Minister zdrowia Adam Niedzielski na czwartkowej konferencji stwierdził wprost: apele to za mało. Dla pewności rządzący w okresie świątecznym wprowadzą Narodową Kwarantannę. W grę wchodzi między innymi zakaz przemieszczania się i godzina policyjna w Sylwestra. Pomysł może i słuszny. Tylko czy tym razem jego realizacja będzie miała umocowanie w ustawie?
W Sylwestra czeka nas nie tylko zakaz przemieszczania się, ale i godzina policyjna – taka sama, jak w pierwszych miesiącach epidemii
Ledwo uporaliśmy się z drugą falą koronawirusa a na horyzoncie już widać trzecią. W tej sytuacji rząd zdecydował, że nie ma co ryzykować kolejnej zapaści służby zdrowia. Zamiast próbować przekonać społeczeństwo do odpowiedzialnego zachowania, postawił na dodatkowe obostrzenia.
Minister zdrowia Adam Niedzielski na czwartkowej konferencji wyraził się dość jasno: „Same apele nie pomogą, same apele to za mało”. W związku z tym postanowiono w okresie od 28 grudnia do 17 stycznia wprowadzić kwarantannę narodową. Nie dość, że rządzący podtrzymają i przedłużą obowiązujące do tej pory ograniczenia, to jeszcze wprowadzą szereg dodatkowych obostrzeń na Sylwestra.
Szczególnie drakońskie restrykcje będą obowiązywały od godziny 19:00 31 grudnia do 6:00 rano 1 stycznia. W grę wchodzi nie tylko sam zakaz przemieszczania się – z wyjątkiem spraw służbowych i zaspokajania niezbędnych potrzeb życiowych – ale także godzina policyjna. Funkcjonariusze policji będą patrolować ulice, pilnując przestrzegania wprowadzonych ograniczeń.
Trzeba przyznać, że plan przedstawiony przez ministra Niedzielskiego jest w swoich założeniach słuszny. Polska nie może sobie pozwolić na kolejną eskalację epidemii, zwłaszcza tuż przed okresem szczepień. Godzina policyjna i pozostałe ograniczenia z pewnością zepsują wielu osobom święta Bożego Narodzenia i Sylwestra.
Nie ulega jednak wątpliwości, że apelowanie do odpowiedzialności społeczeństwa nieszczególnie sprawdza się w praktyce. Pozostaje jednak jedno ważne pytanie: czy godzina policyjna w trakcie stanu epidemii jest w ogóle legalna?
Rządzący mają ustawowe umocowanie do wprowadzania ograniczeń za pomocą rozporządzeń
Z czysto praktycznego punktu widzenia sylwestrowa godzina policyjna nie będzie niczym, z czym już się w trakcie epidemii koronawirusa nie spotkaliśmy. Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia na samym początku pandemii. Mowa o tym okresie, w którym funkcjonariuszy krytykowano za nadgorliwość, wystawiano mandaty za bieganie i rzeczywiście wprowadzono zakaz wstępu do lasu. Teraz z pewnością rządzący wzięli sobie do serca znaczenie słowa „proporcjonalność”.
Obowiązujący wówczas zakaz poruszania się był wielokrotnie krytykowany jako niekonstytucyjny i w gruncie rzeczy nielegalny. Jednym z krytyków takich działań był Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Dlaczego? Art. 52 Konstytucji zapewnia każdemu wolność poruszania się po terytorium naszego kraju. Wolność tą można ograniczać, jednak wyłącznie za pomocą ustawy. Tymczasem nasz rząd woli operować rozporządzeniami wykonawczymi.
Warto przy tym wspomnieć, że szczególne ograniczenia konstytucyjnych praw i wolności wolno wprowadzać w trakcie obowiązywania stanów nadzwyczajnych. Tych przewidzianych przez ustawę zasadniczą – stan epidemii oraz stan zagrożenia epidemiologicznego nimi niewątpliwie nie są.
Istnieje jednak ustawowe upoważnienie do wydania rozporządzenia przewidującego ograniczenia w przemieszczaniu się obywateli. Mowa o art. 46 ust. 4 ustawy regulującej kwestie stanu epidemii oraz stanu zagrożenia epidemiologicznego. Jeżeli epidemia występuje na obszarze więcej niż jednego województwa, rozporządzenie o wprowadzeniu stanu epidemii wydaje minister zdrowia. Taki akt prawny może zawierać dodatkowo właśnie ograniczenia w przemieszczeniu się.
Kolejne takie upoważnienie stanowi art. 46a tej samej ustawy. Zgodnie z tym przepisem, jeżeli rozmiar epidemii przekracza możliwości aparatu państwowego, to Rada Ministrów wydaje rozporządzenie określające zagrożony obszar i rodzaj stosowanych obostrzeń. Obszerny katalog dostępnych środków z art. 46b przewiduje również wszystkie wymienione w art. 46 ust. 4.
Najrozsądniej będzie przyjąć z góry, że godzina policyjna i zakaz przemieszczania się są legalne
To właśnie wyżej wskazane przepisy stanowią dla rządu najważniejszą podstawę do wprowadzania obostrzeń za pomocą rozporządzeń. Jak sobie jednak poradzić z potencjalną kolizją z przepisami Konstytucji? W bardzo prosty sposób. Polski system prawny bardzo kiepsko radzi sobie z potencjalną niekonstytucyjnością ustaw i rozporządzeń. Żeby stwierdzić takową w wiążący sposób, potrzebowalibyśmy wyroku Trybunału Konstytucyjnego.
Tutaj problemy są dwa. Przede wszystkim, Trybunał Konstytucyjny po reformie sposobu swojego funkcjonowania rozpatruje sprawy w kolejności złożenia wniosków. To oznacza, że w normalnym trybie wniosek może czekać na rozpatrzenie latami. Drugim problemem jest oczywiście upolitycznienie Trybunału Konstytucyjnego i wynikająca z niego wysoka szansa na orzekanie zgodnie z aktualną wolą rządzących.
Skoro nie możemy liczyć na Trybunał Konstytucyjny, to pozostaje nam obserwacja orzecznictwa sądów powszechnych w sprawach o złamanie zakazu przemieszczania. Tyle tylko, że tego nie da się zrobić, zanim w ogóle sylwestrowa godzina policyjna przyniesie jakikolwiek mandat. Co więcej, różne sądy mogą w różny sposób orzekać w identycznych sprawach. Z tego typu sytuacjami mieliśmy przecież do czynienia w przypadku już obowiązujących obostrzeń.
W tej sytuacji najrozsądniejszym rozwiązaniem jest uznanie, że rząd jednak ma prawo rozporządzeniem wprowadzić zakaz poruszania się w Sylwestra. Nie ulega przy tym wątpliwości, że od momentu znowelizowania ustawy covidowej jak najbardziej istnieje ustawowa podstawa prawna do karania mandatami za naruszenie obowiązujących restrykcji. Stosowanie się do obostrzeń będzie nie tylko przejawem obywatelskiej odpowiedzialności, ale także oszczędzi nam potencjalnie niepotrzebnych wydatków i kłopotów.