej zarabiającym godne życie.
Jak już wspomniano, europejska płaca minimalna w Polsce oznaczałaby skokowy wzrost wynagrodzeń ze wszystkimi tego konsekwencjami. Dla najsłabiej zarabiających to znakomita wiadomość, dla pracodawców korzystających z owoców ich pracy już niespecjalnie. Nie da się także ukryć, że takie rozwiązanie nie pozostałoby bez wpływu na tempo walki z inflacją. Co na to rządzący? Wiceminister rodziny i polityki społecznej Stanisław Szwed stawia sprawę bardzo jednoznacznie:
Będąc członkiem UE zmierzamy z zarobkami w stronę warunków europejskich. Wdrożymy w całości dyrektywę o europejskiej płacy minimalnej. Musimy wpierw dokonać zmian w obecnych przepisach.
Wbrew pozorom, zmiany wcale nie muszą być tak daleko idące, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Już teraz jesteśmy bliżej rozwiązaniom zawartym w przepisach dyrektywy niż jeszcze kilka lat temu.
Europejska płaca minimalna w Polsce przyniosłaby bardziej sprawiedliwy poziom wynagrodzeń najsłabiej zarabiających
Wbrew pozorom, przepisy dyrektywy nie narzucają państwom członkowskim jakiejś jednej określonej stawki, czy nawet mechanizmu ustalania płacy minimalnej. Zamiast tego wskazuje kilka kryteriów, które poszczególne rządy powinny uwzględnić. Spośród nich znajdziemy jeden interesujący element: ogólny poziom wynagrodzeń i ich rozkład. Oznacza to konieczność zwracania uwagi na elementy do tej pory pomijane nad Wisłą. Mowa o średniej krajowej oraz medianie wynagrodzeń w gospodarce.
Już teraz minimalne wynagrodzenie stanowi ok. 50 proc. tego przeciętnego. Szybki wzrost najniższego wynagrodzenia w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy sprawił, że zbliżyliśmy się dość mocno do rozwiązań wskazywanych w dyrektywie jako przykłady automatycznych rozwiązań, na które mogą zdecydować się państwa członkowskie.
Do oceny adekwatności ustawowych wynagrodzeń minimalnych państwa członkowskie wykorzystują orientacyjne wartości referencyjne. W tym celu mogą one stosować orientacyjne wartości referencyjne powszechnie stosowane na poziomie międzynarodowym, takie jak 60 proc. mediany wynagrodzeń brutto i 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia brutto lub orientacyjne wartości referencyjne stosowane na poziomie krajowym.
Czy to oznacza, że europejska płaca minimalna w Polsce musi mieć dokładnie taki kształt? Ależ skąd. Super Express nieoficjalnie dowiedział się, że nasze władze skłaniają się raczej w stronę 60 proc. średniej krajowej. To duży ukłon w stronę pracowników. Nie jest w końcu tajemnicą, że przeciętne wynagrodzenie w gospodarce jest wskaźnikiem raczej zawyżającym rzeczywistość niż wiernie ją oddającym. Gdyby taką decyzję podjąć dzisiaj, minimalne wynagrodzenie w Polsce wynosiłoby aż 4130 zł.