Wsród licznych sukcesów Władimira Putina w 2022 roku należy wymienić też rekordowe poparcie Finów dla idei członkostwa w NATO.
W ostatnim badaniu aż 62 proc. ankietowanych opowiedziało się po stronie członkostwa w największym sojuszu wojskowym w dziejach. To pokłosie rosyjskiej napaści na Ukrainę.
Ukraina przez wiele lat nie przystąpiła – z różnych powodów – do NATO i nagrodą, która spotkała ją z tego tytułu są liczne zbrodnie dokonywane teraz przez Rosjan Putina.
Jeśli Putin chciał zapobiec rozszerzaniu NATO, to idzie mu równie dobrze, co podbój Ukrainy
O ile jeszcze przed miesiącem tylko 53 proc. Finów opowiadało się za członkostwem w NATO, dziś ta wartość jest najwyższa w historii. Nasi północni przyjaciele z Unii Europejskiej boją się o swoją suwerenność w obliczu średniowiecznej polityki uprawianej przez Rosję, która chce „uszczęśliwić” swoimi granicami każdego, kto nie jest od niej silniejszy.
Po tym co widzimy po wojnie na Ukrainie, NATO na szczęście jest. Zresztą i sama Ukraina świetnie sobie radzi.
Pomysł z przyjęciem Finlandii do NATO jest w mojej ocenie fantastycznym pomysłem i powinien zostać zrealizowany jak najszybciej. Szczególnie mocno powinno na tym zależeć Polsce, ponieważ jest to realne umocnienie wschodniej flanki w Sojuszu.
Jest kilka powodów, dla których Finlandia w NATO to dobry pomysł
Pierwszym z nich jest to, że prawdopodobnie i tak musielibyśmy się bić za Finlandię. To kraj wpisany w zachodnią strefę wpływów, członek Unii Europejskiej. Gdyby kiedykolwiek został zaatakowany przez Rosję, ta przekroczyłaby Rubikon i prawdopodobnie spotkała się ze zbrojną odpowiedzią krajów NATO. Po co więc się oszukiwać.
Drugim z argumentów jest fakt, że Finlandia ma najdłuższą lądową granicę z Rosją w całej Unii Europejskiej. Jako członek NATO z pewnością w jakiś sposób wiązałaby rosyjskie siły zbrojne na północy, co zawsze jest dobrą wiadomością dla Polski.
Trzecim argumentem przemawiającym za Finlandią w NATO są państwa bałtyckie, których los jest dziś bardzo silnie zależny od Polski. Obecna na północy Finlandia byłaby pewnym odciążeniem od spoczywającej na nas odpowiedzialności.
Po czwarte, Finlandia wraz z Estonią są w stanie kontrolować kto wpływa i wypływa do prawdziwej Rosji z Bałtyku (pomijamy tutaj Kaliningrad). I ja wierzę, że sama taka możliwość jest już z rosyjskiej perspektywy dużym dyskomfortem.
Po piąte. Finowie mają długą i dumną tradycję bicia Ruskich, a to w aspekcie czysto ludzkim zawsze cieszy.
Po szóste, byłby to czytelny sygnał od NATO dla Władimira Putina, że jego pogróżki pod adresem NATO może sobie opowiadać co najwyżej Ławrowowi podczas sesji gier RPG, gdzie gra Stanami Zjednoczonymi.
Po siódme – być może przyspieszy to decyzję o wejściu w struktury NATO również Szwecji.
Finlandia w NATO – zero wad i same korzyści
Z polskiego punktu widzenia trudno znaleźć słabe punkty obecności Finlandii w NATO.
Oczywiście mam świadomość, że w internecie pojawiają się głosy o „nieprowokowaniu Putina”. Przypominam jednak, że kompletnie nieprowokująca Ukraina jest właśnie wyrzynana, gwałcona, palona i bombardowana (na szczęście z mizernymi skutkiem) przez bandytów nazywających się rosyjską armią. I tej tragedii udałoby się zapewne uniknąć, gdyby kiedyś tak zdążyli przystąpić do NATO.